Rewolucja w europejskim powietrzu. Ten wojskowy potwór zastąpi pięć starych śmigłowców

Unifikacja francuskiej floty śmigłowcowej trwa w najlepsze i właśnie weszła na nowy etap, kiedy to prototyp tego, co finalnie ma się stać wojskowym helikopterem H160M Guépard, wzbił się w przestworza na oczach setek obserwatoró.
Zdjęcie poglądowe

Zdjęcie poglądowe

W zakładach Airbusa w Marignane pod Marsylią rozegrał się niedawno moment, który może zmienić oblicze francuskich sił zbrojnych. Chociaż śmigłowce wojskowe nieczęsto wzbudzają wielkie emocje, to tym razem było inaczej, kiedy to przed 350 specjalnie zaproszonymi gośćmi wzbił się w powietrze prototyp maszyny, która ma zunifikować całą flotę. To nie tylko kwestia nowego sprzętu, ale wielki strategiczny krok ku uproszczeniu logistyki i obniżeniu kosztów. Czy ambitny plan się powiedzie?

HIL, czyli wielka unifikacja francuskiej floty śmigłowcowej

Program Wspólnego Lekkiego Śmigłowca (Hélicoptère Interarmées Léger, HIL) to największa w historii Francji próba standaryzacji parku maszynowego. H160M Guépard ma stopniowo zastąpić nie jedną, nie dwie, a aż pięć różnych typów używanych obecnie przez wojsko, bo wiekowe SA341/342 Gazelle, AS555 Fennec, SA365 Dauphin, AS565 Panther oraz Alouette III. W efekcie trafi na służbę do krajowych Wojsk Lądowych, Marynarki Wojennej oraz Sił Powietrznych i Kosmicznych.

Czytaj też: Chiński Iron Man? Superżołnierze stają się faktem

Francja zamówiła łącznie 169 egzemplarzy, bo 80 dla wojsk lądowych, 49 dla marynarki, 40 dla sił powietrznych oraz 10 dla żandarmerii, plus jeden prototyp dla centrum testowego. Całkowity budżet przedsięwzięcia to zawrotne 10 miliardów euro, co obejmuje nie tylko maszyny, ale też systemy wsparcia, szkolenia i dekadę utrzymania. Musimy jednocześnie pamiętać, że H160M nie jest śmigłowcem nowym i zbudowanym od zera dla wojska. W rzeczywistości ten helikopter zamówiony przez francuskie władze bazuje na konstrukcji cywilnej, ale z drugiej strony jego militarne wcielenie imponuje rozwiązaniami.

Czytaj też: Legenda USA wiecznie żywa. Nie trafi na złom, a zrzuci na wrogów hipersoniczne piekło

H160M to maszyna o masie startowej na poziomie 6 ton, która jest napędzana dwoma silnikami Safran Arrano 1A (po 1280 koni mechanicznych każdy), wyróżnia się przede wszystkim elektroniką. Na jej wyposażeniu znalazły się systemy awioniczne Thales FlytX, system optoelektroniczny Safran Euroflir 410 NG i radar Thales AirMaster C. Kluczową innowacją jest z kolei wbudowany system współpracy z bezzałogowcami, który stał się wręcz niezbędny we współczesnych konfliktach, w których to drony stały się bronią o ogromnym potencjale. Dodatkowym atutem śmigłowca jest redukcja hałasu o połowę względem poprzedniej generacji, a jest to istotna przewaga w misjach wymagających dyskrecji. Mimo to eksperci wskazują, że prawdziwy sprawdzian nastąpi dopiero w warunkach bojowych.

Czytaj też: Chiny naprawiają koszmarne błędy USA i spełniają wojskowe marzenia

Airbus przygotował do tej pory trzy prototypy, by przyspieszyć program. Pierwszy posłuży do testów osiągów i prób uzbrojenia (planowanych na 2026 roku), drugi sprawdzi działanie w ekstremalnych temperaturach, a trzeci ma zostać wykorzystany do weryfikacji konfiguracji morskiej i elektroniki dotyczącej bezpośrednio realizacji misji. Harmonogram już jednak jest spóźniony, a to za sprawą budżetowych napięć oraz problemów z integracją systemów. Jak czytamy, dostawy opóźnią się o 12-24 miesięcy, a pierwsze sztuki trafią do jednostek dopiero pod koniec 2028 roku. Sam producent nie ukrywa globalnych aspiracji, bo planuje wytwarzać 20 maszyn rocznie od 2027 roku, licząc na zagarnięcie dla siebie połowy rynku śmigłowców średniej klasy, który obecnie jest zdominowany przez włoskie Leonardo

Co dalej z H160M Guépard dla francuskiego wojska?

Pierwszy lot to dopiero początek długiego procesu. Sukces programu zależy od wyników testów, terminowości dostaw i realności założeń logistycznych. Jeśli Francuzom uda się wdrożyć tę unifikację, projekt może stać się wzorem dla innych państw. Połączenie zaawansowanej elektroniki, współpracy z dronami i standaryzacji floty brzmi przekonująco na papierze, choć droga do pełnej gotowości bojowej jest długa.