Chiny kłamią jak z nut. Niby nie trują atmosfery, a za plecami robią co innego

Chiny emitują najprawdopodobniej dwa razy więcej trifluorometanu niż kilkanaście lat temu. Oficjalnie władze twierdzą, że zredukowały emisje o 99 proc., ale stacje monitorowania atmosfery pokazują zupełnie odmienny wynik. Czy mamy się czego bać? Jaki wpływa na atmosferę ma trifluorometan?
Przykładowa fabryka w Chinach

Przykładowa fabryka w Chinach

HFC-23, zwany formalnie trifluorometanem (CHF3), znamy głównie z jego zastosowania jako czynniku chłodniczego. Jeff Tollefson w swoim artykule na łamach Nature przedstawia go, jako gaz mający 14 700 razy większy skuteczność w ogrzewaniu kuli ziemskiej niż dwutlenek węgla. Okazuje się, że HFC-23 miał być dawno temu w większości wycofany z produkcji na całym świecie, ale we wschodnich Chinach prawdopodobnie wciąż emituje się go do atmosfery.

Czytaj też: Chiny postawiły krzyżyk na akumulatorach. Nowe prawo doprowadzi do globalnego kryzysu

Emisje trifluorometanu oraz innych związków chemicznych miały być stopniowo redukowane w myśl protokołu montrealskiego z 1987 roku. Podstawowym celem stworzenia tego dokumentu była likwidacja dziury ozonowej, co w gruncie rzeczy po kilku dekadach się udało. Chociaż w ostatnich latach znów zaczyna się ona powiększać. Może to wskazywać na to, że część z „zakazanych gazów” wciąż jest emitowana.

Struktura trifluorometanu / źródło: Wikimedia Commons, CC BY-SA 4.0

Chiny emitują dwa razy więcej HFC-23 niż 15 lat temu. Niepokojący wzrost

Tollefson przywołuje najnowsze wyniki badań naukowców z Korei Południowej, którzy na łamach Atmospheric Chemistry and Physics ujawnili, że wciąż w Chinach jest emitowany HFC-23. Prawdopodobnym źródłem są zakłady przemysłowe we wschodniej części kraju. Zamiast obiecanego spadku emisji o 87 proc. w latach 2014-2017 okazało się, że mamy wzrost i to znaczny. W 2008 roku emisje wynosiły 5 tys. ton, a w 2019 roku aż 9,5 tys. ton, czyli prawie dwukrotnie więcej.

Czytaj też: USA ostrzegają. Chiny rozwijają nową potężną broń do atakowania odległych celów

Podobnie sytuacja wyglądała niedawno z innym groźnym związkiem, który także jest odpowiedzialny za niszczenie warstwy ozonowej, a jest stosowany w różnego rodzajach izolacji z pianki. Mowa tutaj o CFC-11, czyli o trichlorofluorometanie. W 2010 roku zakazano całkowitej produkcji tego związku.

Niemniej badacze z amerykańskiej Narodowej Administracji Oceanów i Atmosfery (NOAA) odkryli w 2018 roku tajemniczy wzrost emisji. Ich źródło zlokalizowano w fabrykach w północno-wschodniej części Chin. Co ciekawe, w ciągu następnych dwóch lat emisja CFC-11 tutaj gwałtowanie spadła, co mogło się wiązać z jakimiś nagłymi działaniami Chin na tym polu.

Czytaj też: Chiny poszły po rekord. Ich moduł fotowoltaiczny jest najlepszy na świecie

Czy Chiny ograniczą emisje HFC-23, do których oficjalnie się nie przyznają? Tollefson próbował skontaktować się z ambasadą Chin i ministerstwem środowiska, ale nie uzyskał żadnych odpowiedzi. Sprawa jest poważna, ponieważ całkowite wycofanie trifluorometanu przyczyniłoby się do ograniczenia globalnego ocieplenia o 0,5 st. C – twierdzi Światowa Organizacja Meteorologiczna.