Amerykańskie himalaje hipokryzji w sprawie chińskiego sprzętu. Co z polskimi przepisami?

Lata lecą, a amerykanie zawstydzają Jean-Claude’a Van Damme robiąc szpagat nad Huawei i ZTE. Bo trudno nazwać inaczej ogromną hipokryzję, jaką wykazują się nasi bliscy sojusznicy. Jaki wpływ może to mieć na Polskę?
Amerykańskie himalaje hipokryzji w sprawie chińskiego sprzętu. Co z polskimi przepisami?

Huawei to śmiertelne zagrożenie. Dlatego amerykanie je akceptują. Czego nie rozumiesz?

Od 2020 roku obowiązuje w Stanach Zjednoczonych ustawa nakazująca usunięcie z sieci urządzeń Huawei i ZTE. W USA z chińskiego sprzętu korzystają głównie mali, lokalni operatorzy, którzy często są jedynym źródłem sieci na terenach pozamiejskich. Pamiętajmy, że mówimy o ogromnym kraju, który czasem wbrew wyobrażeniom nie jest wcale gęsto pokryte wielkimi miastami pokroju Nowego Jorku. Co też warto podkreślić, są to sieci działające nierzadko obok np. baz wojskowych. Więc skoro USA uznają sprzęt chińskich firm za ogromne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego to zrozumiałe jest, że za wszelką cenę chcą się go pozbyć. Prawda?

Nie do końca, bo kraj, który na 2025 rok zakłada budżet na poziomie 7,3 bln dolarów i planuje wydać 850 mld dolarów na działanie Departamentu Obrony nie jest w stanie wygospodarować 4,98 mld dolarów. Na tyle Federalna Komisja Łączności (FCC, odpowiednik polskiego UKE) szacuje koszty wymiany chińskiego sprzętu. Rząd rzucił skromne 1,9 mld dolarów i tak już od ponad czterech lat chiński sprzęt bez problemu w amerykańskich sieciach funkcjonuje.

Pieniądze mają się znaleźć, a pierwsi operatorzy korzystający z dofinansowania mają dokonać wymiany sprzęt od 29 maja 2024 do 4 lutego 2025 roku. Przypomijmy – ogromne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego usuwane w ciągu pięciu lat.

Czytaj też: Lepiej nie mieć Internetu wcale, niż mieć Facebooka bez limitu. Prezes UKE namiesza w ofertach operatorów

Za amerykańską hipokryzję płaci cała Europa

Trudno jest w tej sytuacji zachować powagę, bo działanie Stanów Zjednoczonych są zwyczajnie śmieszne. A za ogromną hipokryzję pośrednio i bezpośrednio płaci cała Europa.

Amerykanie mocno naciskają, również od 2020 roku, na blokowanie wykorzystania chińskich rozwiązań przy budowie sieci 5G w Europie. To jeden z czynników, który doprowadził do tego, że jesteśmy dosyć mocno zacofani pod względem rozwoju sieci 5G względem Azji. To koszt pośredni, bo bezpośrednio, z własnej kieszeni, być może przyjdzie nam już niedługo za to zapłacić.

USA straszą Huaweiem i to aż dziwne, że od 2020 roku w przestrzeni publicznej nie pojawił się żaden dowód, wskazujący techniczne możliwości szpiegowania za pomocą urządzeń ulokowanych w sieciach telekomunikacyjnych. Pojawiły się za to doniesienia o szantażowaniu Brukseli odcięciem od danych wywiadowczych w przypadku braku podjęcia działań przeciwko chińskim firmom. Co miało mieć miejsce jeszcze przed atakiem Rosji na Ukrainę. Nie ma to jak solidny argument.

Czytaj też: Huawei i ZTE verboten? Niemieckie władze prą do blokady chińskich technologii w sieci 5G

Władza w Polsce się zmienia, ale amerykańskie biznesy mają się dobrze

W Polsce temat chińskich dostawców to główna oś dyskusji wokół nowelizacji ustawy o Krajowym Systemie Bezpieczeństwa. Symbol tego, jak działała poprzednia władza. Walka o wpływy w Rozbitej Prawicy doprowadziła do tego, że przez cztery lata projekt wracał w kilkunastu wariantach, każdy kolejny bardziej zabawny od poprzedniego. Ale spokojnie, na straży cyfryzacji stanęła Lewica, więc jak było wesoło, tak nic się w tej sprawie nie zmieniło.

Tak jak poprzednia władza nie liczyła się z możliwymi kosztami, jakie mogą ponieść przedsiębiorcy zmuszeni do wymiany chińskiego sprzętu, tak dokładnie to samo robi to obecna. Tylko w jeszcze ciekawszy sposób, bo rozszerza listę podmiotów, które na taką wymianę mogą być skazane. Mowa o 38,5 tys. podmiotów z 18 branż. Na wymianę sprzętu i oprogramowania dostawców uznanych za dostawców wysokiego ryzyka będzie siedem lat, czyli wystarczająco długo, aby potrzebna była okresowa aktualizacja sprzętu. Ale jeśli podmiot ma obroty wyższe niż 10 mln zł to na wymianę ma tylko cztery lata. A taki próg osiąga wiele lokalnych firm, których nie będzie stać na zakup znacznie droższych podzespołów. Wybór chińskich rozwiązań bardzo często jest podyktowany właśnie ceną, która bywa znacznie niższa na tle konkurencji. Firmy upadną, albo na kogoś te koszty przerzucą.

Czytaj też: Krajowy system cyberbezpieczeństwa może zmienić wiele branż. Czy są gotowe na konsultacje?

Przedstawiciele Ministerstwa Cyfryzacji zapewniają, że tu przecież nie chodzi o chińskie firmy. Że równie dobrze dostawcą wysokiego ryzyka może być polska firma. Wszystko fajnie gdyby nie to, jak daleko idące są amerykańskie wpływy w Polsce.

Bo na ten przykład sztuczną inteligencję w mObywatelu ma wdrażać osoba, która przez 16 lat była ważnym pracownikiem Microsoftu. System komunikacji w ramach Krajowego Systemu Cyberbezpieczeństwa ma być budowany w oparciu o amerykańską chmurę. Minister Czarnek ogłaszał rozdanie uczniom Minecraft Education, ponownie od Microsoftu, że o innych inwestycjach amerykańskiego giganta nie wspomnę. Aż głupio byłoby w takiej sytuacji się tych Chińczyków nie pozbywać, nie uważacie?

Igrzyska Konsultacje na Stadionie Narodowym

Teoretycznie jeszcze wiele może się zmienić, bo Ministerstwo Cyfryzacji ogłosiło wielkie konsultacje społeczne projektu ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa, które odbędą się 20 czerwca na Stadionie Narodowym. Ma to być wielkie wydarzenie i coś czuję, że może być z tego wielka szopka, ale być może w gąszczu foliarzy, którzy pewnie nie zmarnują okazji, aby się tam pojawić, będzie też miejsce na merytoryczne dyskusje.

Zapewne pojawią się komentarze o chińskim lobbingu wokół tego tekstu, tymczasem zwyczajnie chciałbym w końcu poznać jakieś konkretne dowody w tej sprawie. Bo póki co jedyne co mamy, to amerykański cyrk. A wybór między Chinami a USA to obecnie wybór mniejszego zła. Szczególnie dzisiaj, kiedy z jednej strony mamy nowoczesny, dobry i niedrogi sprzęt chiński, ale samo działanie Chin i bliskie kontakty kraju z Rosją są, delikatnie mówiąc, wątpliwe moralnie. Z drugiej strony mamy drogą i coraz częściej przegrywającą z Chinami technologią amerykańską, ale kraj będący ważnym sojusznikiem militarnym, którego potrzebujemy.

Jakby nie patrzeć, na cichym, ale ogromnym konflikcie między Chinami a USA, jak to zwykle bywa w takich przypadkach, najmocniej obrywają inni. Europa jest i będzie w tym konflikcie najmocniej poszkodowana.