100-kW spadnie na latające drony. To pierwszy taki zakup potężnego lasera bojowego w NATO
Australijska firma Electro Optic Systems Holdings Limited podpisała historyczną umowę. Chodzi o pierwszą na świecie eksportową transakcję dotyczącą mobilnego systemu laserowego o mocy 100 kilowatów. Kontrakt o wartości 71,4 miliona euro (około 310 milionów złotych) został zawarty z jednym z europejskich państw NATO, ale nie wiemy, który kraj zdecydował się na ten zakup. Wiemy za to, że ta przełomowa umowa obejmuje znacznie więcej niż tylko samą broń laserową. EOS zobowiązało się dostarczyć kompletne, mobilne rozwiązanie do zwalczania bezzałogowców wraz z częściami zamiennymi, szkoleniem operatorów i pełną dokumentacją techniczną. Produkcja będzie realizowana w singapurskim zakładzie firmy w latach 2025-2028, co stanowi strategiczną lokalizację ułatwiającą obsługę zarówno rynków azjatyckich, jak i europejskich. Już we wrześniu przyszłego roku system ma zostać zaprezentowany podczas londyńskich targów DSEI 2025.

Czytaj też: Su‑57 z hipersonicznym pociskami. Rosja Moskwa drastycznie zwiększa presję w powietrzu
Nasz system broni laserowej zapewnia niezrównaną szybkość i dokładność, a każdy strzał kosztuje mniej niż dziesięć centów. W dzisiejszym niepewnym klimacie geopolitycznym zdolność do natychmiastowego wykrywania i eliminowania zagrożeń powietrznych ma kluczowe znaczenie dla misji – tłumaczy Dr Andreas Schwer, EOS.
Broń laserowa firmy EOS to mobilna platforma montowana na podwoziu ciężarówki, która jest zdolna do neutralizacji nawet 20 dronów w ciągu minuty z prędkością światła. Teoretycznie oznacza to możliwość odparcia ataku całego roju bezzałogowców w czasie rzeczywistym, a to dzięki zaawansowanej technologii, opierającej się na zaawansowanych algorytmach współpracujących z radarami oraz systemami wykrywania zagrożeń i precyzyjnego namierzania. Dodatkowym zabezpieczeniem jest system blokowania wiązki, mający chronić własne siły i infrastrukturę cywilną podczas operacji.
Czytaj też: Raytheon stworzył superwizję dla śmigłowców wojskowych. Ten sprzęt widzi więcej niż ludzkie oko
Przed podpisaniem kontraktu system przeszedł intensywne, aż trzyletnie testy w warunkach poligonowych, a w tym liczne próby ogniowe przeprowadzane we współpracy z potencjalnymi odbiorcami. To sugeruje, że technologia była weryfikowana w środowisku zbliżonym do rzeczywistego, a nie tylko laboratoryjnym. Była projektowana z myślą o integracji z istniejącymi, wielowarstwowymi systemami obrony powietrznej i może współdziałać z tradycyjnymi środkami rakietowymi, tworząc kompleksową tarczę przeciw różnym typom zagrożeń.

Najbardziej przemawiającym argumentem za tą technologią jest jej ekonomiczny charakter. Szacowany koszt pojedynczego strzału wynosi mniej niż 1 zł, a tak się składa, że jest to kolosalna różnica w porównaniu z tradycyjnymi pociskami przeciwlotniczymi, których ceny potrafią przekraczać dziesiątki tysięcy złotych za sztukę. W przypadku długotrwałych operacji obronnych różnica w kosztach może sięgać wielu milionów złotych. Staje się to szczególnie istotne w kontekście taktyki ataków rojami dronów, gdzie przeciwnik celowo używa setek tanich bezzałogowców, by wyczerpać zapasy kosztownych pocisków obrońcy.
Chociaż brzmi to obiecująco, to musimy zachować zdrowy sceptycyzm. Technologia laserowa wprawdzie odpowiada na wyraźną potrzebę rynkową, a to szczególnie widoczną w kontekście konfliktów z masowym użyciem dronów, jak ten na Ukrainie, ale realna skuteczność w warunkach bojowych, odporność na warunki atmosferyczne czy zdolność do radzenia sobie z różnymi typami celów wciąż wymagają praktycznego potwierdzenia. Jeśli jednak spełni pokładane w niej nadzieje, może stać się istotnym elementem nowoczesnej obrony. Dlatego zresztą umowa EOS zwiastuje potencjalny zwrot w technologiach obronnych NATO. Gdy pierwszy system zostanie wdrożony przez europejskiego członka sojuszu, inne państwa z pewnością będą bacznie obserwować jego działanie w praktyce, a to może otworzyć drogę do szerszego zastosowania broni energetycznych. Na ostateczne wnioski przyjdzie nam jednak jeszcze poczekać.