Południowokoreański gigant lotniczy postanowił zaskoczyć rynek, prezentując zupełnie nowy projekt bezzałogowca latającego w dziedzinie technologii obronnych. Nie jest to jednak zwyczajny dron, a raczej hybrydowe rozwiązanie łączące cechy bezzałogowego statku powietrznego z możliwościami pocisku manewrującego. Taka kombinacja może potencjalnie zmienić sposób prowadzenia współczesnych operacji wojskowych, choć oczywiście na razie mówimy o etapie prezentacji, a nie sprawdzonej technologii.
Kompaktowy, a potężny. Dlaczego KUS-FX jest wyjątkowy?
Podczas wrześniowego pokazu UAV Technology Exchange prezentacji doczekał się system zaprojektowany z myślą o przyszłych konfliktach, gdzie masowe i stosunkowo tanie rozwiązania będą odgrywały kluczową rolę. Pokazany wtedy dron latający KUS-FX oferuje elastyczność operacyjną, której podobno brakuje konkurencyjnym systemom. Co ciekawe, system może razić cele oddalone o 600 kilometrów, ale jego zastosowanie wykracza poza tradycyjne misje uderzeniowe, bo projektowany był także do zadań rozpoznawczych i dezinformacyjnych.
Czytaj też: Polska pokazała siłę na wschodniej flance

To, co szczególnie wyróżnia ten system, to dualna zdolność startu. W przeciwieństwie do niektórych konkurencyjnych rozwiązań, południowokoreański dron KUS-FX może być wystrzeliwany zarówno z platform powietrznych, jak i naziemnych, co znacząco wpływa na elastyczność operacyjną i logistykę. Kolejnym aspektem wartym uwagi jest jego asymetryczna składana struktura skrzydeł, dzięki której po złożeniu szerokość drona spada poniżej 50 centymetrów, a to akurat pozwala na umieszczenie aż dziewięciu egzemplarzy w standardowym 20-stopowym kontenerze. Waży bowiem 220 kilogramów (przy 20-kg ładowności), jego długość sięga 4 metrom, a szerokość w konfiguracji rozłożonej osiąga 2,8 metra.
Ta niezwykła konstrukcja umożliwia wystrzeliwanie dronów niczym rakiet z wyrzutni wieloprowadnicowych, eliminując tym samym potrzebę wykorzystania pasów startowych czy stałych obiektów. W scenariuszu, gdzie wróg unieruchamia lotniska, KUS-FX mógłby nadal prowadzić misje bojowe i to wszystko bez utraty doskonałych właściwości aerodynamicznych podczas lotu. Potwierdzają to parametry techniczne, bo kompaktowy silnik turbowentylatorowy o ciągu 1300 niutonów ma pozwalać na osiągnięcie prędkości maksymalnej około 980 kilometrów na godzinę. Gdyby tego było mało, dron może pozostawać w powietrzu przez 90 minut i operować na pułapie do około 6100 metrów.
KUS-FX powstanie w dwóch wersjach i doczeka się potęgi SI
Równie istotne są plany rozwojowe Korean Air. Wersja Block-1, której wdrożenie zaplanowano od 2029 roku, ma skupiać się na długotrwałym nadzorze i operacjach wabika. Dopiero wersja Block-2, planowana na początek lat 30., będzie wyposażona w głowice bojowe i autonomiczne zdolności uderzeniowe. Kluczowym elementem współpracy będzie wtedy partnerstwo z amerykańską firmą Anduril w zakresie technologii sztucznej inteligencji, bo systemy autonomii oparte na SI mają zostać wdrożone do 2026 roku.
Jedną z najważniejszych potencjalnych zalet KUS-FX jest możliwość masowej produkcji i osiągnięcia ekonomii skali. System oferuje zarówno konfiguracje jednorazowe, jak i wielokrotnego użytku, co odpowiada na wymagania współczesnych konfliktów. Z kolei sama możliwość wystrzeliwania wielu jednostek jednocześnie z jednej wyrzutni teoretycznie może stanowić wyzwanie nawet dla zaawansowanych systemów obrony przeciwlotniczej.
Czytaj też: 75 pocisków na sekundę, czyli ostatnia linia obrony floty USA
Korean Air podkreśla, że KUS-FX jest pierwszym krajowym systemem w tej kategorii zaprojektowanym od podstaw do rozmieszczenia zarówno naziemnego, jak i powietrznego. To ciekawe posunięcie, które może dać im przewagę nad lokalną konkurencją. Prezentacja tego systemu pokazuje, jak dynamicznie ewoluuje rynek bezzałogowy, łącząc zaawansowaną technologię z operacyjną elastycznością. Czas jednak pokaże, czy obiecujące założenia przekują się w rzeczywistą przewagę konkurencyjną, czy pozostaną jedynie ciekawostką technologiczną.