Czyżby nowy iPhone Air, choć prezentowany z typowym dla marki rozmachem, nie wywołał takiego poruszenia, na jakie zapewne liczyła firma. Po kilku dniach od startu przedsprzedaży wciąż można go zamówić z dostawą w dniu premiery – co dla Apple’a jest sytuacją dość nietypową. Zwykle modele flagowe rozchodzą się w mgnieniu oka, a klienci godzą się na wielotygodniowe oczekiwanie. Tymczasem iPhone Air wyraźnie odstaje od tej reguły, podczas gdy jego pozostałe modele z serii 17 biją rekordy popularności. Co poszło nie tak z tą smukłą nowością?
Na dostawę iPhone’a Air nie trzeba za długo czekać i to jest problem
Apple ma wyraźny problem z czwartym modelem w serii. Na początku był to Mini, który miał stanowić odpowiedź na potrzeby klientów, narzekających na coraz to większe ekrany w smartfonach. Problem w tym, że choć marudzenie trwało nadal, mały iPhone się nie sprzedawał. Dlatego gigant postanowił pójść w drugą stronę. Jak nie mały, to może duży. W ten sposób iPhone Mini został zastąpiony modelem Plus, który w zasadzie różnił się od podstawowego tylko rozmiarem ekranu i pojemnością baterii. Czy to się sprawdziło? Również nie, bo jego sprzedaż także była poniżej oczekiwań. Dlatego właśnie w tym roku gigant postanowił pójść w zupełnie innym kierunku, bo chociaż dominującą cechą iPhone’a Air jest jego smukłość, to różnic między pozostałymi modelami jest znacznie więcej, co potencjalnie miało przyciągnąć zainteresowanie klientów.

Problem w tym, że jak na razie tego nie widać. Oczywiście nie mamy tu żadnych dokładnych danych dotyczących przedsprzedaży, ale nawet bez tego da się już oszacować poziom sprzedaży, bazując na tym, jak długo trzeba czekać na dostawę poszczególnych modeli. W przypadku iPhone’a 17 są to nawet dwa lub trzy tygodnie, podczas gdy dla Pro i Pro Max ten czas może się wydłużyć nawet do czterech tygodni. Tymczasem Air nadal ma gwarancję dostawy w dniu rozpoczęcia oficjalnej sprzedaży, czyli 19 września.
Czytaj też: Nowy iPhone 17 pobił rekord! Tak długich opóźnień w dostawie nie było od lat
Już przed premierą pojawiały się pogłoski, że nawet Apple ma obawy co do popytu na iPhone’a Air. Zgodnie z raportem The Information, gigant z Cupertino miał przeznaczyć na produkcję tego modelu zaledwie 10% całkowitych mocy przerobowych, podczas gdy standardowy iPhone 17 miał odpowiadać za 25% produkcji, iPhone 17 Pro również za 25%, a iPhone 17 Pro Max aż za 40%. Choć firma promowała ten model jako alternatywę dla serii Pro, najwyraźniej postanowiła podejść do tego ostrożnie i chyba był to dobry pomysł. Warto jednak zastanowić się, dlaczego klienci nie rzucili się na tę nowość?
Czytaj też: watchOS 26 trafia na Apple Watch z nowymi funkcjami AI i “Liquid Glass”
Jednym z kluczowych czynników mogą być wcześniejsze doniesienia o żywotności baterii. Według nieoficjalnych informacji, tylko 60-70% użytkowników miałoby korzystać z ultracienkiego urządzenia przez cały dzień bez ładowania. Dla innych modeli ten wskaźnik sięga 80-90%. Mimo aktywnej promocji ze strony samego Tima Cooka i Grega Joswiaka, którzy starali się minimalizować te obawy, klienci najwyraźniej pozostali sceptyczni. Cienka obudowa ma swoje zalety, ale jak widać, mniejsza bateria to dla wielu zbyt wysoka cena. Jasne, można tu dokupić dodatkowy moduł z powerbankiem, jednak wówczas trochę mija się to z celem, bo tracimy smukłość.

Co więcej, fakt, że iPhone Air nie jest dostępny na kluczowym rynku chińskim (ze względu na lokalne regulacje dotyczące telefonów tylko z eSIM), może również wpływać na globalną percepcję dostępności.
Czy to oznacza, że iPhone Air jest porażką?
Eksperci jednak studzą emocje i przypominają, że ocenianie sukcesu lub porażki na podstawie przedsprzedaży to spore uproszczenie. Wielu klientów może po prostu czekać na pierwsze recenzje albo woli najpierw potrzymać urządzenie w ręce przed zakupem. Takie podejście jest szczególnie zrozumiałe w przypadku nowej kategorii produktu, gdzie kompromisy są nieuniknione. Ultracienka konstrukcja z pewnością ma swoich zwolenników, ale czy będzie ich wystarczająco dużo – okaże się dopiero po premierze.
Czytaj też: Apple udostępnia iOS 26. Które modele dostaną aktualizację?
Ponadto Apple zwykle bije rekordy sprzedaży w okresie świątecznym, więc na razie powinniśmy wstrzymać się z wydawaniem jakichkolwiek wyroków. Warto poczekać na dane ze sprzedaży za pierwszy kwartał dostępności, które dadzą nam lepszy podgląd na sytuację.