Coraz bliżej gwiazd. Niemiecka firma testuje rewolucyjny samolot kosmiczny

Niemiecka firma Polaris Raumflugzenge z powodzeniem posunęła naprzód rozwój koncepcji samolotu kosmicznego Aurora, popychając tym samym ludzkość jeszcze bliżej przystępnego cenowo kosmosu. 
Coraz bliżej gwiazd. Niemiecka firma testuje rewolucyjny samolot kosmiczny

Coraz bliżej gwiazd. Polaris zawalczy o przystępniejszy kosmos swoim samolotem Aurora

W ubiegłym tygodniu firma Polaris Raumflugzenge ogłosiła ogromny sukces, bo w pełni udany lot Mira-Light (następcy Stella, Aleda i Athena), a więc zminiaturyzowanej wersji piątego demonstratora w kolejce, bo tego o nazwie Mira. To osiągnięcie samo w sobie stawia firmę Polaris na dobrej drodze do przeprowadzenia inauguracyjnego lotu Miry jeszcze pod koniec tego roku i tym samym przybliża ją do upragnionego ukończenia i przetestowania ostatniego demonstratora technologii (Nova), który wedle aktualnych planów ma wnieść się w przestrzeń kosmiczną na początku 2024 roku. 

Czytaj też: Materiał z kosmosu to coś, czego potrzebuje ludzkość. Eksperci zacierają ręce na myśl o tym, jak wielką wywoła rewolucję

Na finalny samolot kosmiczny Aurora nieco więc poczekamy, ale jest to coś, na co świat po prostu poczekać powinien. Zwłaszcza że stojąca za tym przedsięwzięciem firma Polaris Raumflugzenge to żaden nowicjusz w przemyśle kosmicznym, a doświadczony producent w tworzeniu m.in. rakiet wielokrotnego użytku. Ostatni przykład jej możliwości, czyli demonstrator Mira-Light, jest na to świetnym dowodem, jako latające dzieło wyposażone w cztery elektryczne wentylatory kanałowe, które w niedawnym przelocie zapewniło firmie kluczowe dane, pozwalające ocenić stan demonstratora i przeprowadzić stosowne optymalizacje systemów sterowania lotem kolejnego rzeczywistego prototypu. W najbliższych tygodniach Mira-Light wzniesie się w przestworza jeszcze około 10-15 razy, aby potwierdzić zebrane ostatnio dane i upewnić specjalistów co do konkretnych kwestii.

Czytaj też: Miliony osób pracujących i mieszkających w kosmosie. Ten naukowiec ma szalony plan

Tego typu iteracyjna metoda pozwala firmie przeprowadzać wiele testów za stosunkowo niską cenę, co jest wręcz imponująco ekonomiczną kwotą dla projektów w przemyśle kosmicznym. Wszystko to w dążeniu do opracowania samolotu kosmicznego Aurora, łączącego najlepsze cechy samolotów i rakiet poprzez m.in. swoją innowacyjną konstrukcję. Najważniejsze jest to, że Aurora umożliwi przeprowadzanie startów bezpośrednio z lotnisk, przez co tradycyjne wyrzutnie rakietowe staną się zbędne, co zredukuje koszty i poprawi elastyczność logistyczną. Innymi słowy, Aurora finalnie znacznie obniży koszty operacji kosmicznych.

Wiemy, że Aurora ma przenosić ładunki o masie do 1000 kilogramów dla misji orbitalnych oraz imponujące 10000 kilogramów dla misji suborbitalnych lub hipersonicznych. Wszystko to w ramach krótkich czasów przygotowań (poniżej 24 godzin), z ogromną elastycznością pozwalającą na osiągnięcie orbit o dowolnej inklinacji, a na dodatek brakiem potrzeby wystrzeliwania ogromnych rakiet. Aurora zaskakuje bowiem również na tym poletku jako ma tylko 4,5 metra długości i różne pojemności ładunkowe, które są zoptymalizowane dla różnych profili misji. 

Czytaj też: Zawsze ukrywali wysyłanie ich w kosmos. Teraz się wręcz nimi chwalą

Co jednak najlepsze, ten samolot kosmiczny może nie tylko startować, ale też lądować na dowolnym konwencjonalnym pasie startowym. Każda misja nie pozbawia go jednocześnie potencjału czy części, bo projekt Aurora został zrealizowany tak, aby od 90 do 100 procent jego elementów pozostawało wielokrotnego użytku i ewentualnie wymagało minimalnego remontu. Tyczy się to wszystkiego – od silników po awionikę oraz systemy ochrony termicznej. Takie jednak są dopiero plany i choć Aurora może tak naprawdę odmienić dostęp do kosmosu, to weryfikacja tego będzie miała miejsce dopiero w latach 2026-2027, kiedy to ten samolot kosmiczny ma być całkowicie operacyjny.