Kompleksowe badanie przeprowadzone przez naukowców z ETH w Zurychu rzuciło zupełnie nowe światło na faktyczną wydajność pomp ciepła w codziennym użytkowaniu. Analizując dane z ponad tysiąca instalacji w dziesięciu krajach europejskich, badacze wykazali, że wiele urządzeń nie działa z optymalną sprawnością. Wyniki te stawiają istotne pytania dotyczące praktyk instalacyjnych, konfiguracji systemów oraz znaczenia bieżącego monitorowania wydajności.
Eksperci ostrzegają po największej analizie w historii. Te błędy użytkowników pomp ciepła kosztują fortunę
Badanie opublikowane w Nature Communications, to największa dotąd analiza działania pomp ciepła w warunkach rzeczywistych. Przez dwa lata naukowcy zbierali dane w czasie rzeczywistym z 1023 urządzeń zainstalowanych w różnych typach budynków mieszkalnych w takich krajach jak Niemcy, Austria, Holandia, Szwecja, Dania, Francja czy Wielka Brytania. Polski wprawdzie na tej liście zabrakło, ale współdzielimy z tymi krajami podobny klimat. Celem badania było sprawdzenie, jak pompy ciepła funkcjonują poza warunkami laboratoryjnymi. Badacze skupili się na pomiarach fizycznych takich jak temperatura zasilania i zużycie energii, a finalnie na podstawie analizy wykazali znaczne różnice w wydajności między badanymi pompami ciepła.
Czytaj też: Pokazali panele słoneczne nowej generacji. Są mniejsze, tańsze i po prostu lepsze

Aż z zainstalowanych 17% pomp powietrznych i 2% gruntowych nie spełniało obowiązujących norm efektywności energetycznej w Europie. Co ciekawe, jednym z głównych powodów były błędy w doborze mocy urządzeń. Około 1% systemów było zbyt słabych, ale już 10% systemów było przewymiarowanych, co oznacza, że miały zbyt dużą moc w stosunku do zapotrzebowania budynku. Takie urządzenia włączają się i wyłączają częściej, co zwiększa zużycie energii i zużycie komponentów.
Czytaj też: Energia zawsze i wszędzie, czyli akumulatorowa rewolucja zza Bałtyku

Badanie ujawniło też problemy z konfiguracją systemów. Wiele pomp miało ustawioną zbyt wysoką krzywą grzewczą, co powodowało nadprodukcję ciepła, a tym samym większe zużycie energii. Do innych problemów należały np. zbyt agresywne tryby nocne (prowadzące do nadmiernego dogrzewania rano) oraz zbyt wysokie progi temperatury, przez które systemy działały dłużej, niż było to konieczne. Aby rozwiązać te problemy, naukowcy zalecają teraz wdrożenie ujednoliconych systemów monitorowania w całej Europie. Wykorzystując dane z czujników w urządzeniach podłączonych do sieci oraz inteligentnych liczników, zarówno użytkownicy, jak i serwisanci mogliby uzyskać szczegółowy wgląd w pracę systemu i zidentyfikować obszary do optymalizacji.
Czytaj też: Takich rekordów potrzebujemy. Dwukrotnie zwiększyli wydajność ogniw słonecznych
Tego typu cyfrowe narzędzia mogłyby przekazywać użytkownikom praktyczne wskazówki, bo np. o potrzebie korekty krzywej grzewczej czy progów pracy systemu. W dłuższej perspektywie przełożyłoby się to na niższe rachunki, lepszą efektywność i większą satysfakcję użytkowników. Co więcej, standaryzacja może poprawić proces planowania i montażu, zmniejszając ryzyko błędów już na etapie instalacji. To tylko podkreśla, że kluczowe jest nie tylko wdrażanie nowych technologii takich jak pompy ciepła, ale przede wszystkim zapewnienie ich właściwego działania. Zwłaszcza że w kontekście ambitnych celów klimatycznych Europy, efektywność systemów grzewczych będzie miała ogromne znaczenie w redukcji emisji gazów cieplarnianych.