M1A2 Abrams może się schować. Armia USA i jej nowy lekki czołg M10 Booker to operacyjna rewolucja

Armia USA wykorzystuje aktualnie jeden szczególny czołg – ulepszany od dekad M1 Abrams. Jednak na służbę zmierzają wielkimi krokami zupełnie inne czołgi, M10 Booker, które to umożliwią Amerykanom przeprowadzanie operacji, o którym z Abramsami im się nie śniło.
M1A2 Abrams może się schować. Armia USA i jej nowy lekki czołg M10 Booker to operacyjna rewolucja

Jak znacznie mniej potężny czołg M10 Booker przewyższa niszczycielskiego M1A2 Abrams?

Dlaczego wprowadzenie przez Armię USA lekkiego czołgu M10 Booker oznacza znaczącą zmianę w krajobrazie działań zbrojnych? Kwestia sprowadza się szczególnie do operacji szybkiego rozmieszczenia i wsparcia. Czołg M10 Booker, choć nie jest tak ciężko uzbrojony ani opancerzony jak czołg główny M1 Abrams, został zaprojektowany do spełnienia kluczowej roli we współczesnych zaangażowaniach wojskowych. Jego potencjał widać szczególnie w scenariuszach wymagających szybkiego, strategicznego rozmieszczenia i znaczącego wsparcia ogniowego dla piechoty. Zwłaszcza że jego niższe wymagania paliwowe i zmniejszone wymagania logistyczne czynią z niego idealny wybór dla operacji w surowych środowiskach, gdzie linie zaopatrzenia mogą być ograniczone.

Czytaj też: Żaden wróg się nie ukryje. Marynarka USA będzie widzieć i wiedzieć jeszcze więcej

Jedną z najważniejszych, a tym samym jednoznacznie definiujących cech M10 Bookera, jest jego strategiczna mobilność. Przy wadze około 41 ton, Booker jest znacznie lżejszy od 70-tonowego Abramsa, co otwiera możliwość na bardziej wszechstronne opcje transportu. Przykładowo samolot C-17 Globemaster III może przewieźć dwa Bookery, zamiast tylko jednego Abramsa, co w wielu misjach jest wręcz kluczowe do przejęcia oraz utrzymania pozycji. Oczywiście w wielu sytuacjach czołgiści woleliby zapewne być na pokładzie Abramsa, a nie M10 Bookera, ale ten lekki czołg i tak kryje w sobie spory potencjał nawet pod względem siły ognia.

Czytaj też: Niszczyciel nie do zatrzymania. USA marzyły o tym pocisku, ale to Chiny właśnie go stworzyły

Chociaż główne działo M10 Bookera kalibru 105 mm nie dorównuje 120-mm armacie Abramsa pod względem siły ognia, to nadal jest to solidna broń do angażowania i niszczenia wroga, bunkrów i umocnień. Sprawia to, że Booker jest nieocenionym aktywem we wspieraniu piechoty, oferując idealną wręcz równowagę między mobilnością, ochroną i siłą ognia. Pojazd jest dodatkowo wyposażony w sprzężony z wieżą karabin maszynowy 7,62 mm i karabin maszynowy dowódcy kalibru .50, co zwiększa jego wszechstronność na polu walki. Jeśli z kolei idzie o poziom ochrony, M10 Booker nie jest pancernym królem, ale za to został zaprojektowany z potencjałem dodatkowych środków ochronnych na czele z płytami ERA (pancerza reaktywnego) i w przyszłości może doczekać się systemu aktywnej ochrony.

Czytaj też: Powietrzni Łowcy na straży nieba USA. Amerykańscy Marines pokazali nowy system przeciwlotniczy

Zanim jednak Armia USA będzie mogła wykorzystać ten nowy lekki czołg, należy go jeszcze odpowiednio przetestować i ocenić. Wiemy, że proces ten już trwa, a kiedy zostanie zakończony z sukcesem, pierwsze jednostki M10 Booker zostaną wdrożone do 82 Dywizji Powietrznodesantowej. Ta faza testowania będzie kluczowa w określeniu wydajności Bookera i tego, aby jak najlepiej zintegrować go z istniejącymi strukturami wojskowymi. Lekcje wyniesione z tych ocen prawdopodobnie wpłyną na przyszłe doktryny i taktyki, a to szczególnie w zakresie wspierania piechoty lekkiej i operacji powietrznodesantowych przez jednostki opancerzone. Abrams ciągle będzie podstawą pancernej pięści USA, ale Booker będzie wykorzystywany w tych misjach, w których waga i charakterystyka Abramsa zwyczajnie nie będzie odpowiednia.