Drony dla dronów, czyli jak jeszcze bardziej zrewolucjonizować wojny bezzałogowców

Drony są same w sobie wyjątkowo przydatne, ale forma ich pozyskiwania po zrealizowaniu misji obejmuje głównie pasy lotniskowe. To problem. Zwłaszcza kiedy w grę wchodzi operacja w terenie bez lotnisk lub nawet płaskich powierzchni albo po prostu daleko od bazy. Tak oto narodził się nowy system – ze zwyczajnej potrzeby.
Drony dla dronów, czyli jak jeszcze bardziej zrewolucjonizować wojny bezzałogowców

Pewne wojskowe drony nie potrzebują nawet lotnisk. Wystarczą im… inne drony

General Atomics Aeronautical Systems (GA-ASI), czyli wiodący producent zdalnie sterowanych systemów powietrznych do zastosowań wojskowych i cywilnych, opracował nowy system odzyskiwania z powietrza, który umożliwia dużym dronom odzyskiwanie i ponowne rozmieszczanie swoich mniejszych pobratymców podczas lotu. System ten ma na celu przede wszystkim znaczne rozszerzenie zasięgu bezzałogowców konkretnego typu, które to zwykle są ograniczone do swojego skromnego zasięgu.

Czytaj też: Drony V-BAT niczym Power Rangers. Taka drużyna nada się idealnie dla wojska USA

Uczynienie z większych dronów coś w rodzaju statków-matek, to przejaw przede wszystkim dążenia firmy do wprowadzenia dronów w nową erę, w której to zasięg nie będzie ich ograniczał. Zamiast wysyłać bezzałogowiec na trwającą 20 minut misję i oszczędzać ostatnie 10 minut lotu na powrót do bazy, wojsko będzie mogło realizować tę samą misję znacznie dłużej, a kiedy nadejdzie moment, w którym wskaźnik rezerwy paliwa w zbiorniku lub energii w akumulatorze zacznie pobłyskiwać na czerwono, skieruje go do krążącego w okolicy statku matki. 

Czytaj też: Nigdy wcześniej do tego nie doszło. Chiny wleciały dronem Wing Loong II tam, gdzie nie powinny

Kiedy już dron dotrze do swojej docelowej bezzałogowej platformy latającej, opracowany przez GA-ASI system wykorzysta podnośnik z liną holowniczą i inteligentną końcówką, która najpierw nawiąże z nim kontakt, a następnie pozwoli mu przyczepić się do wspomnianej liny. Następnie wciągarka zacznie działać, przechwytując mniejsze drony do wnęki ładunkowej tego dużego, gdzie teoretycznie mogą być tankowane, ładowane lub ponownie uzbrajane, aby ruszyć po chwili do kolejnej misji. Innymi słowy, tak oto firma GA-ASI umożliwia funkcjonowanie czemuś w rodzaju mobilnego centrum dowodzenia w przestworzach, które byłoby zbudowane z jednego wielkiego drona oraz dziesiątek tych mniejszych. 

Czytaj też: Nowy dron prosto z Niemiec. Twister mieści się w plecaku i łączy najlepsze cechy dwóch światów

System został już przetestowany w praktyce, kiedy to dron stealth MQ-20 Avenger o ładowności 2721 kilogramów przechwycił niewielkiego drona Sparrowhawk, który to może być zresztą wystrzeliwany z MQ-20 i realizować całą masę misji – od zwiadowczych po stricte bojowe. Innymi słowy, system opracowany przez GA-ASI ma ogromny potencjał i… działa, dlatego też nic dziwnego, że firma planuje dalszy rozwój i testowanie systemu odzyskiwania z powietrza z innymi modelami dronów. Aktualnie nie wiemy jednak, czy np. wojsko USA zainteresuje się tego typu systemem.