To się nazywa skok! 12 tysięcy składanych smartfonów Samsunga skradzionych

Problemy z dostępnością sprzętu nie są dla nas niczym nowym, ale zwykle dzieje się tak z powodu niedoborów komponentów lub innych problemów na etapie produkcyjnym. Samsung ma jednak zupełnie inny kłopot – najnowsze składaki powstały bez przeszkód, ale… ukradziono je w transporcie. Mowa tu o niebagatelnej liczbie sięgającej około 12 tysięcy sztuk, co budzi poważne obawy odnośnie do ich dostępności w Wielkiej Brytanii.
To się nazywa skok! 12 tysięcy składanych smartfonów Samsunga skradzionych

Gigantyczna kradzież smartfonów Galaxy Z Fold 7 i Galaxy Z Flip 7 – straty sięgają 43 mln złotych

Zaledwie kilka tygodni po globalnej premierze, Samsung został dotknięty poważną stratą. W zuchwałej kradzieży, która wstrząsnęła światem technologii, zrabowano około 12 000 najnowszych składanych smartfonów Galaxy Z Fold 7 i Z Flip 7. Według znanego informatora, @UniverseIce, do kradzieży doszło w zeszłym tygodniu. Złodzieje napadli na ciężarówkę przewożącą do magazynu ogromny ładunek najnowszych składaków, choć na pokładzie pojazdu znalazły się też modele Galaxy S25 i smartwatche Galaxy Watch 8.

Czytaj też: Samsung podnosi poprzeczkę z Now Brief w Galaxy S25. Teraz przypomni ci o wszystkich ważnych sprawach

Wartość skradzionego towaru oszacowano na 10,6 miliona dolarów, co przekłada się na około 43 miliony złotych. Nie powinno to dziwić, biorąc pod uwagę ceny detaliczne tych urządzeń. Podstawowy model Z Flip 7 to wydatek rzędu 5150 zł, podczas za topowy Z Fold 7 trzeba zapłacić ponad 8800 zł, nie wspominając już o pozostałych sprzętach. To jedno z największych tego typu przestępstw w Wielkiej Brytanii w ostatnich latach i stawia pod znakiem zapytania dostępność nowych urządzeń dla klientów.

Taka kradzież może poważnie odbić się na dostawach, zwłaszcza do tych klientów, którzy zamówili urządzenia z przedpremierowych dostaw. Ciekawy jest też fakt, że jak dotąd Samsung nie skomentował publicznie sytuacji, choć można się spodziewać, że firma współpracuje z logistykami i lokalnymi władzami. Jest to bowiem naprawdę poważna kradzież, narażająca firmę na ogromne straty, bo nie chodzi jedynie o skradziony sprzęt – jeśli nie uda się go odzyskać, gigant będzie musiał dostarczyć kolejne modele, więc straty finansowe będą się pogłębiać.

Czytaj też: Większe baterie w serii Galaxy S26? Nie tylko model Edge zyska ulepszenie

Niestety rejon londyńskiego lotniska Heathrow jest od dłuższego czasu częstym celem zorganizowanych grup przestępczych, ze względu na swoje strategiczne położenie jako kluczowego centrum logistycznego. Statystyki są bezlitosne — brytyjska policja przyznaje, że nawet 75% skradzionych smartfonów opuszcza kraj w ciągu 72 godzin. To mocno ogranicza szanse na odzyskanie łupu. Wcześniejsze incydenty, jak choćby odzyskanie 1000 telefonów na początku roku, pokazują skalę problemu.

Można się spodziewać, że skradzione urządzenia trafią na szary rynek z zablokowanymi numerami IMEI. To oznacza poważne ryzyko dla osób szukających okazji. Takie sprzęty nie kwalifikują się do napraw gwarancyjnych ani wsparcia producenta. Eksperci radzą szczególną ostrożność przy zakupie najnowszych modeli z niesprawdzonych źródeł. Podejrzanie niska cena powinna zapalić czerwoną lampkę — zakup takiego sprzętu to proszenie się o kłopoty.

Czytaj też: Samsung stawia na elastyczność. Seria Galaxy S26 pojawi się z wieloma asystentami AI

Ta spektakularna kradzież dowodzi, że firmy technologiczne muszą dbać o bezpieczeństwo smartfonów na wszystkich frontach, a nie tylko chroniąc je przed zagrożeniami w sieci. Niestety, klasyczne formy ataków nadal działają i to, jak widać, na naprawdę gigantyczną skalę. Choć dla Samsunga sytuacja wygląda ponuro, może stać się impulsem do wprowadzenia rzeczywistych zmian w procedurach bezpieczeństwa.