Prawie 4 mld złotych do wydania na sprzęt dla szkół
Do czerwca 2026 roku do szkół ma trafić sprzęt o wartości prawie 4 mld złotych. Większa część tej kwoty, bo 2,4 mld złotych zostanie przeznaczona na pracownie AI i STEM. W sumie 16 tys. laboratoriów ma wyposażyć NASK, z czego 12 tys. stanowić będą pracownie sztucznej inteligencji, a 4 tys. pracownie przyrodnicze. Na laptopy oraz tablety dla szkół przeznaczonych zostanie 1,4 mld złotych.
Tempo realizacji jest iście szalone, bo 13 sierpnia ogłoszono wyniki przetargu na dostarczenie laptopów. W sumie 404 tys. komputerów przenośnych, 110 tys. laptopów przeglądarkowych oraz 220,5 tys. tabletów. Zorganizowanie takiej ilości sprzętu w kilka miesięcy nie będzie prostym zadaniem.
Czytaj też: T-Mobile stawia na AI dla każdego. Nowe urządzenia i atrakcyjne usługi
Najlepszy plan – brak planu
Czasu na realizację zakupów było mało, ale wydaje się, że z drugiej strony wystarczająco, aby działania odpowiednio zaplanować. Anulowanie poprzedniego programu rozdawnictwa laptopów dla uczniów zostało zapowiedziane w lutym 2024 roku. Do czerwca miał zostać zaprezentowany jego nowy wariant. Ostatecznie rządzący, nauczeni doświadczeniem poprzedników, anulowali program we wrześniu w ramach ustawy powodziowej, a nowy ogłosili w sierpniu, ale 2025 roku. Co działo się przez cały ten czas? Nie wiadomo, choć resort cyfryzacji, jak informuje WNP.pl, skarży się na opóźnienia ze strony Ministerstwa Edukacji.
W efekcie wygląda na to, że nie ma żadnego planu na wykorzystanie sprzęt. Plusem jest jednak to, że tym razem nie zostanie on rozdany uczniom w ramach kampanii wyborczej i promocji lokalnych polityków, jak robili to poprzednicy, a trafi do szkół. Co szkoły z nim zrobią? Jeśli miałbym się zakładać, to pewnie ulokują w magazynach, w najlepszym wypadku będą wykorzystywane na lekcjach informatyki. Póki co jedynym, jako takim planem, jest informacja, że wykorzystanie sprzętu w szkołach, poza informatyką, ma się zwiększyć po reformie programowej szkół w 2026 roku. Jeśli ktoś wierzy, że w ciągu najbliższych miesięcy przygotowane zostaną szkolenia, materiały, przeszkoleni zostaną nauczyciele z wykorzystania sprzętu to szczerze gratuluję fantazji i optymizmu.
Kto powinien się tym zająć? Teoretycznie powinna to być praca wspólna resortu cyfryzacji i edukacji, ale wygląda na to, że Ministerstwo Cyfryzacji umywa ręce, bo miało tylko dostarczyć sprzęt. Z kolei obecnie Ministerstwo Edukacji nie zasłynęło, póki co, ze sprawnego działania.
Co ciekawe, zamawiane urządzenia miały być wyposażone w materiały edukacyjne, ale ten wymógł został usunięty ze specyfikacji. Dlaczego? Jak na razie NASK, organizator przetargu, nie komentuje sprawy. Byłoby to wygodne zrzucenie obowiązku na podmioty zewnętrzne, ale wydaje się, że byłoby to niewykonalne w tak krótkim czasie. Podobnie wygląda sytuacja w sprawie wyposażenia pracowni sztucznej inteligencji, w których miały znaleźć się programowalne roboty. One też wyparowały względem wcześniejszych planów.
Czytaj też: Wi-Fi w pociągu źle działa? To problem całej Europy
Nowa władza, stare problemy. Niepowodzenia nowego programu laptopów dla uczniów nie będzie łatwo zrzucić na poprzedników
Częściową winę za obecną sytuację ponosi poprzednia władza. To ona ogłosiła program rozdawania laptopów pod przykrywką dbania o edukację. Zakupy miały być finansowane ze środków Krajowego Planu Odbudowy. Koniec końców nikt nawet nie zawnioskował o dofinansowanie z KPO. Niemniej konieczność wydania środków na edukację pozostał w zapisach KPO i nowa władza jakoś musiała je wydać.
Zakup sprzętu wydaje się logicznym rozwiązaniem, bo pochłonie sporo środków i może być z niego sporo pożytku, tylko nie pierwszy raz ktoś zapomniał, że sprzęt to za mało. Szkoły bez pomysłu, wiedzy i edukacji jak można sprzęt wykorzystać nie będą w stanie nic z nim zrobić. To powtórka z rozrywki, jaką znamy od co najmniej kilkunastu lat. Kiedy w szkole pojawia się nowy sprzęt, ale głównie po to, aby ładnie wyglądał. Bo na wykorzystanie go albo nie ma pomysłu, albo czasu, bo wykracza to poza podstawę programową, a nie można marnować czasu na to, aby jej nie realizować.
Można narzekać, że to wina poprzedników i rozbrajanie kolejnych, pozostawionych przez nich min. Z drugiej strony trudno sobie wyobrazić, że przez 1,5 roku rządzenia nie dało się zebrać grupy ekspertów, dać im miesiąc lub dwa na burzę mózgów i przygotowanie programu, a później go wprowadzić w życie. Efekt jest taki, że być może czeka nas kolejny majątek utopiony w sprzęcie edukacyjnym. Na pocieszenie zostanie fakt, że tym razem nie będą to środki z naszej kieszeni przeznaczone na kampanię wyborczą.