Kosmiczny znak zapytania. Jak to możliwe, że ta struktura istnieje we wszechświecie?

Przed kilkoma dniami opublikowaliśmy przepiękne zdjęcie ukazujące dwie protogwiazdy uwiecznione przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba. Niektórzy dostrzegli na nim bardzo nietypową strukturę.
Kosmiczny znak zapytania. Jak to możliwe, że ta struktura istnieje we wszechświecie?

Wygląda ona niczym gigantycznych rozmiarów znak zapytania istniejący gdzieś daleko w przestrzeni kosmicznej. Czym więc jest obiekt, który wzbudził prawdopodobnie nawet większe zainteresowanie niż dwie wspomniane, wciąż tworzące się gwiazdy, czyli oddalone o około 1470 lat świetlnych Herbig-Haro 46/47?

Czytaj też: Słynny obiekt uwieczniony przez teleskop Webba. Co tym razem udało mu się sfotografować?

Zacznijmy od tego, iż obie formujące się gwiazdy, określane mianem protogwiazd, są otoczone obłokiem gazu i pyłu. Za sprawą ich wysokiej aktywności do otoczenia są wystrzeliwane niezwykle silne strumienie materii. Kiedy te zderzają się z otaczającym ośrodkiem międzygwiezdnym, powstają emisje widoczne w świetle podczerwonym.

Jako że Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba jest wyposażony w odpowiedni sprzęt (a dokładniej rzecz ujmując, w NIRCam, czyli kamerę bliskiej podczerwieni), to jest on w stanie uwieczniać tak efektowne widoki. Spogląda bowiem przez pył, który dla ludzkiego oka byłby przeszkodą nie do przejścia, blokującą światło widzialne. Dzięki NIRCam jest inaczej, a astronomowie mogą obserwować to, co jeszcze do niedawna pozostawało głęboko ukryte.

Kosmiczny znak zapytania został dostrzeżony na zdjęciu ukazującym dwie protogwiazdy uwiecznione przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba

Znacznie bardziej intrygujący wydaje się natomiast wspomniany znak zapytania. Ten mógł powstać za sprawą łączenia się galaktyk. Wskazuje na to między innymi kształt tego obiektu: dwa jasne punkty mogą być centrami galaktyk. Krzywa wydaje się być wynikiem działania sił grawitacyjnych wyciągających strumienie gwiazd i gazu z galaktyk, gdy te spiralnie zbliżają się do siebie.

Fuzje galaktyk nie są niczym niezwykłym. Podobny los czeka również Drogę Mleczną, która w pewnym momencie ma połączyć się z galaktyką Andromedy. I choć brzmi to jak coś gwałtownego czy wręcz wysoce destrukcyjnego, to w rzeczywistości łączenie się galaktyk może przebiegać niemal niezauważenie (gdybyśmy byli w centrum takiego procesu). 

Czytaj też: Astronomiczny przełom stał się faktem. Planety krążą wokół gwiazd w niezwykły sposób

Poza tym nie powinniśmy odrzucać scenariusza, w którym dwa elementy łączące ten kosmiczny znak zapytania wcale nie znajdują się blisko siebie. Winna byłaby w tej sytuacji perspektywa: patrząc z okolic Ziemi dostrzegamy dwie części, które pod względem optycznym nakładają się na siebie, lecz w rzeczywistości są od siebie wysoce oddalone. 

Dalsze obserwacje powinny umożliwić dokładniejsze określenie odległości dzielącej nas od tej niezwykłej struktury. Czerwony kolor znaku zapytania może stanowić wskazówkę na temat jego oddalenia. Jego światło byłoby rozciągnięte w związku z nieustanną ekspansją wszechświata. Z drugiej strony, niewykluczone, iż tak naprawdę znajduje się on relatywnie blisko Ziemi, lecz emitowane przez niego światło jest ograniczane przez znajdujący się między nami pył.