Zachwycały zaawansowaniem, a teraz przerażają stanem. Niszczyciel USA wywołał oburzenie

Gdy USS Michael Monsoor, jeden z najbardziej zaawansowanych technologicznie amerykańskich niszczycieli stealth, niedawno zacumował w japońskiej bazie Yokosuka, nikt nie spodziewał się, że stanie się obiektem kpin. Zamiast być symbolem morskiej potęgi USA, ten ultranowoczesny okręt zaczął podbijać media społecznościowe w bardzo niewygodnym świetle.
Zumwalt

Zumwalt

USS Michael Monsoor, czyli jeden z okrętów typu Zumwalt o bardzo burzliwej historii, trafił właśnie na tapet w mediach społecznościowych, jako przykład sprzętu we wręcz opłakanym stanie. Ba, niektórzy widzą w tych zdjęciach wręcz niepokojący stan okrętu i w sumie trudno się temu dziwić, bo ciemne smugi, plamy rdzy i przebarwienia pokrywające dotąd gładki, “niewidzialny” dla radarów kadłub, to rzadki widok. Zwłaszcza że najczęściej widzimy okręty w stanie idealnym, bo zarówno przed, jak i już tuż po wodowaniu. Operacyjna rzeczywistość jest jednak… brutalna.

Potężny niszczyciel USA za grube miliardy jak kawał złomu? No, już nie przesadzajmy

Zdjęcia jednego z trzech okrętów typu Zumwalt wywołały spore poruszenie, bo w sieci nie brakuje komentarzy, które poddają w wątpliwość jego gotowość operacyjną. Jedni wyśmiewali wygląd jednostki, porównując ją do zardzewiałego zabytku, a inni drwili, że z takim stanem kadłuba potrzeba odwagi, by wypłynąć na bitwę. To drugie sugeruje, że tego typu zużycie powierzchni może podważyć zdolności stealth okrętu i rzeczywiście, tego typu sprzęt słynie od samego początku właśnie ze swoich “cech niewidzialności”.

Czytaj też: Koniec niewidzialności. Ta europejska tajna broń może wykrywać i niszczyć samoloty stealth

Charakterystyczna sylwetka okrętów Zumwalt, którą zawdzięczają kadłubowi typu tumblehome (zwężającym się ku górze), gwarantuje im niski profil radarowy, ale jednocześnie stwarza wyjątkowe wyzwania konserwacyjne. Użycie zaawansowanych materiałów kompozytowych i nietypowych kształtów znacznie utrudnia bieżące naprawy, co prowadzi do szybszego zużycia wizualnego po długim czasie służby.

W obliczu krytyki rzecznik amerykańskiej marynarki wojennej zapewnił, że widoczne uszkodzenia mają charakter kosmetyczny. Zaznaczył, że podobne zużycie to norma przy długotrwałej służbie na otwartych wodach, gdzie okręty narażone są na działanie słonej wody, silnego promieniowania UV i zanieczyszczeń. Zapewnił również, że stan wizualny jednostki nie wpływa na jej realne możliwości operacyjne. Dlatego też okręt nadal pozostaje aktywną jednostką operacyjną na Pacyfiku, a planowane prace konserwacyjne mają przywrócić mu pierwotną estetykę.

Czytaj też: Potężna broń z nietypowym rodowodem. Zobacz nowy nabytek amerykańskich sił

Krytycy nie dają się jednak przekonać zapewnieniom o “normalnym zużyciu”, bo dla wielu, obecny wygląd USS Michael Monsoor to nie tylko estetyczny problem, ale symbol szerszych problemów programu Zumwalt. Innymi słowy, złożona i kontrowersyjna historia programu Zumwalt będzie odbijać się echem jeszcze przez wiele dekad. Pamiętajmy, że Amerykanie początkowo planowali budowę aż 32 jednostek tego typu, ale przez gigantyczne przekroczenia budżetu i zmieniające się wymagania strategiczne, liczba ta została ograniczona do zaledwie trzech. Szacunkowy koszt jednej jednostki w 1998 roku wynosił około 1,3 miliardy dolarów, a dziś, po uwzględnieniu kosztów badań i rozwoju, sięga już ponad 9 miliardów dolarów, czyli ok. 35,1 miliarda złotych.

Czytaj też: Rewolucja w europejskim powietrzu. Ten wojskowy potwór zastąpi pięć starych śmigłowców

Wysokie koszty, niedotrzymane obietnice i trudności z utrzymaniem zaawansowanego sprzętu, to coś, co dziś określa okręty Zumwalt, ale nie można oceniać okrętu po stanie lakieru. W praktyce to, co najważniejsze, kryje się w jej wnętrzu: zaawansowane systemy walki, nowoczesna elektronika i ogromny potencjał modernizacyjny. Więcej na ten temat możecie przeczytać tutaj, a więc w artykule na temat najnowszego uzbrojenia Zumwaltów.