Taka maszyna jeszcze nigdy nie podbiła nieba. Przewyższa Boeinga 747, a będzie latać miesiącami

Wyobraź sobie drona, który ma rozpiętość skrzydeł okazalszą od gigantycznego Boeinga 747, ale jest przy tym zaskakująco lekki i podczas lotu trwającego kilkadziesiąt dni czerpie “paliwo” tylko z promieni słonecznych. To właśnie w skrócie dron Skydweller.
Taka maszyna jeszcze nigdy nie podbiła nieba. Przewyższa Boeinga 747, a będzie latać miesiącami

Dron Skydweller to latający bezzałogowiec na energię słoneczną, który może sunąć po niebie całymi miesiącami

Amerykańsko-hiszpański startup Skydweller Aero zakończył pomyślnie testy nowego bezzałogowca o nazwie Skydweller, który to jest zasilany wyłącznie energią słoneczną. Ta maszyna, klasyfikowana jako pseudo-satelita (MAPS, Medium-Altitude Pseudo-Satellite), posiada rozpiętość skrzydeł przekraczającą 72 metry, czyli większą niż w przypadku Boeinga 747 i może przenosić ładunek o masie do 400 kg. Z kolei dzięki panelom fotowoltaicznym pokrywającym powierzchnię skrzydeł, Skydweller ładuje swoje akumulatory w ciągu dnia i wykorzystuje zgromadzoną energię do lotu w nocy.

Czytaj też: Chiński gigant w tajnej bazie. Zdjęcia satelitarne pokazały coś, co zwala z nóg

Testy potwierdziły skuteczność tego systemu, bo podczas nich dron osiągnął czas lotu wynoszący 22,5 godziny, choć docelowo producent zakłada możliwość nieprzerwanej pracy trwającej nawet do 90 dni. Podczas nich dron operuje na wysokościach 7600–13700 metrów, bezgłośnie patrolując obszary morskie, strefy ekonomiczne, rejony zagrożone piractwem lub konfliktem hybrydowym. Wszystko to bez paliwa, a tym samym bez żadnej emisji dwutlenku węgla.

Oczywiście dron, który tylko lata nawet całymi miesiącami, nie jest nikomu potrzebny. Jednak Skydweller nie będzie tylko od krążenia w ciszy wysoko nad naszymi głowami, bo zostanie wyposażony w radar AESA AirMaster S firmy Thales, który jest znany m.in. z zastosowania w samolotach zwiadowczych francuskiej marynarki wojennej. Radar ten działa w paśmie X i jest wspierany przez sztuczną inteligencję, która umożliwia autonomiczne przetwarzanie danych i identyfikację obiektów zainteresowania jeszcze w locie. Taka architektura ogranicza konieczność przesyłania dużych ilości informacji do naziemnych stacji analitycznych.

Czytaj też: Stało się nieuniknione. Najpierw flota, a teraz Chiny zrobiły to…

Koszt operacyjny Skydwellera ma stanowić zaledwie 10-20% kosztów związanych z eksploatacją klasycznych dronów załogowych, takich jak MQ-9 Reaper. Wedle przewidywań rotacja takich maszyn szpiegowskich miałaby sprowadzać się do 3-4 miesięcy, a zastosowanie systemów predykcyjnych do diagnostyki technicznej zagwarantowałoby wysoki poziom gotowości. Jest to o tyle ważne, że projekt adresowany jest nie tylko do wojska, ale też do cywilnych misji zwiadowczych, kontroli granic, monitorowania środowiska oraz wsparcia łączności w sytuacjach kryzysowych.

Czytaj też: Francuzi pokazali nową broń. Jest wielka i pełna niszczycielskiego potencjału

Gdyby tego było mało, dzięki zerowej potrzebie posiadania rozbudowanej infrastruktury naziemnej, Skydweller może być wdrażany na istniejących lotniskach i tym samym stanowi atrakcyjną propozycję dla państw NATO i Unii Europejskiej poszukujących autonomicznych narzędzi zwiadowczych. Może bowiem znacznie zwiększyć zdolności zwiadowcze w regionach trudno dostępnych i umożliwić długotrwałe obserwacje bez angażowania kosztownych zasobów lotniczych czy satelitarnych.