Test Sony HT-S2000 – niedrogi soundbar zmienił dźwięk płynący z mojego telewizora

Sony HT-S2000 bardzo brutalnie pokazał mi, jak szybko potrafi się rozwijać technologia. Na co dzień używam dosyć mocnego soundbara. Kiedy wymieniłem go na Sony HT-S2000 z raczej mocno średniej półki byłem w szoku, jak bardzo na plus zmieniło się udźwiękowienie filmów i gier, ale…
Test Sony HT-S2000 – niedrogi soundbar zmienił dźwięk płynący z mojego telewizora

Zacznijmy od początku, czyli mojego soundbara

Na co dzień używam soundbara Yamaha YSP-1600. Swego czasu był liderem rynku w kategorii je*nięcie basem i faktycznie, w kwestii niskich tonów to nadal jest mocarz. To zasługa m.in. dwóch wbudowanych subwooferów. Oferuje dźwięk w systemie 5.1, ale jego bolączką jest choćby brak obsługi Dolby Audio. W efekcie mam całkiem potężne brzmienie, ale pozbawione całej efektowności, jakie dają najnowsze rynkowe standardy. Kiedy w jego miejsce postawiłem Sony HT-S2000 byłem bardzo mocno zdziwiony tym, jak dużo się zmieniło.

Sony HT-S2000 to bardzo efektownie wyglądający soundbar

Sony HT-S2000 ma wymiary 800 x 64 x 124 mm. Jest… średniej wielkości. To nie jest listwa na całą szerokość telewizora, nie jest to też mały soundbar do postawienia na biurku.

Tym co robi tu największą robotę jest przedni panel, przez który wyraźnie przebijają się membrany głośników. Wygląda to mega efektownie i przyciąga wzrok. Z przodu mamy też ładnie wkomponowany diodowy wyświetlacz.

Na górze obudowy widzimy logo Sony oraz przyciski do sterowania urządzeniem, a z tyłu mamy komplet złącz oraz uchwyty do zawieszenia na ścianie.

Czytaj też: Test Tecno Pova 5 Pro 5G – wygląda jak milion dolarów. Działa jak…

Obsługa prosta jak konstrukcja cepa

W zestawie znajdziemy niewielki, funkcjonalny pilot. Jest przydatny, bo tylko za jego pomocą możemy sterować poziomem basów, ale poza tym głośność można regulować pilotem od telewizora, po podłączeniu soundbara kablem HDMI (eARC).

Na tym w zasadzie kończy się obsługa Sony HT-S2000. Poza dodatkową funkcją Sound Field oraz aktywacją trybu nocnego, jedyne co możemy zrobić to przełączyć się pomiędzy źródłem dźwięku (HDMI-Bluetooth). Co uważam za dużą zaletę, bo soundbar ma odtwarzać dźwięk i w zasadzie niczego więcej od niego nie potrzebujemy.

Gdyby ktoś zamiast pilota wolał smartfon, sterowanie wszystkimi dostępnymi funkcjami znajdziemy w aplikacji mobilnej Home Entertainment Connect.

Czytaj też: Test Logitech G Cloud. Czy to się może udać?

Sony HT-S2000 to bardzo dobra jakość dźwięku, ale nie do wszystkiego

W zasadzie już po podłączeniu soundbara telewizor uruchomił jakiś kanał telewizyjny i przez dobrą minutę nie robiłem nic innego, tylko słuchałem. Dźwięk był zupełnie… inny, niż ten, który mam na co dzień i był inny w pozytywnym aspekcie.

Pierwszą rzeczą jaką zauważyłem jest to, że dźwięk płynie bardzo szeroko. Nie otaczał mnie, w końcu mamy tu system 3.1 (z wbudowanym subwooferem), ale miałem wrażenie, że głośniki znajdują się po moich bokach, ustawione niemal prostopadle w kierunku uszu. To bardzo duża zaleta, szczególnie w filmach, gdzie przy dodaniu obsługi Dolby Atmos można poczuć o wiele bardziej przestrzenne brzmienie. Dodajmy od razu, że soundbar obsługuje też m.in. Dolby Digital Plus, DTS HD oraz DTS Virtual:X.

Brzmienie możemy… scentralizować(?) poprzez wyłączenie funkcji Sound Field. Obrazowo wygląda to tak, jakby ktoś zebrał cały dźwięk z otoczenia, zapakował w pudełko pośrodku soundbara i odtwarzał go przez mały otwór znajdujący się idealnie na środku. Dźwięk staje się lekko przytłumiony i brzmi jakby płynął do nas dosłownie jednym, cienkim strumieniem.

Sony HT-S2000 dysponuje bardzo konkretną mocą 250 W i to przekłada się na głośność. Przekroczenie 40 w 100-stopniowej skali powoduje, że siedząc dwa metry od głośnika robiło się już bardzo głośno.

Wracając do samego brzmienia, w filmach i grach soundbar spisuje się bardzo dobrze. Mamy tu lekką iluzję dźwięku przestrzennego, dźwięk jest głęboki, szczegółowy i bardzo dynamiczny, ale ma wyraźnie cyfrowy pogłos. Nieco gorzej wypada kwestia odtwarzania muzyki, bo wtedy można szybko zauważyć, że niskim tonom brakuje głębi. Bas jest zbyt płytki i przy niektórych gatunkach muzyki to będzie przeszkadzać.

Czytaj też: Test Biostar GeForce RTX 3070

Sony HT-S2000 to świetne rozwiązanie na niedrogą poprawę brzmienia filmów i gier

Sony HT-S2000 bardzo przypadł mi do gustu i śmiało polecam go każdemu, kto szuka niedrogiego soundbara do poprawy brzmienia filmów i gier. W tych dwóch aspektach spisuje się wzorowo i w kategorii cena/jakość wypada wzorowo.

Zdecydowanie odradzam zakup, jeśli planujecie słuchać za jego pomocą dużo muzyki. Tutaj moja Yamaha łoi mu skórę aż miło, ale jako że soundbar służy mi wyłącznie do filmów i gier, to choć Sony jest słabszym modelem, w moim przypadku zamiana nie byłaby głupim rozwiązaniem. Pomimo gorszego basu, wszystkie bajery dźwiękowe oferowane przez Sony HT-S2000 są zdecydowanie warto uwagi.