Kolejne, wielkie wyłączenie fotowoltaiki w Polsce. Czemu wciąż musimy to robić?

Niedługo się cieszyliśmy rekordem fotowoltaiki w naszym kraju, który wykręciły panele słoneczne 8 marca. Dwa dni później Polskie Sieci Elektroenergetyczne wydały polecenie redukcji generacji energii z OZE. Nie było to pierwsze polecenie tego typu w 2024 roku, ale obejmowało ono całkiem sporą część instalacji z całego kraju.
W weekend 9-10 marca PSE wydały polecenie redukcji generacji energii z OZE

W weekend 9-10 marca PSE wydały polecenie redukcji generacji energii z OZE

Odnawialne źródła energii mają jedną zasadniczą wadę: produkują prąd nieregularnie. Większość OZE w Polsce stanowią fotowoltaika i turbiny wiatrowe, więc w zasadzie podczas słonecznych lub wietrznych dni Polskie Sieci Elektroenergetyczne mają pełne ręce roboty, aby utrzymać stabilność systemu energetycznego w ryzach.

Czytaj też: Wielki problem fotowoltaiki rozwiązany. Litwini sprawili, że będzie działała znacznie dłużej

W miniony weekend 9-10 marca mieliśmy w Polsce bardzo małe zapotrzebowanie na energię. Być może spowodowane było to przede wszystkim niedeszczową pogodą, która sprawiła, że wielu Polaków postanowiło spędzić ten czas na łonie przyrody i nie korzystając zbytnio z urządzeń elektrycznych. Ponadto w niedzielę wiele obiektów handlowych i przemysłowych było po prostu zamkniętych.

PSE w ostatnich dniach musiały wydać polecenie redukcji generacji. Najbardziej dotknęło ono fotowoltaikę

Redukcja generacji prądu z fotowoltaiki. Tym razem dotyczyło to sporej liczby instalacji

Wobec tego doszło do sytuacji z nadpodażą energii. W takich momentach operator systemu (czyli PSE) wydaje polecenie nierynkowej redukcji generacji i takie też wydano 10 marca. Zmniejszenie produkcji energii rozpoczęło się już o godzinie 7 rano i wyniosło 649 MW. Redukcja osiągnęła swoje maksimum pomiędzy 12 a 13 godziną – wówczas obniżono generację energii z OZE aż o 2,6 GW – czytamy w komunikacie Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Polecenie obowiązywało do 7 do 16 godziny.

Czytaj też: Ceny fotowoltaiki szorują już dno. Polacy powinni korzystać z okazji, bo lepiej już może nie być

PSE podają w osobnym komunikacie, że redukcja dotyczyła instalacji fotowoltaicznych. Z tytułu „wyłączenia” sporej liczby paneli słonecznych ich właściciele mają prawo do rekompensaty. Mogą oni uzyskać ekwiwalent finansowy równy rynkowej wartości energii, którą hipotetycznie wyprodukowaliby w danym czasie redukcji.

Przypatrując się powyższej sytuacji, możemy się zastanawiać, dlaczego wciąż „marnujemy” energię, którą można byłoby przecież przechować i zużyć w momencie niedoborów. Niestety system magazynów energii w Polsce nadal jest tematem mało znanym. Jedynym sposobem na stabilizację sieci elektroenergetycznej i przechowywanie nadwyżek są w zasadzie elektrownie szczytowo-pompowe. Niestety mamy ich ograniczoną ilość, a łączna moc wynosi niewiele ponad 1,5 GW.

Czytaj też: Moc fotowoltaiki w rękach Polaków. O wynalazku naukowców z Podkarpacia będzie głośno

W przypadku ostatniego wyłączenia fotowoltaiki niewiele by one pomogły. Jedynym lekarstwem na ciągłe wahania w produkcji energii są rozmaite systemy bateryjne. Mowa tutaj nie tylko o akumulatorach litowo-jonowych, ale chociażby o bateriach cieplnych, które mogą być podgrzewane przez nadwyżkę energii, a następnie oddawać ciepło, gdy tylko będzie to potrzebne. Wariantów jest niemało. Trzeba tylko działać.