Na początek kawałek historii. W 2019 roku Samsung decyduje się na przemodelowanie swojej średniopółkowej serii Galaxy A tak, by odgrywać większe znaczenie wśród coraz mocniej rozpychających się firm – głównie Xiaomi i Redmi. Samsung Galaxy A50 okazuje się być hitem, a po nim następuje trochę leniwy debiut Galaxy A51. Producent widzi, że zachowawcze podejście nie do końca się sprawdza i debiutuje w 2021 roku z Samsungiem Galaxy A52, a później A52s 5G. To pierwsze średniopółkowce z wodoszczelnością w skali IP67.
Propozycje Samsunga z miejsca stały się polecanymi wyborami w swojej klasie cenowej, a inni producenci nie mieli tak okazałych argumentów jak koreański producent. Przy następnej generacji postarano się o dłuższe wsparcie aktualizacjami i to stało się znakiem szczególnym serii. Podobną miłością objęto także przedstawicieli serii z trójką z przodu, zaczynając od Galaxy A33. Od tego momentu minęły jednak trzy lata, a inni producenci coraz mocniej promują w swoich telefonach wodoszczelność czy długie aktualizacje, a do tego mają smuklejsze urządzenia, nieraz z większymi akumulatorami i mające więcej wyrazu.
W takim krajobrazie debiutuje Samsung Galaxy A36. To w żadnym wypadku mocarz, nie prezentuje też sobą w zasadzie nic unikatowego, ale daje dostęp do pewnej formy narzędzi sztucznej inteligencji nazwanych “Awesome Intelligence”. Czy to wystarczy, by móc go polecać w tej cenie? Przekonajmy się!
Jakość wykonania Samsunga Galaxy A36 to jedna z zalet
Samsung czasami sprawia wrażenie producenta, któremu nie do końca zależy. Obudowa z jednej strony w dalszym ciągu jest w Samsungowym stylu, który stał się powtarzalny i nudny, a z drugiej zachowuje zalety poprzedników. Producentowi udało się stworzyć całkiem smukłą propozycję, mającą bez wysp aparatów 7,4 milimetra grubości. Czego jednak nie ma w grubości, Samsung nadrabia w szerokości – ta wynosi 78,2 mm i to co najmniej o kilka mm więcej od konkurencji, a to potrafi mieć znaczenie. Ostatecznie telefon, jak na tak dużą propozycję, trzyma się dość komfortowo dzięki zaobleniu boków oraz masie wynoszącej 195 gramów.

Samsung stworzył niepozornie wyglądający i niemal niewyróżniający się smartfon, ale podstawy są tutaj dobre. Pod szkłem Gorilla Glass Victus+ znajduje się błyszczący materiał, który maskuje zarówno logo, jak i odciski palców. Te da się zobaczyć pod pewnym kątem, ale wymaga to gimnastyki. Podobnie rzecz ma się z wyspą aparatów, pod którą co prawda gromadzą się włoski i kurz, ale zazwyczaj ich nie widać, bo zabezpieczenie aparatów rzuca cień, a to tego minimalnie unosi się nad bryłą obudowy. W trakcie testów nie dostrzegłem z tyłu żadnej rysy.



Rama wykonana z tworzywa powtarza manewr zastosowany w serii A już rok temu. Przyciski głośności oraz wyłącznik znajdują się na “wyniesionej” części ramy, przez co przesuwając palcem po ramie wiemy, kiedy się ich spodziewać. To aspekt przede wszystkim stylistyczny; z bardziej praktycznych warto wspomnieć o tym, że Galaxy A36 nie zbiera śladów palców także na ramce. Dolna część ramki skrywa port USB-C, maskownicę głośnika oraz slot na dwie karty Nano-SIM, jednak bez slotu na kartę pamięci niczym rok temu. Tę część obudowy cechuje pewna asymetria – gniazdo kart SIM nie jest w linii z głośnikiem.



Czytaj też: Recenzja Xiaomi Redmi Note 14 Pro+ 5G. Król opłacalności czy przeciętny budżetowiec z aspiracjami?
Front prezentuje się całkiem przyzwoicie jak na Samsunga, i choć ramki okalające ekran nie należą do najwęższych na rynku, są mniejsze niż to, do czego przyzwyczajał producent. Front zabezpieczony szkłem Gorilla Glass Victus+ nie ustrzegł się pewnych mikrorys, jednak jak na kilka tygodni i kilka upadków, smartfon wygląda całkiem solidnie. Szkoda, że producent nie nakleja od nowości żadnej folii zabezpieczającej, jak robią to inni, ale za to zamyka obudowę na tyle szczelnie, by urządzenie dostało certyfikat IP67. Można je zanurzać na głębokości metra przez pół godziny, ale to mniej niż większość konkurencji. Samsung jest w tej kwestii nieco z tyłu, ale ważne, że wykonanie smartfon jest dobre.
Super AMOLED w Samsungu Galaxy A36. Jest jaśniej
Samsung od początku serii A3X stawia w niej na panele Super AMOLED, pozostawiając rozwiązania Dynamic AMOLED dla smartfonów z serii Galaxy S. To rozróżnienie i tak niewiele tłumaczy, bo przez lata zmieniały się zarówno jasność, jak i częstotliwość odświeżania. Samsung Galaxy A36 oferuje panel o przekątnej 6,7 cala z odświeżaniem do 120 Hz i o rozdzielczości 2340×1080 pikseli. W mojej opinii zupełnie wystarczającej, choć inni producenci próbują wcisnąć do swoich smartfonów nieco więcej pikseli. Producent chwali się też podbitą jasnością do 1900 nitów w szczytowym parametrze (także ciut mniej od konkurencji).



Okazuje się, że Samsung nieco nie doszacował swojego panelu. Ten w trybie HDR potrafi zaświecić się na poziomie 2250 luksów i co ważne, utrzymuje ten parametr w każdej części ekranu. W interfejsie ten parametr nie przekracza 860 luksów, co jest standardowym parametrem. Czytelność w jasnym słońcu jest dobra, choć z pewnością nie aż tak dobra, jak byłaby, gdyby panel był ciut bardziej matowy, ale w tej klasie cenowej nie jest źle.


Jest jednak kilka rzeczy, które Samsung mógł zrobić lepiej. Przy odchyleniu telefonu biele stają się raz żółtawe, raz niebieskawe. Oprócz tego smartfon przy niskiej jasności barwi na różowo ruchome, białe czcionki i nieco zszarza zieleń. Jeśli jednak chodzi o reprodukcję barw, są tu pewne narzędzia pozwalające dopasować kolory pod nasze preferencje. Nie będzie to jednak ekran najbardziej żywy i nasycony ani najjaśniejszy. Jest wystarczający.
Jakość dźwięku i wibracji
Asymetryczne głośniki stereo chyba zostaną z nami na zawsze, przynajmniej w przypadku tańszych smartfonów. W Samsungu Galaxy A36 postawiono na standardowe rozwiązanie, gdzie znajdujący się w dolnej części. Dźwięk z głośników smartfonu nie wydaje się tak pełny, jak we flagowych urządzeniach, ale nie można odmówić mu klarowności. Producent nieco ograniczył głośność i przez to nie mamy do czynienia z najgłośniejszym rozwiązaniem, ale za to grającym czysto nawet blisko maksymalnej głośności. Nieco spłaszczono tu partie wyższe, a jednocześnie nie zapewniono głębokiego i ciepłego basu. Czuć ograniczenie związane z rozmiarem, ale klarowność zadowala.



Jeżeli chcemy spersonalizować dźwięk, mamy kilka opcji. Przede wszystkim możemy skorzystać z ustawień Dolby Atmos. Ten może wykrywać typ treści i umieszczać odpowiednie efekty, ale znajdziemy też kilka gotowych ustawień dla gier, muzyki i filmu. Oprócz tego znajdziemy korektor graficzny, działający zarówno dla słuchawek, jak i dla głośników. Te rozwiązania mocno wpływają na odtwarzany dźwięk, co jest zadowalającym rezultatem.

W kwestii wibracji warto zaznaczyć, że Samsung nieco ogranicza ich obecność. Nawet w najmocniejszym ustawieniu te są dość słabe. Dzięki temu producentowi uda się zapewne oszczędzić nieco energii, ale i poprawić ich odbiór. Telefon nie wibruje za mocno, ale w efekcie to, co odczuwamy, wydaje się precyzyjne. Responsywność wibracji także jest dobra. Tak naprawdę ich jedyną wadą jest brak mocy.
Wydajność Samsunga Galaxy A36 przetestowała mnie
Zazwyczaj średniopółkowe smartfony nie mają zbyt wiele do powiedzenia w kwestii wydajności, chyba że czyni się z tego wyróżnik tego smartfonu. Jednocześnie producenci robią wszystko, by nie dać zniknąć starej architekturze rdzeni Cortex-A78 i Cortex-A55 (ten drugi zapowiedziany w 2017 roku). Snapdragon 6 Gen 3 nie jest zresztą też najnowszą jednostką, podobnie jak 8 GB RAM-u LPDDR4X (ten format pamięci też zapowiedziano w 2017 roku) i 128 lub 256 GB na pliki, najpewniej w standardzie UFS 2.2, bazując na wynikach.








Taki zestaw wydajnościowo jest dość przeciętny, a jego progres względem ubiegłego roku w wydajności jest znikomy. Z kolei to, co się dzieje z systemem to parodia tego, co Samsung powinien oferować. Jednocześnie Samsung potrafi mieć płynne animacje i sprawnie uruchamiać aplikacje. To wszystko jednak do czasu. Dłuższe korzystanie z Samsunga Galaxy A36 doprowadza do nieciekawych sytuacji, w których aplikacje, a nawet cały interfejs potrafią się wyłączać. Zostajemy wtedy z czarnym ekranem i musimy czekać, nieraz po kilkanaście sekund. Oprócz tego telefon ma dwojakie podejście do pozostawiania aplikacji w gotowości.
Czytaj też: Recenzja Nothing Phone (3a) Pro. Zakochałem się we Frankensteinie
Z jednej strony są popularne programy, w tym aplikacje Samsunga, Google czy klienci mediów społecznościowych, włączają się płynnie i z reguły możemy do nich łatwo wrócić. Jednocześnie widget Tidala ciągle znika. Jakdojadę potrafi się wyłączyć chwilę po tym, jak z niego wyjdziemy. Chrome i przeglądarka Samsunga mają fory, ale powrót do zasobów np. Opery oznacza często dłuższe oczekiwanie. To irytujące.

Czy Samsung ma jakiekolwiek narzędzia, by temu przeciwdziałać? Nieszczególnie. Mamy za to narzędzie do gier, które wykorzysta nie aż tak okazały potencjał układu graficznego. Gry należy tu odpalać na średnich ustawieniach i raczej nie ma co zapędzać się w większą szczegółowość, jeśli chcemy uzyskać płynność. Smartfon i tak się nadmiernie nie nagrzeje, bo zaprojektowano go jako dość leniwe urządzenie. W narzędziu AI wykonamy zrzut ekranu i włączymy nagrywanie, ale przede wszystkim zajmiemy się wydajnością. Samsung otwarcie informuje o skalowaniu rozdzielczości czy docelowej i ilości klatek, jakie jest w stanie zaoferować nam urządzenie. I tak, nie ma ich więcej niż 60.
Nakładka OneUI w wersji 7
Samsung Galaxy A36 ma coś, czego nie mają inne, o wiele droższe smartfony w przeszłości wydane przez Samsunga – nakładkę OneUI 7. W tym roku producent podbił stawkę i zagwarantuje smartfonowi 6 lat wsparcia aktualizacjami systemu i poprawkami bezpieczeństwa. Mój egzemplarz otrzymał już jedną z nich i ta odrobinę poprawiła sytuację, ale nie wyeliminowała wspomnianych wcześniej elementów. Jednocześnie w dalszym ciągu mamy do czynienia ze średniopółkowym smartfonem, a to oznacza pewne ograniczenia.

Jednym z nich jest okrojony zakres rozwiązań sztucznej inteligencji względem tego, co znajduje się w pakiecie Galaxy AI. Jednocześnie to debiut narzędzi sztucznej inteligencji w urządzeniach z serii A i jest to debiut dość ograniczony. Tak naprawdę znajdziemy tu trzy rozwiązania, które zasługują na nazwanie ich AI. Pierwsze to wybór AI (który potrzebuje dostępu do internetu, by pozwolić nam na zaznaczenie jakiegoś elementu ekranu, by dać nam dostęp do standardowych narzędzi z OneUI, jak stworzenie GIF-a, pobranie i edycja powstałego obrazka czy wyodrębnienie tekstu. Nie rozumiem, dlaczego nie mogłoby to działać offline.


Inną funkcją “AI” jest syntezator mowy, który przeczyta nam na głos treść artykułu. Nie, AI nie przygotuje jego streszczenia ani nie stworzy na jego bazie notatki. Trzecie narzędzie to gumka oraz narzędzie do usuwania cieni lub odbić. Samsung w dalszym ciągu ma do tego jedno z najlepszych rozwiązań na rynku, które radzi sobie nie tylko z usuwaniem ludzi, ale i obiektów. Mimo tego trudno nie mieć wrażenia, że to mało. Strategia marketingowa, by lepsze i ciekawsze funkcje zostawiać w droższych smartfonach, może się opłacić. Ważne, że skorzystamy z Circle to Search, który znacznie ułatwia znajdowanie treści lub ich błyskawiczne tłumaczenie.

Co z resztą nakładki OneUI 7? Doszło tu do pewnego odświeżenia interfejsu, które z pewnością da się odczuć. Jednym z istotniejszych elementów jest teraz Now Bar, ulokowany jednak nie na samym dole ekranu blokady, a nad czytnikiem linii papilarnych. Sam ekran blokady może też być naszpikowany widżetami. Now Bar uruchamia się rzadziej niż w przypadku smartfonów z serii Galaxy S25 – nie widziałem np. widżetu Google podczas podróży komunikacją, ale może to chwilowe problemy. Tak czy inaczej, kapsułka dająca szybki dostęp do krótkich informacji jest ciekawym odświeżeniem interfejsu i odpowiedzią na ruchy Apple oraz chińskich producentów.






Zmiany dotyczące powiadomień to jeden z ważniejszych motywów OneUI 7. Teraz, wzorem podziału zastosowanego już przez niemal każdego producenta urządzeń mobilnych, przesuwając palcem po lewej stronie ekranu wyciągniemy powiadomienia, a prawym palcem – panel kontrolny z ustawieniami i widżetami. Mnie ten podział irytuje, więc zrezygnowałem z niego i póki co można to łatwo zrobić. Sama nakładka stała się nieco prostsza i mniej obciążona, ale to w dalszym ciągu pakiet kolorowych ikon od Samsunga, które możemy zmienić tylko na rozwiązania ze sklepu Galaxy Themes.

Samsung nie oszczędził telefonu od kilku niepotrzebnych gier, które jednak możemy odinstalować. W Galaxy A36 nie brakuje też rozwiązań od producenta, które są częścią jego ekosystemu. Jednym z bardziej irytujących jest zbiór kart i haseł w ramach Samsung Pass. O ile rozumiem takie rozwiązanie, nawet jeśli nie agreguje polskich płatności zbliżeniowych, tak jego umieszczenie w okolicy przycisku sterującym wysuwaniem aktywnych procesów.

Większość aplikacji rozwijanych przez Samsunga zdecydowanie warto mieć, gdy już korzysta się z jego urządzeń. Z pewnością rozwiązania pokroju przeglądarki Samsunga, menedżera plików czy aplikacji zdjęć, notatek i dyktafonu są jednymi z lepiej rozbudowanych. Z drugiej strony, jeśli nie korzystacie z rozwiązań pokroju Samsung Health czy SmartThings, z pewnością będą wam zawalały miejsce, podobnie jak aplikacje Microsoftu. Przewagą Samsunga w zarządzaniu urządzeniami na OneUI są tryby i procedury – coś, czego nie znajdziecie w innych urządzeniach na Androidzie.



W największym skrócie chodzi o stworzenie rutyn, które możemy aktywować albo jednym przyciskiem, albo po dotarciu w konkretne miejsce (np. do domu). Telefon może wtedy przełączać niemal wszystkie swoje ustawienia tak, by przykładowo podczas wizyty w kinie nie oślepił nas ekran ani nikt nie zadzwonił. To trochę programowanie telefonu pod swoje potrzeby, a dzięki nowej karcie “Odkrywanie” łatwiej znaleźć coś dla siebie.
Czytaj też: Realme 14 Pro 5G – wytrzymały, z dobrą baterią i aparatem z poprzedniej epoki
To wszystko zabiera nieco miejsca z dysku. Z 256 GB w testowanym wariancie dla użytkownika zostało około 222 GB. Część pamięci zabrały ze sobą na pewno zabezpieczenia Knox. A skoro o zabezpieczeniach mowa, Samsunga Galaxy A36 odblokujemy czytnikiem linii papilarnych ukrytym pod ekranem. Rozwiązanie optyczne potrzebuje dobrego kąta umieszczenia palca, aby zareagować szybko, ale gdy położymy na nim kciuka, z reguły nie musimy czekać długo. Możemy też skorzystać z odblokowywania twarzą, ale to opiera się wyłącznie na przedniej kamerce. Działa za to przy mniej oczywistych kątach.
Moduły łączności w Samsungu Galaxy A36
Samsungowi Galaxy A36 nie brakuje niczego, czego można spodziewać się po współczesnym smartfonie. Oferuje Bluetooth w standardzie 5.4, który pozwala na szybkie parowanie się z urządzeniami, a sam telefon utrzymuje dobry zasięg. Obsłuży także Wi-Fi 6 (6e oraz 7 to jeszcze nisza) i osiąga przy tym nawet lepsze prędkości niż część urządzeń w tej cenie. Łączność 4G i 5G także nie są tu problemem, także przez eSIM – telefon nie dość, że przesadnie się nie grzeje to jeszcze utrzymuje dobry zasięg w różnych warunkach – zarówno pogodowych, jak i lokalizacyjnych.

I na usługi lokalizacji mogę jedynie chwilę ponarzekać, bowiem Galaxy A36 potrzebuje chwili, by zidentyfikować kierunek poruszania się. Gdy to zrobi, nie ma większych powodów do narzekań. Podobnie rzecz ma się z NFC – odniosłem wrażenie, że telefon po kilku razach zrozumiał styl mojego przykładania go do terminala i płatności przechodziły łatwiej. Nadal trzeba to zrobić z dużym przysunięciem. O radiu czy pilocie podczerwieni możemy tutaj zapomnieć – Samsung nie miał i nie ma takich rozwiązań w swoich propozycjach.
Zdjęcia i wideo, jakie rejestruje Samsung Galaxy A36
Samsung proponuje swoim klientom zestaw trzech oczek, z czego jendo z nich to 5-megapikselowy aparat o przesłonie f/2.4 z możliwościami makro. Później dostajemy nieco lepszy, 8-megapikselowy aparat ultraszerokokątny, a na koniec główny aparat o rozdzielczości 50 Mpix z przesłoną f/1.8 i stabilizacją optyczną. Z przodu gości 12-megapikselowy aparat z przesłoną f/2.2.

Aplikacja aparatu Samsunga w znacznej mierze wygląda niczym w poprzednich odsłonach, ale doczekała się pewnej zmiany. Od teraz kilka przełączników pokroju rozdzielczości, proporcji, samowyzwalacza oraz innych znajduje się w części koło przycisku robienia zdjęć. Do tego na zdjęcia możemy zaplikować filtr stworzony w oparciu o kolory z innego zdjęcia lub grafiki, co na pewno docenią kreatywne osoby tworzące treści. Mogą one też docenić wideo nagrywane w rozdzielczości 4K, choć tylko z głównego obiektywu i w 30 FPS.












Nawet w stosunkowo niskim budżecie nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zdjęcia z aparatów Samsunga Galaxy A36 są bardzo wyblakłe. Początkowo myślałem, że wpłynie to dobrze na ilość detali w cieniach, bo telefon być może nie podkręca kontrastu. Okazuje się, że nie i rozpiętość ta wypada przeciętnie, choć też nie beznadziejnie w porównaniu do konkurencji w tej cenie. Martwi mnie jednak to, że przy zdjęciach obiektów z bliskim planem balans bieli zaczyna odchodzić od tego, co widzimy. Tła stają się pożółkłe, a na brzegach da się zobaczyć szumy i to przy głównym obiektywie.















To nie tak, że zdjęcia z Samsunga Galaxy A36 są fatalne. Mają swoją specyfikę i gdy w kadrze jest dużo ciemnych elementów, to kadr nabiera niebieskiej tinty. Nawet w ciągu jasnego dnia widać coś, co przypomina ziarno. Szczegółowość jest dobra, a autofokus najczęściej nie sprawia większego problemu, choć zwierzęcia w ruchu nie złapie. Zdjęcia nie wyglądają jednak dobrze przy przybliżeniach i wtedy widać jeszcze mocniej sztuczne wyostrzanie oraz próby radzenia sobie z szumem. Do tego zdarza się, że tło jest przepalone gdy fotografujemy obiekty na bliskim planie – coś, co oczywiście zdarza się w tej cenie, ale nie aż tak mocno, jak w Galaxy A36.











Trudno mieć pozytywne zdanie o zdjęciach z aparatu ultraszerokokątnego. W porównaniu do i tak szumiących zdjęć z głównego aparatu, tu wchodzimy na nieprzyjemny poziom. Szczegółowość poza niewielką częścią centralną kadru jest mizerna, zdjęcia są jeszcze ciemniejsze i z jeszcze mniejszą rozpiętością tonalną, a spore brzegi kadru przypominają raczej malowanie akwarelami. Gdy światła jest mniej, kolorystyka zdjęć wydaje się spójna z tymi aparatu głównego, ale przy większej ilości światła nie wygląda to zbyt podobnie. Detali w cieniach nie ma tu co szukać, są za to spore przepalenia.


Czy kogoś muszę przekonywać, że obiektyw makro nie nadaje się specjalnie do niczego? Jeśli chcecie zaszumione zdjęcia, które są tylko nieco bliższe obiektów niż zdjęcia z głównego aparatu, to możecie go używać, ale lepiej przyciąć to, co zarejestrujecie głównym aparatem.
















Niewątpliwie pewne zasługi dla jakości zdjęć ma tryb nocny, który przez kilka sekund (od 1 do 3s) naświetla fotografie i poprawia ilość detali. Nie robi tego w sposób, który byłby jednoznaczny. Czasem takie zdjęcia mają zupełnie inne kolory i balans bieli. W dodatku w dalszym stopniu nie grzeszą ilością detali i nie są w połowie tak rozjaśnione jak niektóre rozwiązania konkurencji. Smartfon dość przeciętnie radzi sobie z wpadającym światłem i to potrafi zaszumić znaczną część kadru. Dodatkowo różnice między obiektywami w zakresie kolorystyki stają się gigantyczne. Na A36 nie za bardzo można nocą polegać, gdy chce się mieć kilka zdjęć tego samego obiektu lub miejsca. Plusem dobra stabilizacja.









Przedni aparat to także nic szczególnego w tej cenie. Zdarza się mu zbytnio zaróżowić cerę, co mówię jako osoba o ciemniejszej karnacji i cerze naczynkowej, więc tu Samsung już mocno przegiął. Do tego zdjęcia są nieraz całkiem ciemne. Mają za to dobrą rozpiętość tonalną i nie dochodzi tak często do przepaleń. Oprócz tego rozmycie dalszego planu, choć nieduże, wygląda przekonująco. To nie są mistrzowskie zdjęcia selfie, ale dla osób o mniejszych ambicjach niż codzienne publikowanie w mediach społecznościowych Samsung Galaxy A36 wystarczy.
Podobnie rzecz ma się z wideo, które za dnia potrafi wyglądać przyzwoicie. Dobrze wypada stabilizacja optyczna, ale czuć, że smartfon szumi, czy to w miejscach o jednolitym kolorze jak chodniki, czy na brzegach kadru. Szybko działa autofokus, nie następują też agresywne korekty ekspozycji, gdy jesteśmy w ruchu, a kolory prezentują się bliżej rzeczywistości niż przy zdjęciach. Jednocześnie, gdy światła robi się mniej, pojawiają się artefakty, a ilość szumów wkracza na niebezpieczny poziom. Jak na tę cenę wideo za dnia wygląda dobrze, ale nocą tylko akceptowalnie. Fotograficznie smartfon wypada gorzej niż w kwestii wideo.
Szybsze ładowanie i cały czas 5000 mAh
Samsung w końcu szarpnął się i zaimplementował 45-watowe ładowanie także w średniej półce, dzięki czemu, w teorii, Samsunga Galaxy A36 naładujecie w 68 minut. Zaznaczam jednak “w teorii”, gdyż nie miałem takiej ładowarki na pokładzie. Na stronie producenta taka kostka bez kabla kosztuje 179 złotych, a więc spory ułamek ceny telefonu (ale można wziąć na raty). Szukajcie rozwiązań z USB PD 3.0 – takowe kosztują około 100 złotych mniej w różnych zakamarkach internetu. Smartfonu nie naładujemy bezprzewodowo.







A jak spisuje się akumulator o pojemności 5000 mAh? Z pewnością nie jest to źle zoptymalizowany telefon pod kątem pracy na jednym ładowaniu. Bez problemu wyciągałem 6 godzin pracy, ale trudno było przebić 8 godzin nawet przy mniej intensywnym użytkowaniu. Jako, że telefon adaptacyjnie zmienia częstotliwość odświeżania, wynik jest akceptowalny i zapewni najczęściej dzień użytkowania, a czasem nawet 1,5 dnia bez potrzeby ładowania. Jednocześnie inni producenci potrafią już przekraczać dwa dni pracy.
Samsung Galaxy A36 ma w sobie pewną wartość, ale ulega konkurencji
Na co dzień staram się być spokojnym człowiekiem, ale Samsung Galaxy A36 wyzwolił we mnie kilkukrotnie frustrację. Bugi, przycięcia, wyrzucanie z aplikacji – to wszystko miało miejsce zbyt często. Szkoda, że producent z tak dużą renomą i przewagą nad mniejszymi graczami tak łatwo oddał segment smartfonów do około 1500 złotych. Nie chodzi już nawet o taniejące propozycje (bo są lepsze), ale w tej cenie zdecydowanie lepiej wybrać coś od Motoroli, Oppo czy Xiaomi, bo po prostu w mniejszym stopniu wyprowadzają z nerwów, a do tego mają lepsze aparaty.

Może i Samsung dokonał kilku istotnych ulepszeń względem ubiegłorocznej edycji i udało mu się zamknąć smartfon w solidnej obudowie z dobrych materiałów. Inni producenci też to potrafią. Rozwiązania z OneUI 7 są krokiem w dobrą stronę, podobnie jak implementacja choć części narzędzi z Galaxy AI, ale inni producenci już tam są ze swoimi nakładkami. A tu dostajemy mniejszą wydajność, porównywalny ekran, mniejszą baterię i przeciętne aparaty. Szkoda, bo Samsung niczego (poza wydajnością) fundamentalnie tu nie zepsuł, ale Galaxy A36 musi być dla producenta sygnałem ostrzegawczym, że konkurencja może go wygryźć na niższych półkach cenowych.