Nowy superrobot z USA. ATMO może wylądować na kołach i odjechać

Wyobraź sobie robota, który dolatuje w odległe miejsce, a następnie (jeszcze w locie) rekonfiguruje się w terenowy pojazd i od razu rusza dalej. To właśnie jest ATMO, czyli najnowszy projekt inżynierów z USA, a dokładniej mówiąc, zespołu specjalistów z California Institute of Technology (Caltech).
Nowy superrobot z USA. ATMO może wylądować na kołach i odjechać

W świecie, gdzie trudne tereny potrafią skutecznie uziemić roboty, ATMO rozwiązuje największy problem, bo może przejść w płynny sposób z lotu do jazdy po nierównej powierzchni. Jednak ta hybryda to coś więcej niż latający pojazd z kołami. To przemyślana konstrukcja mechaniczna z predykcyjnym systemem sterowania w czasie rzeczywistym. W trakcie schodzenia z lotu napędzane śmigłami koła obracają się na miejsce, ciąg się automatycznie dostosowuje, a lądowanie następuje już na toczących się kołach. Efekt? Robot ląduje dynamicznie, unika zakleszczeń i rusza dalej bez zatrzymywania się.

Żaden teren nie jest mu straszny. ATMO podbija przestworza i teren

ATMO nie jest pierwszym robotem tego typu, bo zaprojektowane poprzednio konstrukcje hybrydowe (jak np. wcześniejszy M4 z Caltechu) mogły latać i jeździć, ale dopiero po lądowaniu, więc w efekcie każdy nierówny teren mógł zablokować mechanizm transformacji. Rozwiązanie? Zmiana trybu jeszcze w powietrzu, bo tuż przed lądowaniem. Dlatego też ATMO to akronim od słów Aerially Transforming Morphobot, a jego sekret tkwi w tym, że korzysta z czterech śmigieł zamkniętych w osłonach. Po złożeniu w dół, każde z nich pełni funkcję koła, które wprawia w ruch pojedynczy silnik.

Czytaj też: W USA powstały roboty z horroru. Pożerają inne maszyny, aby przeżyć

Na tle dotychczasowych konstrukcji ATMO wyróżnia się też wyjątkowo dobrze przemyślaną mechaniką i zaawansowanym sterowaniem. Za stabilność całego procesu przechodzenia z trybu latania do jeżdżenia odpowiada adaptacyjny system sterowania oparty na predykcyjnych algorytmach, który w czasie rzeczywistym dostosowuje ciąg i balans maszyny, uwzględniając efekty gruntowe i turbulencje. Cała konstrukcja jest niezwykle lekka i kompaktowa, bo ATMO waży zaledwie 5,5 kg i mierzy około 65×16 cm, a cały mechanizm składania obsługuje pojedynczy system napędowy, co minimalizuje awaryjność i upraszcza obsługę. W testach robot udowodnił swoją skuteczność, bo startował z miejsca, lądował na kołach nawet na stromych zboczach i płynnie kontynuował jazdę po kamienistym terenie, a wszystko to całkowicie autonomicznie, bez udziału człowieka.

Czytaj też: Twój domowy robot sprzątający wymięka. Chiny pokazały MT1Vac, który wessie wszystko i pozbawi nas pracy

ATMO ma szansę zrewolucjonizować zastosowania robotów mobilnych w kilku kluczowych dziedzinach. W scenariuszach ratowniczych może dotrzeć drogą powietrzną do niedostępnych miejsc objętych katastrofą, a następnie przejechać przez zgliszcza i gruzy, docierając tam, gdzie klasyczne pojazdy nie mają szans. W logistyce ostatniego etapu dostaw nowa technologia pozwala na płynne przejście z trybu drona do pojazdu naziemnego, co eliminuje konieczność lądowania w idealnych warunkach. Z kolei w badaniach innych planet hybrydowa konstrukcja łącząca lot z jazdą może sprawdzić się tam, gdzie inne rozwiązania zawodzą, umożliwiając tym samym pokonywanie przepaści, skał czy zboczy, a zaraz potem kontynuowanie misji po powierzchni obcej planety. To tak, jakby zwinność śmigłowca połączono z wytrzymałością łazika i to wszystko w jednej, samodzielnie decydującej maszynie.

Czytaj też: Szybki jak pantera. Chiny mają robota, w którego trudno uwierzyć

ATMO to nie tylko połączenie lotu i jazdy w jednym, zupełnie nowy paradygmat mobilności robotów. Transformacja w powietrzu, zaawansowane sterowanie i gotowość do pracy w trudnym terenie czynią go jednym z najbardziej obiecujących projektów robotycznych ostatnich lat. W miarę jak misje stają się coraz bardziej wymagające, takie podejście może wyznaczyć kierunek dla przyszłych systemów wielofunkcyjnych.