Rosja stworzyła wyjątkowe drony. Są niczym jedne potężne statki matki

Drony zapewniły nam już odpowiedź na pytanie, jak raz na zawsze odmienić wojnę. Rosja z kolei ponoć opanowała te latające bezzałogowce do perfekcji, bo inaczej nie można nazwać domniemanego latającego drona, który pełni rolę statku matki.
Rosja stworzyła wyjątkowe drony. Są niczym jedne potężne statki matki

Rosja i jej wyjątkowy dron Pchełka odmienia potencjał latających bezzałogowców wojskowych

O tym, że drony typu FPV (First Person View) zrewolucjonizowały dynamikę konfliktu za naszą wschodnią granicą, pisaliśmy już dawno. Dostaliśmy też na potwierdzenie tego wiele uwiecznionych na nagraniach sytuacji, w których te niewielkie i niepozorne bezzałogowce latające z materiałami wybuchowymi były w stanie zdziesiątkować zarówno oddziały, jak i sprzęty wroga. Wszystko to z zaskoczenia i praktycznie całkowitego ukrycia, bo tak się składa, że tego typu drony nie wzbijają się na specjalnie wysoki pułap, omijają znakomitą większość radarów i tak naprawdę tylko formy zagłuszania sygnału są w stanie im zagrozić. Innymi słowy, w niechronionych odpowiednio sektorach te bezzałogowce są bronią wręcz idealną. Rosja jednak jeszcze bardziej wzmocniła ich potęgę.

Czytaj też: Rosja oszalała? Te bomby pamiętają naszych dziadków, a dziś chcą dorównać najlepszym pociskom

Chiny również rozwijają modularne drony

Wedle najnowszych plotek Rosja wprowadziła na front nowy system dronów o nazwie Pchełka, będący swoistym statkiem-matką o zdolności dostarczania mniejszych dronów typu FPV w obszar działań, a następnie pełniącego funkcję przekaźnika danych. Innymi słowy, Rosja miała stworzyć bezzałogowca latającego, który rozwiązuje dwa największe problemy dronów latających, a więc niski zasięg spowodowany małym akumulatorem oraz problematyczny zasięg radiowy, który jest ograniczany m.in. przez przeszkody w postaci budynków, wzgórz czy drzew.

Czytaj też: Potraktowali okręty podwodne jak czołgi. Co tym razem chcą osiągnąć Rosjanie?

Z dronem-matką Pchełka Rosjanie mogą podlecieć w konkretny obszar działania, wypuścić mniejsze drony w poszukiwaniu wrogów, a następnie bezpośrednio kierować je prosto na cele właśnie. Wszystko to bez większego problemu z zasięgiem działania czy czasem lotu… ale za to z ryzykiem, że wrogowie łatwiej wykryją i zestrzelą statek-matkę. Poniżej możecie obejrzeć, jak taki dron rzeczywiście działa.

Czytaj też: Chwiejna równowaga na orbicie. Rosja myśli o broni atomowej w kosmosie

Nagranie potwierdza, że Pchełka zalicza się do dronów średniej klasy, jeśli idzie o same gabaryty, a do działania wykorzystuje zestaw pięciu śmigieł, z czego cztery są zamontowane w płaszczyźnie poziomej i zapewniają możliwość pionowego startu i najpewniej też lądowania. To wszystko napędzają silniki elektryczne zasilane ewidentnie słyszalnym spalinowym generatorem na pokładzie, który… no cóż, jego potencjału niestety nie znamy, bo tak naprawdę o dronie Pchełka nie wiemy zbyt wiele. Nie wiemy też, czy rzeczywiście jest wykorzystywany, czy tylko doczekaliśmy się pewnego rodzaju propagandowej prezentacji.