Chińskie wiropłaty aktualnie sprowadzają się do lekkich i średnich śmigłowców szturmowych, takich jak Z-10. Do tej pory ciągle brakuje jednak w arsenale państwa solidnego ciężkiego śmigłowca, który mógłby konkurować z AH-64 Apache. Z-10 spisywał się dobrze, ale jako średni śmigłowiec nie jest w stanie dorównać czasowi operacyjnemu, udźwigowi ani wszechstronności ciężkiego śmigłowca szturmowego, wnoszącego zupełnie inne możliwości destrukcyjne na front. Dlatego Chińczycy postanowili opracować Z-21, a więc ciężki śmigłowiec szturmowy, który odpowiada właśnie amerykańskiemu AH-64 Apache i daje Ludowej Armii Wyzwolenia (PLA) nowe narzędzie, które ma potencjał do podejmowania dłuższych misji, przenoszenia większej ilości uzbrojenia i zapewnienia większej przeżywalności w trudnych warunkach.
AH-64 Apache to jeden z najpotężniejszych śmigłowców wojskowych. Chiny chciały zrobić to samo z Z-21
Aby zrozumieć znaczenie chińskiego Z-21, warto przyjrzeć się jego inspiracji, jaką jest AH-64 Apache. Ten ciężki śmigłowiec opracowany w Stanach Zjednoczonych w latach 70. i oficjalnie wprowadzony do służby w latach 80. ustanowił zupełnie nowy standard dla śmigłowców szturmowych na całym świecie. Jego zaawansowana awionika, imponujący pancerz i zdolność do przenoszenia znacznego arsenału, a w tym rakiet AGM-114 Hellfire i działka 30 mm, uczyniły go liderem w swojej kategorii. Potwierdziło to wykorzystanie go w wielu konfliktach, gdzie ukazał swoje szerokie możliwości w bliskim wsparciu powietrznym, misjach przeciwpancernych, a nawet w starciach powietrze-powietrze.
Czytaj też: Chiny znów pobiły rekord. Świt nowej ery fotowoltaiki
W maju 2025 roku wreszcie doczekaliśmy się nowych zdjęć i nagrań Z-21 w locie, które to zostały wykonane podczas ćwiczeń ogniowych na Wyżynie Tybetańskiej. Śmigłowiec został zauważony z pełnym zestawem uzbrojenia i nowym modułem optoelektronicznym w nosie, a to akurat kolejny dowód, że Z-21 przeszedł do zaawansowanej fazy testów. Nie byle jakich, bo przecież w trudnych, wysokogórskich warunkach, co z kolei sugeruje gotowość do działań np. na granicy z Indiami.
Czym jest chiński Z-21?
Chiński Z-21 wywodzi się rzekomo z konstrukcji Z-20, czyli śmigłowca użytkowego opartego na amerykańskim UH-60 Black Hawk. Nie jest to jednak byle modernizacja, bo w pracach nad Z-21 chińscy inżynierowie zasadniczo przekształcili podstawę Z-20, pierwotnie zaprojektowaną do transportu wojsk i logistyki, w bardziej uzbrojony śmigłowiec szturmowy. W efekcie Z-21 będzie przenosić więcej broni niż jego poprzednik oraz będzie miał dwuosobową, tandemową kabinę, czyli podobnie jak Apache, co umożliwia lepszą koordynację między pilotem a strzelcem, a tym samym zwiększa skuteczność bojową.
Czytaj też: Amerykański HIMARS się chowa. Chiny mają jeszcze potężniejszą wyrzutnię pocisków

Nadal nie znamy wszystkich szczegółów na temat helikoptera Z-21, ale wiemy, że ma wyróżniać się nowoczesnymi systemami awionicznymi oraz zaawansowanym uzbrojeniem, które może obejmować to samo, z czym latał Z-10, a więc kierowany radarowo pocisk AKD-21, pocisk CM-502KG czy pociski CM-501GA i CM-501XA dalekiego zasięgu. Dlatego też chiński śmigłowiec szturmowy Z-21 stanowi znaczący krok naprzód w możliwościach militarnych Chin, bo zapewnia krajowi ciężki śmigłowiec szturmowy, który może rywalizować z amerykańskim AH-64 Apache.
Warto jednocześnie zauważyć, że najnowsza wersja amerykańskiego Apache, oznaczona jako AH-64E Guardian, została zoptymalizowana do współpracy z bezzałogowcami i wyposażona w jeszcze bardziej zaawansowaną awionikę. Jeśli więc Z-21 ma być realnym konkurentem dla tego amerykańskiego “latającego czołgu”, to musi oferować podobną integrację systemów walki sieciocentrycznej i zdolność operowania w środowisku zakłócanym elektronicznie – na razie Chiny nie pochwaliły się, że Z-21 ma takie właśnie możliwości.


Czytaj też: 20 lat w ciągu roku. Chiny mają największy sprzęt do testów turbin wiatrowych
Dzięki zdolności do przenoszenia większej ilości broni, dłuższego utrzymywania się w walce i operowania w złożonych środowiskach, takich jak Tajwan, Z-21 może stać się kluczowym elementem chińskiej strategii militarnej. Czy więc Z-21 okaże się jedynie demonstratorem ambicji, czy realnym zagrożeniem na przyszłych polach bitew? Wszystko zależy od dalszych testów – a te, jak pokazuje najnowsza aktywność chińskiego wojska, już trwają w najlepsze. Co ciekawe, eksperci spekulują, że Z-21 może nie pozostać wyłącznie w rękach armii chińskiej. W przyszłości może stać się ofertą eksportową dla państw współpracujących z Chinami, a to szczególnie tych, które nie mają dostępu do śmigłowców amerykańskich ze względu na embarga lub naciski geopolityczne.