Szybka recenzja Lenovo Yoga Book 9i. Dwa ekrany lepsze niż jeden składany

Koncepcja laptopa z dwoma ekranami nie jest nowością na rynku, ale Lenovo Yoga Book 9i skutecznie udowadnia, że jest to rozwiązanie o niebo lepsze, niż jeden składany wyświetlacz. Zaraz powiem Wam, dlaczego tak jest.
Szybka recenzja Lenovo Yoga Book 9i. Dwa ekrany lepsze niż jeden składany

Na wstępie wybaczcie użycie słowa recenzja w tytule. Lenovo Yoga Book 9i spędził ze mną intensywne cztery dni, więc to zdecydowanie za mało, aby mówić o pełnym teście. Internet jednak rządzi się swoimi prawami i jakoś trzeba się tu pozycjonować, co nie zmienia faktu, że trzeba być wobec Was uczciwym.

Niektóre funkcje Yoga Booka 9i dosyć trudno jest opisać, więc postaram się jak najwięcej z nich pokazać na zdjęciach.

Lenovo Yoga Book 9i jak najnowszy Mercedes. To wcale nie musi być komplement

Może trochę przesadzam, bo Yoga Book 9i jest wykonany dużo lepiej niż nowe Mercedesy, ale ma z nimi wspólną jedną istotną cechę – jest niepraktycznie błyszczący. Laptop ma bardzo ładną, matową klapę i podstawę, ale błyszczące wszystkie krawędzie. Ani to praktyczne, bo się palcuje, nie jestem też przekonany, czy trwałe, bo wygląda jakby mogło się łatwo rysować. Zdecydowanie mnie to nie przekonuje, tym bardziej kiedy patrzę na leżącego obok, w pełni matowego najnowszego MateBooka X Pro.

Pomijając ten błyszczący zgrzyt, wykonaniu Yoga Booka 9i nie można nic zarzucić. Każda połówka laptopa jest z jednej strony metalowa, metalowa na krawędziach, ze szklaną taflą chroniącą ekran po drugiej stronie, a połączone są metalowym zawiasem kryjącym głośnik Bowers&Wilkins. Swoją drogą bardzo dobrej jakośći. O trwałość zawiasu i głośnika bym się nie obawiał. Lenovo robi takie konstrukcje od lat i niskiej wytrzymałości zdecydowanie nie można im zarzucić.

Konstrukcyjnie przyczepię się do jeszcze jednego elementu. Połówki obudowy nie są takie same. Dolna jest grubsza i kiedy postawimy laptop pionowo, mając ekrany obok siebie, to dosyć mocno rzuca się w oczy.

Czytaj też: Test Razer Blade 16 2023. Monstrum o dwóch twarzach w cenie, która zabija

Co to potrafi, czyli co w ogóle umie Lenovo Yoga Book 9i i dlaczego zestaw jest tutaj tak ważny

Lenovo Yoga Book 9i to laptop z dwoma ekranami OLED o przekątnej 13,3 cala i rozdzielczości 2,8K. Producent deklaruje 100% pokrycie palety DCI-P3 i jasność na poziomie 400 nitów. Wyświetlacze są w pełni dotykowe i tak, tam gdzie w normalnym laptopie jest klawiatura, tutaj jest ekran.

Panele OLED są świetnej jakości. Oferują perfekcyjną czerń i piękne, mocno nasycone kolory. Ekrany aż proszą się o wykorzystanie je do pracy z multimediami czy oglądania filmów. Ale kiedy już na moment przestaną nas oczarowywać, łatwo można zauważyć, że otaczają je ogromne, wręcz niewspółczesne ramki.

Taką konstrukcję możemy wykorzystać na wiele sposobów. Możemy mieć klasyczny laptop, możemy mieć dwa ekrany obok siebie w pionie lub jeden nad drugim w poziomie. Aby to wszystko było możliwe, musimy skorzystać z akcesoriów dołączonych do zestawu. I tak, za to należy się pochwała, bo nie są to akcesoria dodatkowo płatne.

W pudełku znajdziemy użyteczny, zasilany bateryjnie rysik. Dalej mamy kartonową podpórkę, która podnosi tylną część laptopa kiedy postawimy go na biurku. Najważniejsza jest w tym jednak klawiatura, zamknięta w sztywnym, składanym etui. Klawiatura jest bezprzewodowa i magnetyczna. Możemy ją położyć na przed komputerem, przyczepić do dolnego ekranu, albo do składanej podstawy. Tę formujemy z pokrowca na klawiaturę i na niej możemy postawić laptopa w pionie lub poziomie. Możliwości ustawienia tej konstrukcji jest cała masa, więc nie będę Wam tego po kolei opisywać, możecie zobaczyć to na zdjęciach.

Czytaj też: Recenzja Huawei MateBook 16s (2023). Moc i9-13900H a siła przyzwyczajeń

Dwuekranowy interfejs w wersji beta

Choćby z tego powodu trudno mówić tutaj o pełnym teście, bo wiele możliwości Yoga Booka 9i jest obecnie niedostępnych. Na starcie wita nas fabryczna tapeta z motylkiem. Paskudna tapeta, która wygląda na wypraną z kolorów (nie, to nie wina zdjęć), przy której ekrany wyglądają na brudne, ale skrzydełka motylka efektownie poruszają się wraz ze otwieraniem i zamykaniem klapy. W Apple mówią na to emejzing! Na dzisiaj jest to jedyna dostępna tapeta, a trzy kolejne są coming soon. No i naprawdę nie wiem, dlaczego Wam się to może kojarzyć z motylkiem z Foldów Samsunga…

Coming soon jest też niestety kilka innych funkcji. Takich jak Smart Note, czyli wykorzystanie dolnego ekranu do notowania, nawet na zablokowanym ekranie głównym. W tym trybie będzie można też wypisywać notatki rysikiem, a następnie przyklejać je do ekranu oraz wklejać do notatek zrzuty ekranu wykonane na drugim wyświetlaczu. Trochę jak w smartfonach Samsunga (czyli to stąd ten motylek). Dalej mamy Smart Reader, czyli naturalne wykorzystanie dwóch ekranów do czytania książek, na których też będzie można notować. Oby te funkcje pojawiły się jak najszybciej, bo prezentują się bardzo ciekawie.

Dwa ekrany można wykorzystać do grania w gry. Na razie są to mobilne bestsellery, czyli Asphalt 9, Modern Combat 5 i Dungeon Hunter 5 i nie wydaje mi się, aby w przyszłości pojawiło się więcej tytułów, bo ten sprzęt zdecydowanie nie ma podzespołów do grania w gry.

Przedostatnią rzeczą, która tutaj dla odmiany działa, ale wymaga dopracowania, jest pasek z widżetami widoczny po włączeniu/przyczepieniu klawiatury. Albo czegoś nie znalazłem, albo na dzień dzisiejszy nie ma opcji zmiany widżetów na inne niż kalendarz Outlooka i zbiór ostatnich newsów z sieci.

Na koniec – skalowanie. Domyślnie ustawione jest skalowanie interfejsu na poziomie 200%, przez co ikony i np. Ustawienia systemowe są zbyt duże. Marnuje się przy tym wysoka rozdzielczość ekranów, które mogą przecież pomieścić więcej treści. Oczywiście można zmniejszyć skalowanie, 150% wygląda idealnie, ale wtedy dostajemy komunikat, że niektóre funkcje wykorzystujące oba ekrany mogą nie działać prawidłowo. A ostatecznie i tak system przestawi nam skalowanie na 200%.

Powyżej możecie zobaczyć, jak zmienia się interfejs Lightrooma przy skalowaniu 150 i 200%. To ogromna różnica.

Czytaj też: Test MacBooka Pro 16 2023. Bezwzględnie najlepszy laptop na świecie

Te funkcje dwóch ekranów Lenovo Yoga Book 9i działają bez zarzutu

Teraz czas na informacje pozytywne. Lenovo Yoga Book 9i bardzo dobrze zarządza oknami. Można je łatwo przenosić między ekranami, przypinać do nich, można też uruchamiać np. strony internetowe na powierzchni obu wyświetlaczy. Ułatwia to obsługa gestów i korzystanie z laptopa warto zacząć właśnie od ich opanowania. Np. dotknięcie ekranu ośmioma palcami wywołuje klawiaturę, czterema maksymalizujemy okno na oba ekrany, możemy też regulować jasność czy głośność poprzez przesunięcie palcem przy krawędzi ekranu… Takich opcji jest sporo i ich opanowanie przyśpiesza korzystanie z komputera.

Wszystkim operacjom wykonywanym na oknach towarzyszą efektowne i płynne animacje. Podobnie jak bardzo sprawnie przemieszcza się pasek Windowsa 11 zmieniając swoje położenie i orientację. Ktoś faktycznie dobrze się przyłożył do przygotowania interfejsu.

Bez względu na to, czy korzystamy z klawiatury ekranowej czy fizycznej położnej na ekranie, nie zajmuje ona całej jego powierzchni. Jeśli mamy ją przy dolnej krawędzi, nad nią mogą być wyświetlane wspomnianej wcześniej widżety, albo tę część ekranu możemy dowolnie zagospodarować na jakieś mniejsze okno aplikacji. Przesuwając klawiaturę do górnej części ekranu, pod nią wyświetla się touchpad. Dodatkowo sam touchpad możemy wywołać w formie małego okna z opcją dowolnego powiększenia.

Czytaj też: Surface Pro 9 czy Surface Laptop 5? Podpowiadamy, który komputer Microsoftu wybrać

Lenovo Yoga Book 9i ma zaskakująco wygodną klawiaturę ekranową. Chyba pierwszą tak wygodną, z jaką się spotykam

Pisanie na klawiaturze ekranowej wielkości klasycznej klawiatury przy użyciu wszystkich palców brzmi jak totalna abstrakcja. A jednak, Yoga Book 9i ma pierwszą tego typu klawiaturę, na której jestem w stanie tak pisać. Po nabraniu wprawy nawet bezwzrokowo i zaskakująco szybko.

Klawiaturę wywołujemy, jak już wspomniałem, dotykając ekranu ośmioma palcami. Jak już wiemy, może być przesunięta do górnej lub dolnej krawędzi ekranu. Podczas pisaniu ekran może wibrować i w zasadzie włączenie tej funkcji jest obowiązkowe. Bez wibracji… no nie da się z tego korzystać oraz dodatkowo możemy włączyć dźwięk klikania, a także ustawić stopień przezroczystości całej klawiatury.

Wibracja podczas pisania jest wzorowa. To nie jest idealna imitacja wciskania fizycznych klawiszy, ale jest tak zrobiona, że mamy wrażenie, że nasz palec faktycznie zatapia się w ekranie. Jest to trudne do wytłumaczenia, ale działa wzorowo i faktycznie nie tylko da się na tym pisać, ale można to robić szybko i wygodne. Dodatkowo kiedy klawiatura jest przesunięta ku górze, możemy oprzeć nadgarstki o wolną powierzchnię ekranu bez wywoływania reakcji systemu. Poza środkowym obszarem zarezerwowanym dla touchpada. Genialna sprawa! Choć nadal nie zamieniłbym klawiatury fizycznej na ekranową.

Klawiatura fizyczna jest uniwersalna. Działa domyślnie z laptopem, ale też przez Bluetooth można ją podpiąć do dowolnego urządzenia. Ma klasyczne, laptopowe wymiary, ale tylko wizualnie przypomina klawiatury z laptopów Lenovo. Ma rekordowo niski skok. Chyba nie widziałem jeszcze klawiatury z tak płytko wciskającymi się przyciskami, ale nie nazwałbym tego wadą. Dzięki temu pisze się na niej bardzo szybko, a jako że jestem fanem niskoprofilowych klawiatur, chętnie bym korzystał z niej na co dzień. Magnesy klawiatury są bardzo silne i skutecznie trzymają się laptopa. Nie ma mowy o żadnym przesuwania się w trakcie pisania.

Z klawiaturą jest jednak jeden problem, mianowicie musimy ją nosić oddzielnie. Co prawda da się zamknąć klapę z klawiaturą w środku, nawet laptop przechodzi wtedy w tryb uśpienia, ale wygląda to… tak.

Do tego mam obawę, co stanie się ze szklanymi ekranami, jak np. ktoś przygniecie nam plecak z taką kanapką w środku. Plusem jest to, że klawiatura jest bardzo płaska, więc nawet jak zamkniemy ją w etui, to nawet w płaskiej torbie na laptopa czy przegródce plecaka bez najmniejszego problemu ją zmieścimy. Na upartego magnes działa też na klapie, więc klawiaturę zawsze można do niej przyczepić i przenosić bez etui.

Lenovo Yoga Book 9i w codziennej pracy. Dziwnie, ale satysfakcjonująco

Udało mi się wymienić chyba wszystkie możliwości Yoga Booka 9i, więc teraz czas odpowiedzieć na pytanie – jak to działa? Wbrew pozorom, korzysta się z niego jak ze zwykłego laptopa, tyle tylko, że z o wiele większą dostępną przestrzenią roboczą. Dwa ekrany to ogromne ułatwienie kiedy pracujemy przy biurku i jeśli nie dysponujemy dodatkowym monitorem, albo z różnych powodów nie chcemy go mieć, to takie rozwiązanie robi ogromną robotę.

Z laptopem spędziłem za mało czasu, aby jednoznacznie stwierdzić, czy wolę mieć dwa ekrany obok siebie, czy jeden nad drugim. Przy codziennym pisaniu nie robi mi to większej różnicy, natomiast już przy obróbce zdjęć układ poziomy jest wygodniejszy. W obu układach mieć też wygodnie otworzyć cztery okna, co przy tworzeniu tekstów w oparciu o różne źródła jest bardzo dużym ułatwieniem.

W podróży czy poza domem Yoga Book 9i spisuje się praktycznie jak zwykły laptop. Tyle tylko, że zamiast klasycznej klawiatury i touchpada mamy klawiaturę i kawałek ekranu z wyświetlonym na nim touchpadzie. Kompletnie nic więcej się nie zmienia.

Jeśli chodzi o wydajność to podzespoły wystarczają w pełni do pracy biurowej i częściowo kreatywnej. Mamy tu procesor Intel Core i7-1355U, 16 GB pamięci RAM (LPDDR5X), dysk SSD PCIe o pojemności 1 TB i zintegrowaną grafikę Intel Iris Xe. Częściowo kreatywnej, bo o ile do podstawowej obróbki zdjęć w Lightroomie czy sklejaniu filmów w zupełności wystarcza, tak jeśli chcielibyśmy odszumić większą liczbę fotografii, albo wyrenderować gotowy film to musimy uzbroić się cierpliwość. Szczególnie względem laptopów z kartami graficznymi GeForce RTX czy sprzętem Apple’a.

Do dyspozycji mamy trzy porty USB-C i każdy z nich to Thunderbolt 4, więc możemy ich użyć do przesyłania obrazu oraz ładowania. Samo ładowanie odbywa się z mocą 65W, a w zestawie mamy kompaktową, jednoczęściowa ładowarkę w rozmiarze praktycznie smartfonowym. Akumulator ma według deklaracji producenta wystarczyć na nieco ponad 7 godzin pracy. Przy korzystaniu z obu ekranów mówimy raczej okolicach 3,5-4 godzin.

Codziennie użytkowanie Yoga Booka 9i wiąże się tę z jeszcze jednym – częstym przecieraniem ekranów. Jak w każdym innym urządzeniu w pełni dotykowym, bez tego się nie da obejść.

Czytaj też: Asus ZenBook Pro 14 Duo OLED po miesiącu. Dla kogo właściwie jest ten laptop?

Lenovo Yoga Book 9i to bardzo udany laptop i kierunek, w którym producenci powinni podążać

Producenci laptopów już nam udowodnili, że składane ekrany, przy obecnym rozwoju technologii, to zła droga. Udowadniał to już sam Lenovo, jak i rok temu Asus. Niepraktyczne, niewygodne, nie i koniec.

Lenovo Yoga Book i9 idealnie to potwierdza. Dwa niezależne ekrany są o niebo wygodniejsze i bardziej praktyczne niż jeden składany. Wyświetlacze są przede wszystkim lepszej jakości. Sam komputer dużo mniejszy i poręczny (1,34 kg masy i 15,95 mm grubości) oraz pozwala na pracę w wielu różnych trybach. A jeśli Lenovo doda do tego obiecywane możliwości, np. notowania, będzie to sprzęt niemal kompletny.

Świetnie rozwiązano tu kwestię klawiatury oraz wykorzystania powierzchni obu ekranów. Są niedociągnięcia, jak ograniczenie do jednego poziomu skalowania interfejsu. Nie jestem też pewny czy gry, poza pokazowymi tytułami mobilnymi, wykorzystają potencjał obu ekranów i szczerze wątpię, aby się to przyjęło.

Czy coś można tutaj poprawić? Konstrukcyjnie niewiele, poza zmniejszeniem ramek wokół ekranów i wyrzuceniem paskudnie błyszczących krawędzi obudowy. Ok, połówki laptopa mogłyby być bardziej symetrycznej i tej samej grubości, ale to kosmetyka. Oprogramowanie mam nadzieję, że będzie stale aktualizowane i pewne funkcje zostaną tutaj dodane, poprawione i dopieszczone. Poza tym, patrząc na obecny poziom zaawansowania technologii uważam, że Lenovo Yoga Book 9i to sprzęt zaskakująco kompletny. Pomijając kwestię konieczności dopracowania oprogramowania, ani przez chwilę nie czułem, że to kolejny prototyp testowany na klientach. To udany sprzęt, który mógłbym z czystym sumieniem kupić i normalnie z niego korzystać. A jeśli ktoś szuka laptopa, którym mocno wyróżni się z tłumu, to warto się tym modelem zainteresować.