Rosja zaskakuje. Takiego drona przeciwpancernego się nie spodziewaliście

Drony przeciwpancerne nie są niczym nowym, ale zwykle przyjmują formę albo typu kamikadze z przeciwpancerną głowicą, albo są specjalnie zaprojektowane, aby przenosić te same pociski, z którymi latają śmigłowce i samoloty. Rosjanie z kolei poszli w inną stronę i po prostu przyczepili do komercyjnego drona wielką wyrzutnię.
Rosja zaskakuje. Takiego drona przeciwpancernego się nie spodziewaliście

Komercyjny dron z przeciwpancerną wyrzutnią. Czy to ma sens?

Rosyjscy wolontariusze, wykorzystując rosnącą tendencję do modyfikacji komercyjnie dostępnych dronów do celów bojowych, podjęli się adaptacji cywilnego drona do przenoszenia i wystrzeliwania przeciwpancernego kierowanego pocisku. W praktyce sprawa ma się prosto. Do tego typu projektu wystarczy dron, taśma klejąca albo spawarka oraz najtrudniejszy do stworzenia, bo wymagający projektu oraz testów w praktyce, stosowny mechanizm do zdalnego pociągania za spust, kiedy nadejdzie odpowiedni moment. Normalnie w tego typu systemach ważny jest też dokładny pogląd na cel nie tylko z kamer optycznych, ale przede wszystkim z tego, co aktualnie wyrzutnia ma na celowniku. Rosjanie jednak się tym nie przejmują.

Czytaj też: Rosja dostała cios od Polski. Nasz dron zniszczył system przeciwlotniczy

Wolontariusze w ramach swojego projektu połączyli dużego drona Perun-F typu quadkopter, który ponoć bazuje na chińskim dronie do oprysków rolniczych EFT Z50. Ten konkretny model drona może transportować prawie 50-kilogramowe ładunki, zapewnia dostęp do kontroli na dystansie prawie do 3 kilometrów i może unosić się w powietrzu od 7 do 20 minut. Jest więc wystarczający do przetransportowania zarówno wyrzutni, jak i pociski 9M111 Fagot, które łącznie ważą ponad 35 kg, ale nie idealny, bo sama wyrzutnia jest po prostu zupełnie niedostosowana do tego typu integracji.

Czytaj też: Ważą 4 tony i pamiętają naszych dziadków. Rosja zaczęła wykorzystywać kolosalne i archaiczne pociski

Jak jednak pokazuje powyższe nagranie, Perun-F oraz pocisk 9M111 Fagot rzeczywiście mogą stanowić działający jako-tako duet. Dron może się wznieść, zachować pewien stopień stabilności, a do tego wystrzelić pocisk bez utraty kontroli. Tyczy się to zarówno wystrzału podczas lotu, jak i utrzymywania pozycji lądowej. Nieźle, jak na fakt, że mowa tutaj o 120-mm pocisku przeciwpancernym, który może zwalczyć nawet zaawansowane czołgi. Zwłaszcza przy trafieniu we wrażliwy element z odpowiedniej pozycji.

Czytaj też: Rosja wytoczyła na front “pogromcę HIMARS” i szybko tego pożałowała

Tego typu duet nie jest jednak idealny i to przez naturę samego 9M111 Fagot, bo ten bez kontroli ludzkiego operatora pełni funkcję niekierowanej, czyli nieprecyzyjnej rakiety. Jeśli jednak Rosjanom uda się stworzyć więcej takich systemów i wprowadzić je na służbę z zapewnieniem, że będą celne, taka adaptacja dronów do wystrzeliwania przeciwpancernych kierowanych pocisków będzie stanowić znaczące zaostrzenie w zaawansowaniu broni opartej na dronach. Jednak skuteczność takiego systemu zależy od pokonania znaczących technicznych przeszkód związanych z kierowaniem pocisku do celu. Rosyjskie przedsięwzięcie montażu ATGM na dronie może być tylko początkiem nowej ery w wojnie dronów, gdzie granice między technologiami cywilnymi a wojskowymi stają się coraz bardziej zamazane.