Zarówno przedstawiciele Apple, jak i Google są przez ostatnich kilka tygodni intensywnie przesłuchiwani przez amerykańskie służby federalne. Pozwala to nam dowiedzieć się o ciekawych inicjatywach, jak chociażby chęć rozbicia monopolu Google poprzez sprzedaż przeglądarki Google Chrome. Takie rozwiązanie rozluźniłoby sytuację na rynku reklamowym w internecie, na którym w wielu rejonach świata znacząco dominują reklamy AdSense. Tylko w 2023 roku Google uzyskał 264 miliardy dolarów przychodu, a w 2027 ma być to już 340 miliardów. Z kolei w roku 2022 na pozostanie domyślną wyszukiwarką w przeglądarce Safari Google wydał 20 miliardów dolarów.
Strategii rozwiązania tego problemu jest kilka. Jedną z nich jest wiara w wolny rynek i konkurencję w postaci Chata GPT z wyszukiwarką produktów. Konkurencja może przyjść z jeszcze innej strony, która pozornie wydawała się zabezpieczona na długi czas. W końcu kto chciałby podjąć rękawicę w walce z producentem, który ma wiodącą pozycję na rynku mobilnych systemów operacyjnych, inwestuje we własną platformę muzyczną oraz system Smart TV. Być może inny producent oferujący własny system operacyjny na telefonach i usługi streamingowe?
Apple nie chce tracić ogromnego źródła dochodów, ale Safari czekają zmiany
Apple w swoim ekosystemie dość mocno utrzymuje uwagę użytkowników wokół swoich usług. Języczkiem u wagi jest Safari. Według zapewnień Reutersa, który odbył rozmowę z osobą zaznajomioną ze sprawą modyfikacji w przeglądarce Safari, Apple “aktywnie przygląda się” przemodelowaniu jej możliwości. Dzieje się tak najpewniej ze względu na słowa Eddiego Cue, który w firmie odpowiada za rozwój usług.

W trakcie przesłuchania Cue przyznał, że firma odnotowała spadek wyszukiwań po raz pierwszy w historii, a za powód tego stanu podaje użytkowników, którzy przenoszą się do narzędzi opartych o sztuczną inteligencję. Nie dziwi zatem, że Safari miałaby się doczekać ulepszeń związanych z rozwojem AI. Nie zostały one jeszcze opisane dokładnie, ale Cue spodziewa się dodania rozwiązań od OpenAI (ChatGPT), Anthropic (model Claude) oraz Perplexity, które buduje własną przeglądarkę internetową z elementami AI. Nie wydarzy się to prędko, gdyż Cue przyznał, że na razie nie ma szans na autorskie rozwiązania od Apple. Powód? Dość prozaiczny – “jak na razie nie są one wystarczająco dobre”.
Co na to Google? W krótkim oświadczeniu firma zaznacza, że widzi całościowy wzrost zapytań w wyszukiwarce. Wśród nich także wzrost liczby wyszukiwań na urządzeniach i w usługach Apple.
Kwestia życia lub śmierci dla Google czy raczej chwilowa obawa?
Google nie będzie chciał łatwo stracić swojej pozycji na rynku, co pokazuje chociażby jego przebiegłość w trenowaniu swojej wyszukiwarki wzmocnionej AI na treściach z wielu witryn. Proponowane teraz niemal przy każdym wyszukiwaniu podsumowanie AI korzysta z treści stron, nawet jeśli ich twórcy nie zgodzili się w 2023 roku na treningi AI. Okazuje się, że Google ograniczyło jedynie przypływ danych do rozwiązań DeepMind, nie zaś do budowy segmentu sztucznej inteligencji w wyszukiwarce. Jeśli wydawcom witryn się to nie podoba, muszą całkowicie zaniechać współpracy z wyszukiwarką Google, a przecież nikt tego w Polsce i wielu miejscach na świecie nie zrobi.
Monopol Google może jednak ulec erozji, zwłaszcza jeżeli stanie się celem żądnych ofiar w świecie technologicznym polityków. Na razie jednak obydwie firmy najmocniej zweryfikował rynek. Po wypowiedzi Eddiego Cue wartość akcji Alphabet (spółki-matki Google) spadła o 7,3%, zaś w przypadku Apple skromniej, zamykając giełdę w środę spadkiem o 1,1%. Inwestorzy nie lubią niepewności, ale zapowiada się, że długofalowa współpraca Apple i Google niekoniecznie musi się ziścić. A wtedy Google może mieć spory problem, przynajmniej na tle wizerunkowym.