Orlen napcha kieszeń Norwegom. Wszystko po to, żeby w Polsce żyło się lepiej

Chociaż Polska opierała się przez dekady na węglu i gazie, teraz zwraca się teraz ku czystym źródłom odnawialnym. To oczywiście nie tylko kwestia ograniczenia emisji, ale także budowy suwerenności energetycznej naszego kraju. Na czele tego zwrotu stoi aktualnie wyjątkowy sojusz między polskim koncernem energetycznym Orlen a norweską firmą Hystar.
Zdjęcie poglądowe / źródło: Orlen S.A., materiały prasowe

Zdjęcie poglądowe / źródło: Orlen S.A., materiały prasowe

Dzięki Hystar w Norwegii po cichu rozgrywa się technologiczna rewolucja. Na tle surowej natury pisany jest nowy rozdział w historii produkcji energii, bo taki, który może na nowo zdefiniować naszą relację z energią i zrównoważonym rozwojem. Ta transformacja odbywa się za sprawą precyzyjnych postępów w technologii elektrolizy. Tymczasem sektor energetyczny naszego kraju przechodzi własną przemianę, a to wymaga ogromnych inwestycji.

Norweska technologia i polska ambicja. Zielona rewolucja właśnie się zaczyna

Orlen ogłosił niedawno znaczącą inwestycję w Hystar, czyli norweską firmę specjalizującą się w zaawansowanych elektrolizerach membranowych PEM. To część szerszej strategii lidera polskiego rynku energii, który to ma na celu dywersyfikację portfela energetycznego i redukcję emisji CO₂. Dzięki tej współpracy Orlen chce przyspieszyć produkcję ekologicznego (zielonego) wodoru, czyli czystego źródła energii powstającego poprzez rozkład wody za pomocą energii odnawialnej.

Czytaj też: Tauron zmienia się na lepsze. Wreszcie zrozumiesz, co tu jest grane

Zielony wodór ma odegrać kluczową rolę w uniezależnieniu się Europy od paliw kopalnych i osiągnięciu neutralności klimatycznej. W przeciwieństwie do “brudnego” wodoru (pozyskiwanego z gazu), produkcja zielonego wodoru oparta jest wyłącznie na odnawialnych źródłach energii – bez emisji CO₂. Zastosowanie tej technologii jest szerokie, bo od zasilania ogniw paliwowych w pojazdach po wykorzystywanie wodoru jako surowca w przemyśle.

Technologia Hystar wyróżnia się zastosowaniem ultracienkich membran, które są o nawet 90% cieńsze niż w tradycyjnych elektrolizerach. To o tyle ważne, że znacząco ogranicza straty energii podczas elektrolizy i zwiększa ogólną wydajność procesu. Aktualnie firma planuje uruchomienie w pełni zautomatyzowanej fabryki do 2027 roku z początkową mocą produkcyjną na poziomie 1,5 GW rocznie, która do 2031 roku ma wzrosnąć do 4,5 GW. Środki na to otrzymała m.in. z dofinansowania z European Innovation Fund (26 mln euro) oraz od różnych funduszy (32 mln euro), do których zalicza się Orlen VC.

Czytaj też: Tajemnicze moduły w chińskich falownikach. Eksperci biją na alarm

Inwestycja Orlenu wpisuje się więc nie tylko w polskie cele, ale też cele polityki klimatyczno-energetycznej Unii Europejskiej, a w tym dyrektywę RED III, która promuje rozwój odnawialnych paliw niebiologicznych. Zważywszy na realizowaną aktualnie strategię Orlen2035 spółka zakłada wykorzystanie 350000 ton odnawialnego i niskoemisyjnego wodoru rocznie. Z kolei do końca bieżącej dekady planowana moc elektrolizerów ma sięgnąć około 1 GW, co w połączeniu z projektami typu waste-to-hydrogen pozwoli na roczną produkcję ponad 130000 ton odnawialnego wodoru w 2030 r.

Czytaj też: Koniec problemów z trwałością perowskitów. Naukowcy znaleźli sposób

Musimy jednak pamiętać, że rewolucja jest nadal odległa, bo pomimo ogromnego potencjału, produkcja zielonego wodoru nadal boryka się z wyzwaniami i to głównie kosztowymi. Obecnie jest on droższy niż wodór produkowany metodami konwencjonalnymi, ale postęp technologiczny i efekt skali mają szansę w najbliższych latach istotnie obniżyć te koszty. Równolegle musi też być rozwijana infrastruktura do magazynowania, transportu i dystrybucji wodoru, ale tego akurat mamy doczekać się nawet nad Wisłą, bo Orlen planuje uruchomienie ponad 100 stacji tankowania wodoru w Polsce, Czechach i na Słowacji do 2030 roku.