Chiny zaskoczyły wojskowych. Wystrzeliły z artylerii coś, czego nie udało się żadnej armii

Wyobraź sobie drona, który nie startuje z ciężarówki ani wyrzutni, lecz zostaje wystrzelony z działa, lecąc w stronę celu z prędkością artyleryjskiego pocisku. To już rzeczywistość, a przynajmniej nie od 20 czerwca 2025 roku, kiedy to Chiny zrealizowały wielki test.
Chiny zaskoczyły wojskowych. Wystrzeliły z artylerii coś, czego nie udało się żadnej armii

Chiński gigant zbrojeniowy Norinco przy współpracy z Chińskimi Siłami Powietrznymi oraz Instytutem Fizyki Stosowanej i Chemii w prowincji Shaanxi przeprowadził test swojego systemu o nazwie Tianyan (czyli w tłumaczeniu Oko Nieba). Ten wykorzystuje standardowe pociski kal. 155 mm, by dostarczyć miniaturowe drony zwiadowcze na odległość ponad 10 km w ciągu kilku sekund.

Chińskie drony wystrzeliwane z artyleryjskich dział. Tianyan powstał na starych filarach

Pomysł wystrzeliwania dronów z dział pojawił się w Chinach już w 2013 roku. Długo jednak był uznawany za niewykonalny ze względu na ekstremalne przeciążenia i wrażliwość elektroniki. Przełom nastąpił w momencie, gdy zespół pod kierownictwem Huang Yunluana opracował kapsułę wykonaną ze stali nierdzewnej wytrzymującej nacisk 1100 MPa. Ta ma w sobie osiem precyzyjnie odpalanych ładunków pirotechnicznych, które wypychają drona na odpowiedniej wysokości bez żadnej elektroniki, a tylko dzięki mechanice i materiałom wybuchowym. Tianyan został więc opracowany na podstawie technologii wojskowej sprzed ponad dekady.

Czytaj też: To już wymknęło się spod kontroli. Tajna broń Chin mieści się na opuszkach palców

Najnowsze testy przeprowadzono w temperaturach od –50°C do +80°C, potwierdzając tym samym odporność systemu na skrajne warunki i przeciążenia porównywalne do nacisku 35 dorosłych słoni afrykańskich na człowieka. Wszystko to bez kompromisów w zakresie możliwości drona, bo po wypuszczeniu z ochronnej kapsuły dron rozkłada swoje skrzydła i rozpoczyna typową misję zwiadowczą. Sam bezzałogowiec tego typu nie jest więc wyjątkowy, ale jego sposób działania tuż przed rozpoczęciem misji obserwacyjnej już tak.

Dron bez elektroniki? Co dokładnie stworzyły Chiny?

Typowa elektronika (procesory, baterie, czujniki, anteny) w warunkach wystrzelenia z artylerii dosłownie ulega dezintegracji. Chińscy inżynierowie rozwiązali ten problem w oryginalny sposób, bo cały pocisk jest pozbawiony elektroniki podczas wystrzału. Zamiast tego system dzierży wspomniany mechaniczno-pirotechniczny system aktywacji, który za pomocą ośmiu mikroładunków (zbudowanych m.in. na bazie azydku ołowiu) uruchamia kolejno: otwarcie kapsuły, wypchnięcie drona i rozłożenie jego skrzydeł na odpowiedniej wysokości. Dopiero po zakończeniu tej sekwencji uruchamiana jest właściwa elektronika, co ma miejsce już w warunkach lotu, które to są znacznie bezpieczniejsze dla tych delikatnych komponentów.

Czytaj też: Nowa francuska superarmata lądowa. Ta broń zaleje przestworza ołowiem

Po rozłożeniu w powietrzu Tianyan działa jak klasyczny mikro-UAV. Jest wyposażony w lekkie skrzydła, system autopilota, moduł komunikacji radiowej i przynajmniej jedną kamerę prawdopodobnie w wersji dziennej i/lub termowizyjnej. Co istotne, dron może dodatkowo działać w trudnych warunkach zakłóceń elektronicznych.

Dlaczego tak ważne jest, aby wystrzeliwać drony z działa?

Podczas gdy amerykańskie Switchblade czy izraelskie Hero-30 korzystają z wyrzutni lub katapult, a więc rozwiązań droższych i podatniejszych na zniszczenie, Tianyan korzysta z istniejących systemów artyleryjskich. Innymi słowy, nie wymaga dodatkowej infrastruktury i eliminuje kosztowną elektronikę w fazie początkowej. Taki sprzęt wpisuje się idealnie w chińską doktrynę walki wielowymiarowej, zakładającą szybki zwiad, głębokie uderzenia i brak wrażliwości na zakłócenia elektroniczne. Nie znamy jednak dokładnych możliwości dronów, na ile precyzyjnie rozkłada się kapsuła na konkretnej wysokości i jak skutecznie systemy obrony powietrznej są w stanie zidentyfikować i zneutralizować drona przed jego użyciem.

Irańscy żołnierze testujący drona Sina

Czytaj też: Ogromna destrukcja, a nie atak. Chiny redefiniują potęgę lotniskowca

Tianyan jest o tyle ciekawy, że daleko jest mu do pasywnych kamer z czasów II wojny, bo ma własny napęd i rozkładane skrzydła, co znacznie zwiększa jego funkcjonalność. Chociaż na tę chwilę Chiny oficjalnie nie ogłosiły masowego wdrożenia tego systemu, Tianyan może trafić do programu modernizacji sił zbrojnych w ramach 15. planu pięcioletniego. Największa siła tego modelu może tkwić nie w sile rażenia, ale w szybkości, dostępności i anonimowości.