W świecie, gdzie zależność od importowanych systemów obronnych bywa piętą Achillesa, strategiczna niezależność technologiczna staje się priorytetem. Dla państw, które nie chcą być zakładnikiem zagranicznych ograniczeń eksportowych, umiejętność samodzielnej produkcji zaawansowanych komponentów wojskowych jest kluczowa. Turcja jest jednym z tych państw, które wzięły sobie to do serca i to może nawet po tym, jak Stany Zjednoczone zdecydowały się zerwać kontrakt na myśliwce F-35B, kiedy to Turkowie zaczęli robić interesy z Rosją. Tym jednak razem dostaliśmy potwierdzenie, że Turcja dopiero rozkłada swoje skrzydła w sektorze uzbrojenia.
Turecka myśl rozsadziła cel na kawałeczki. Teraz SOM to coś więcej niż broń
W pierwszym tygodniu czerwca 2025 roku Turcja przeprowadziła test pocisku manewrującego SOM. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo pocisk ten jest nam doskonale znany, gdyby nie fakt, że napędzał go nowy, zaprojektowany i wyprodukowany przez lokalny przemysł silnik turboodrzutowy KTJ-3200. Ten został opracowany przez Kale Arge we współpracy z TÜBİTAK SAGE i Roketsanem, stanowiąc kamień milowy w uniezależnieniu się Turcji od zagranicznych technologii. KTJ‑3200 zastąpił bowiem poprzednio używany francuski silnik TR‑40, eliminując wpływ ewentualnych embarg i ograniczeń eksportowych. Jest to o tyle ważne, że około 600-kg SOM to 4-metrowy pocisk z 230-kg głowicą, który może na dodatek operować na dystansie ponad 250 km, a więc porównywalnie do amerykańskiego AGM‑158 JASSM czy europejskiego Storm Shadow/SCALP-EG.
Czytaj też: Chcą raz na zawsze zmienić potencjał myśliwców F-35. Wojna już nigdy nie będzie wyglądać tak samo


KTJ‑3200 jest pierwszym całkowicie tureckim silnikiem turboodrzutowym o tak wysokim zaawansowaniu, a prace nad nim ruszyły już w 2013 roku. Jest kompaktowy (63 cm długości, 50 kg wagi), generuje ciąg rzędu 3,2 kN, a do tego jest zdolny do pracy w różnych warunkach wysokościowych i prędkości lotu do 0,95 Mach. Co ciekawe, jego masowa produkcja trwała już od 2022 roku, więc Turkowie już wtedy byli pewni jego potęgi i niezawodności, a w 2024 roku pokazał swoje możliwości w pocisku przeciwokrętowym ATMACA. Najnowszy test KTJ-3200 w SOM świadczy z kolei o zdolności Turcji w zakresie przeprowadzania precyzyjnych uderzeń w środowiska A2/AD o dużym ryzyku zestrzelenia.


Czytaj też: Niewidzialność spotyka ogromną siłę ognia. Niemcy wyciągną asa z rękawa
Innymi słowy, dziś to już pewne, że Turcja znajduje się w gronie światowych potęg, bo zdolność do samodzielnego projektowania i produkcji zaawansowanych silników pozwala krajowi skutecznie unikać ograniczeń w handlu bronią, co zwiększa jej wiarygodność na światowym rynku zbrojeniowym. Turcja staje się tym samym nie tylko zaawansowaną siłą w regionie, ale i poważnym graczem w skali globalnej, który robi biznes na wojnie i coraz skuteczniej zapewnia sobie gwarancję zbrojeniowej niezależności.