Koniec wsparcia dla Windows 10 jest bliski, a jedenastce wciąż czegoś brakuje 

Pewnie tak jak mnie, was też męczy częste czytanie o końcu wsparcia przez firmę Microsoft dla starego, dobrego Windowsa 10, mimo wszystko wracamy do tego, bo to ważne. Po 14 października 2025 roku, poza niektórymi wyjątkami, które wykupiły roczne lub korporacyjne trzyletnie wsparcie, wiele osób pozostających na “dziesiątce” może odczuwać narastające problemy. Jednak to nie artykuł o tym. Firma Microsoft kilka lat temu wprowadziła Feedback Hub, który pozwala użytkownikom sugerować różne ulepszenia dla systemu Windows 11. Dzięki wnikliwemu sprawdzeniu przez portal BleepingComputer przedstawię wam najciekawsze braki, którymi dalej się nie zajęli, a które mogą mieć wpływ na braki w upgrade’zie systemu.
Windows 11
Windows 11

5 brakujących funkcji systemu Windows 11 (lub 4, jeśli mówimy o Europie

Wraz z pojawieniem się Windowsa 11, wielu jego użytkowników zawiodło się, widząc nagłe usunięcie cenionych przez nich funkcji poprzednika. Co ciekawe, półtora roku po premierze systemu, identyczne skargi nadal znajdują się na szczycie listy w Centrum opinii, zbierając dziesiątki tysięcy głosów i potwierdzając, że problem pozostaje nierozwiązany. Oto najważniejsze z nich:

Czytaj też: Wykryto globalną kampanię keyloggerów, atakującą Outlook Web Access 

Wśród najbardziej pożądanych funkcji zdecydowanie dominuje możliwość umieszczenia paska zadań na górze lub z boku ekranu, co poparło już 24 046 głosujących. Frustracja użytkowników jest widoczna, cytując jednego z nich: „Funkcja przenoszenia paska zadań jest nieobecna od lat. Dlaczego jeszcze tego nie zmieniono?”. Obecnie pasek jest sztywno przypięty do dolnej krawędzi, a Microsoft jak dotąd milczy na temat ewentualnego wprowadzenia tej elastyczności. Może taka zmiana zwyczajnie jest za trudna do implementacji, tak by nie zepsuć nic w środowisku Windows.

Kolejnym na liście jest możliwa eliminacja rekomendacji z menu Start. Co prawda obecnie możliwe jest jedynie zmniejszenie ich liczby. Na korzyść Microsoftu w tym wypadku jest to, że w testowych wersjach pojawiła się opcja ich wyłączenia, jednak na razie to rozwiązanie nie spełnia oczekiwań wielu. W komentarzach jeden z użytkowników dosadnie podsumował: „Nie, nie chcę zmniejszać rozmiaru, chcę go ukryć, na zawsze, na dobre”.

Czytaj też: NordPass wjeżdża z pancerną funkcją! Dokumenty w sejfie z szyfrowaniem xChaCha20 

Trzecią w kolejce, często bojkotowaną kwestią, jest brak możliwości zmiany domyślnej wyszukiwarki w systemie Windows 11. Microsoft konsekwentnie utrzymuje Binga jako preferowane narzędzie do obsługi zapytań, automatycznie otwierając wyniki w swojej przeglądarce Edge. Na szczęście, w Europejskim Obszarze Gospodarczym, pod naciskiem przepisów, Microsoft został zobligowany do umożliwienia użytkownikom wyboru innej domyślnej wyszukiwarki, dzięki czemu nie mamy tego problemu. Jednak jest on na tyle duży, że widnieje wraz z innymi. Niestety, firma nie wykazuje na razie chęci rozszerzenia tej opcji na użytkowników spoza EOG, w tym na przykład na rynek amerykański.

Jako czwarty punkt, z mojej perspektywy najciekawszy, jest złagodzenie wymagań systemowych, co otworzyłoby drogę do instalacji systemu na starszych maszynach. Kluczowe są tu nie tylko zgodne procesory, ale przede wszystkim obowiązkowy moduł TPM 2.0. Obecne, surowe wymogi sprzętowe uniemożliwiają wielu komputerom z Windows 10 aktualizację do „jedenastki”, co staje się palącym problemem, ponieważ wsparcie dla Windows 10 kończy się pod koniec bieżącego roku. Choć Microsoft sugeruje zakup nowego komputera kompatybilnego z Windows 11, nie każdy może sobie na taki zakup pozwolić. Jest to o tyle interesujące, ponieważ wielu użytkowników w pokrętny sposób jest w stanie to osiągnąć, jednak nie jest to zgodne z polityką firmy. Dlatego, jak dla mnie, pojawia się pytanie, czy to jest wsparcie przez giganta gospodarki, czy zwyczajnie problem techniczny, który będzie wymagał jeszcze lepszego sprzętu w przyszłości.

Czytaj też: Już nie musisz zamykać WhatsAppa, by wygenerować obrazy za pomocą ChatGPT 

Ostatnia prośba dotyczy rozszerzenia opcji dla ikon na pasku zadań, głównie w celu lepszego zagospodarowania przestrzeni. Windows 11 posiada wprawdzie tryb „nigdy nie łącz” dla ikon, jednak jego funkcjonowanie bywa nieprzewidywalne, co irytuje użytkowników. Microsoft zdecydował się na bardziej „czysty” i uproszczony wygląd paska zadań, jednak sprowadza się to do utraty elastyczności i kontroli użytkownika nad kluczowym elementem interfejsu, a także do nieintuicyjnego i mniej efektywnego działania funkcji grupowania ikon.

Podsumowując, są to bardzo ważne zmiany, które mają wielką grupę użytkowników pragnących powrotu funkcji. Jednak nie zmienia to faktu, że należy zaktualizować swój komputer do systemu Windows 11. Już nie będę moralizował nikogo o bezpieczeństwie w sieci, a raczej jego braku przy „dziesiątce”, tylko przypomnę o pogłębiających się problemach w niektórych aplikacjach nieuwzględnianych już rozwojowo do tego systemu, co może powodować powiększającą się frustrację.