Zainwestowałeś w czysty prąd, a kupiłeś obietnice? Problem wydajności paneli słonecznych nie jest marginalny
Najnowsze badania przeprowadzone przez niemiecki Instytut Fraunhofera ds. Systemów Energetyki Słonecznej (ISE) rzucają światło na niepokojący trend w branży fotowoltaicznej. Wedle podanych przez naukowców informacji, od 2017 roku rzeczywista moc paneli słonecznych coraz częściej odbiega na niekorzyść od wartości deklarowanych przez producentów. W 2023 roku średnia różnica wyniosła 1,3%, a w 2024 roku nieznacznie spadła do 1,2%. Niewiele, czyż nie? No, nie do końca, bo im większa jest instalacja fotowoltaiczna, tym ten skromny “procent” przekłada się na ogromne liczby, idące w dziesiątki, a nawet setki megawatów mocy mniej od tego, co wskazały pierwotne wyliczenia.
Czytaj też: Fotowoltaiczny skandal w Polsce. Zasilamy domy niemieckimi śmieciami, a zapłacimy za nie podwójnie
Co ważne, producenci paneli fotowoltaicznych często podają tzw. tolerancję mocy, która określa to, o ile rzeczywista moc panelu może różnić się od wartości nominalnej. Wiele firm deklaruje tolerancję w zakresie od 0 do +3%, sugerując, że panele mogą generować więcej energii niż podano, ale na pewno nie mniej. Sprawia to wrażenie wręcz prokonsumenckiego podejścia oraz ścisłej kontroli jakości. Jednak badania wskazują, że rzeczywista moc często jest niższa niż deklarowana, co podważa te zapewnienia.

Czytaj też: Zamiast iść na śmietnik, połączyła lądy. Zużyte turbiny wiatrowe to nie problem?
Dla właścicieli małych instalacji różnica rzędu 1% może być trudna do zauważenia, ale problem zaczyna się w przypadku dużych farm fotowoltaicznych czy inwestycji komercyjnych. Takie pozornie nieznaczne odchylenia mogą prowadzić do znacznych strat finansowych, a gdyby tego było mało, jeśli panele nie spełniają deklarowanych parametrów, może to wpłynąć zarówno na zwrot z inwestycji, jak i planowanie przyszłych projektów. Uchronić od tego mogą nas tylko certyfikaty i niezależne testy, szczegółowa weryfikacja wydajności oraz przede wszystkim stawianie na panele słoneczne od uznanych producentów na rynku, którzy nie mogą “oszukiwać” na specyfikacji, bo to uderzyłoby w to, co najważniejsze – wiarygodność w oczach klientów.
Czytaj też: Nowy as Amerykanów w walce z Chinami: baterie, recykling i 1,3 mln aut rocznie
Badania Instytutu Fraunhofera nie naprawią jednak błędu, a my, czyli zwyczajni konsumenci, nie możemy za wiele zrobić z tym problemem. Dlatego badacze wskazują na potrzebę większej przejrzystości i dokładności w deklaracjach producentów paneli fotowoltaicznych.