Drony z bronią palną to już nie fikcja. Spójrz na te sprzęty, które obiecują rewolucję zbrojeniową

W obliczu ciągle rosnącej roli bezzałogowców w sektorze zbrojenia drony z bronią palną stanowią jedną z nisz, która od zawsze była gdzieś z tyłu, ale o której nie słyszymy zbyt często. Firma Sig Sauer to zmieniła, wprawiając nas w osłupienie.
Drony z bronią palną to już nie fikcja. Spójrz na te sprzęty, które obiecują rewolucję zbrojeniową

Bronie i drony to połączenie wręcz idealne. Zwłaszcza kiedy mowa o sprzętach wielokrotnego użytku

W większości przypadków, kiedy już słyszeliście o dronach bojowych, w grę wchodziły albo wielkie bezzałogowce wielokrotnego użytku z zestawem do przeprowadzania zwiadu, pociskami i bombami, albo stosunkowo tanie drony kamikadze jednorazowego użytku. Warianty uzbrojone w broń palną nie są aż tak często spotykane, choć ich stworzenie jest stosunkowo proste – zwłaszcza w przypadku wersji, które po prostu łączą tradycyjną formę bezzałogowca z równie powszechną formą broni. Przykładem tego są trzy dzieła firmy Sig Sauer, które doczekały się prezentacji na wystawie AUSA.

Czytaj też: Nawet Iron-Man nie powstydziłby się takich dronów. Oto nowa wersja Black Hornet

Zdjęcia: Jamie Hunter

Zacznijmy może z wysokiego C – od miniguna na gąsienicach. Mowa o naziemnym robocie bojowym Mule z gąsienicami, który został wyposażony w Stone Horse NG3, a więc wielolufowy karabin typu Gatlinga na zdalnie sterowanej wieży Pitbull. Jego rola na froncie byłaby prosta. Robot tego typu zostałby wprowadzony np. na wzniesienie i poszukiwał celu w roli istnego strażnika, patrolował dany obszar i otwierał ogień do zagrożeń czy po prostu zalewał cele deszczem pocisków. Tego typu sprzęt nie jest jednak tak finezyjny i wszechstronny, jak inne dzieło Sig Sauer, czyli połączenie quadkoptera z powszechnym w USA pistoletem P365.

Czytaj też: Żołnierz idealny. Zautomatyzowany łowca dronów Hunter WOLF ma wiele asów w rękawie

Wedle informacji od przedstawiciela Sig Sauer, który rozmawiał z dziennikarzem serwisu The Drive i autorem zdjęć, aktualnie trwa era odkrywania tego, co jest możliwe w zakresie uzbrojonych dronów. Przejawem tego są dwa uzbrojone quadkoptery, z czego jeden wykorzystuje pistolet montowany odgórnie P365 ze zintegrowanym kompensatorem, a drugi już znacznie zmodyfikowany i lżejszy P365, który jest zamontowany na spodzie. W obu przypadkach spust pociąga serwomotor na żądanie operatora drona, celującego z wykorzystaniem lasera i kamery optycznej, a każdy wystrzał ma ponoć znikomy wpływ na stabilność.

Czytaj też: Irański dron kamikadze stał się potężniejszy. Shahed-136 sięgnął po silnik rodem z myśliwca

W obu przypadkach są to nie finalne uzbrojone drony, a eksperymentalne projekty, które pomagają firmie Sig Sauer w badaniu tego, jak wielki potencjał drzemie w takich sprzętach. Warianty produkcyjne byłyby już więc znacznie bardziej rozwinięte i tym samym mogłyby lepiej wypełniać misje zwiadu i szturmu. Ogromny potencjał tego typu sprzętów drzemie zwłaszcza w niebezpiecznych środowiskach miejskich, ale w gruncie rzeczy tego typu dron jest na tyle wszechstronny, że spisze się praktycznie wszędzie, mogąc nie tylko wykrywać, ale też reagować na zagrożenia.