Teraz pozostaje kluczowe pytanie – jak Trek przekształcił doceniany model Fuel EXe w Fuel+, wzbogacając go o mocniejszy silnik, znacznie większy akumulator oraz ramę zaprojektowaną z myślą o modułowej wszechstronności? Ten e-MTB nie może być tylko przykładem świetnego roweru górskiego, ale przede wszystkim modelem o wysokiej zdolności adaptacyjnej.
Trek Fuel+ 2026 powstał po to, aby zrewolucjonizować elektryczne rowery górskie
Bazując na sukcesie modelu Fuel EXe, chwalonego za płynne oddawanie mocy i świetny balans w kwestii cech i możliwości, Trek wprowadził drugą generację ramy, która zachowuje dotychczasowe zalety, jednocześnie eliminując wcześniejsze ograniczenia. Rowerzyści zyskali większy skok zawieszenia (do 170 mm z przodu i 160 mm z tyłu) oraz zwiększoną wysokość kokpitu, co przekłada się na lepszą kontrolę i wygodę podczas długich jazd w terenie. Dodatkowo rama obsługuje teraz sztycę regulowaną o skoku 200 mm, co poprawia osiągi na technicznych zjazdach, podczas gdy standardowy ster typu zero-stack zastąpił dotychczasowe, zastrzeżone rozwiązanie Treka. Z jednej strony zniszczyło to pewną dozę unikalności, ale z drugiej ułatwiło personalizację i serwis.
Czytaj też: Niemiecki gigant rowerowy w tarapatach. Decoy 2026 z napędem Bosch to ich ostatnia nadzieja

Sercem Fuel+ jest nowy silnik TQ HPR60, oferujący 60 Nm momentu obrotowego i moc szczytową na poziomie 350 watów, czyli o około 20% więcej niż w poprzedniku HPR50. Producent zastosował w nim żeberka chłodzące dla utrzymania wysokiej wydajności, przy zachowaniu kompaktowej konstrukcji i masy poniżej 2 kg, podczas gdy samo zasilanie sprowadza się do 580-Wh akumulatora montowanego w dolnej rurze ramy (skok z 360 Wh). Co ważne, większy akumulator nadal można wyjąć przy użyciu zwykłego klucza imbusowego, co pozwala na ładowanie zarówno w rowerze, jak i poza nim. Chętni mogą dorzucić do tego akumulatora dodatkowy moduł o pojemności 160 Wh.

Być może najbardziej rewolucyjną zmianą jest jednak nie napęd, a modułowa rama obsługująca trzy różne konfiguracje. Zmiana między nimi wymaga trochę pracy, bo wymiany części elementów (w tym widelca, tylnego koła czy mocowania amortyzatora), ale Trek zadbał o to, aby wszystkie potrzebne części były do kupienia w oryginale, a sama zmiana geometrii w kącie główki ramy nie przekraczała 1°, a to akurat ma zachować ogólny charakter jazdy. Cena za taki dodatkowy zestaw do rekonfiguracji ma zamykać się poniżej 350 euro.


Czytaj też: Połączyli dwa rowerowe światy w jednych obręczach za krocie. Oto 25 Carbon Gravel X-Wide
Trochę pracy wystarczy, żeby zrobić z nowego Fuel+ rower do enduro (LX) z 29-calowymi obręczami, widelcem o skoku 170 mm czy amortyzatorem tylnym 160 mm, rower typowo trailowy (EX) z 29-calowymi kołami i skokiem 150 mm na przodzie i 145 mm na tyle, czy czegoś bardziej szalonego (MX). W tym ostatnim przypadku można zamontować 29-calową obręcz na przodzie, 27,5-calową na tyle i cieszyć się amortyzatorem tylnym o skoku 150 mm oraz 160-mm widelcem. Nie jest to oczywiście kwestia kilku minut na poboczu, bo wymaga to wizyty w garażu, ale hej – lepszy jeden rekonfigurowalny rower niż trzy różne, co nie?



Czytaj też: Jeden rower do wszystkiego? Pokazali Ribble CGR 2025 dla fanów wszechstronności
Zwłaszcza że cała rodzina Fuel+ obejmuje szeroką gamę modeli, bo od topowych konstrukcji z ramą z włókna węglowego po bardziej przystępne cenowo wersje z ramami aluminiowymi. Ceny zaczynają się od około 4999 euro i sięgają około 11499€ za najbardziej zaawansowane modele. Innymi więc słowy, Fuel+ na 2026 rok to nie tylko aktualizacja, a manifest elastyczności. Dzięki mocnemu, ale dopracowanemu silnikowi, akumulatorowi o dużym zasięgu oraz prawdziwie modułowej ramie, Trek zdefiniował na nowo pojęcie e-MTB. Tak przynajmniej wynika z zapowiedzi.