Dzięki Hystar w Norwegii po cichu rozgrywa się technologiczna rewolucja. Na tle surowej natury pisany jest nowy rozdział w historii produkcji energii, bo taki, który może na nowo zdefiniować naszą relację z energią i zrównoważonym rozwojem. Ta transformacja odbywa się za sprawą precyzyjnych postępów w technologii elektrolizy. Tymczasem sektor energetyczny naszego kraju przechodzi własną przemianę, a to wymaga ogromnych inwestycji.
Norweska technologia i polska ambicja. Zielona rewolucja właśnie się zaczyna
Orlen ogłosił niedawno znaczącą inwestycję w Hystar, czyli norweską firmę specjalizującą się w zaawansowanych elektrolizerach membranowych PEM. To część szerszej strategii lidera polskiego rynku energii, który to ma na celu dywersyfikację portfela energetycznego i redukcję emisji CO₂. Dzięki tej współpracy Orlen chce przyspieszyć produkcję ekologicznego (zielonego) wodoru, czyli czystego źródła energii powstającego poprzez rozkład wody za pomocą energii odnawialnej.
Czytaj też: Tauron zmienia się na lepsze. Wreszcie zrozumiesz, co tu jest grane
Zielony wodór ma odegrać kluczową rolę w uniezależnieniu się Europy od paliw kopalnych i osiągnięciu neutralności klimatycznej. W przeciwieństwie do “brudnego” wodoru (pozyskiwanego z gazu), produkcja zielonego wodoru oparta jest wyłącznie na odnawialnych źródłach energii – bez emisji CO₂. Zastosowanie tej technologii jest szerokie, bo od zasilania ogniw paliwowych w pojazdach po wykorzystywanie wodoru jako surowca w przemyśle.

Technologia Hystar wyróżnia się zastosowaniem ultracienkich membran, które są o nawet 90% cieńsze niż w tradycyjnych elektrolizerach. To o tyle ważne, że znacząco ogranicza straty energii podczas elektrolizy i zwiększa ogólną wydajność procesu. Aktualnie firma planuje uruchomienie w pełni zautomatyzowanej fabryki do 2027 roku z początkową mocą produkcyjną na poziomie 1,5 GW rocznie, która do 2031 roku ma wzrosnąć do 4,5 GW. Środki na to otrzymała m.in. z dofinansowania z European Innovation Fund (26 mln euro) oraz od różnych funduszy (32 mln euro), do których zalicza się Orlen VC.
Czytaj też: Tajemnicze moduły w chińskich falownikach. Eksperci biją na alarm
Inwestycja Orlenu wpisuje się więc nie tylko w polskie cele, ale też cele polityki klimatyczno-energetycznej Unii Europejskiej, a w tym dyrektywę RED III, która promuje rozwój odnawialnych paliw niebiologicznych. Zważywszy na realizowaną aktualnie strategię Orlen2035 spółka zakłada wykorzystanie 350000 ton odnawialnego i niskoemisyjnego wodoru rocznie. Z kolei do końca bieżącej dekady planowana moc elektrolizerów ma sięgnąć około 1 GW, co w połączeniu z projektami typu waste-to-hydrogen pozwoli na roczną produkcję ponad 130000 ton odnawialnego wodoru w 2030 r.
Czytaj też: Koniec problemów z trwałością perowskitów. Naukowcy znaleźli sposób
Musimy jednak pamiętać, że rewolucja jest nadal odległa, bo pomimo ogromnego potencjału, produkcja zielonego wodoru nadal boryka się z wyzwaniami i to głównie kosztowymi. Obecnie jest on droższy niż wodór produkowany metodami konwencjonalnymi, ale postęp technologiczny i efekt skali mają szansę w najbliższych latach istotnie obniżyć te koszty. Równolegle musi też być rozwijana infrastruktura do magazynowania, transportu i dystrybucji wodoru, ale tego akurat mamy doczekać się nawet nad Wisłą, bo Orlen planuje uruchomienie ponad 100 stacji tankowania wodoru w Polsce, Czechach i na Słowacji do 2030 roku.