Virtual Boy powraca! W końcu odniesie sukces?
Podczas ostatniej prezentacji Nintendo Direct firma ogłosiła, że legendarny Virtual Boy otrzyma drugie życie — i to dosłownie. Nie będzie to bowiem zwykły port gier, ale pełnoprawne urządzenie kompatybilne zarówno z pierwszym Switchem, jak i świeżym Nintendo Switch 2. To dobra informacja, bo jeśli chcecie wrócić do przeszłości, a nie macie jeszcze Switcha 2, to nie musicie specjalnie kupować nowej konsoli Nintendo. Co jednak istotne, żeby mieć dostęp do gier, niezależnie od konsoli, wymagana będzie subskrypcja Nintendo Switch Online + Expansion Pack. Dla obecnych abonentów oznacza brak dodatkowych kosztów poza samym akcesorium, ale jeśli nie płacicie abonamentu… to musicie doliczyć te koszty do sprzętu.
Czytaj też: Recenzja Nintendo Switch 2. Koniec kompleksów przenośnych PC


Samo urządzenie będzie dostępne w dwóch wariantach. Plastikowa wersja za 99,99 dolarów wiernie odtwarza design oryginału z 1995 roku, podczas gdy tańsza, kartonowa alternatywa za 24,99 dolarów przypomina rozwiązania znane z zestawu Labo VR. Obie opcje działają na tej samej zasadzie — umożliwiają wsunięcie konsoli w konstrukcję imitującą Virtual Boya. Różnica tkwi głównie w materiałach wykonania i poziomie wierności historycznemu wzornictwu, więc zależy od Was, którą chcecie mieć.
Kiedy legenda powróci? Znamy datę premiery
Premiera samego akcesorium jest zaplanowana na 17 lutego 2026 roku. Tego samego dnia w abonamencie Nintendo Switch Online + Expansion Pack pojawi się kolekcja 14 klasycznych tytułów 3D. Wśród nich znajdą się między innymi Space Invaders w trójwymiarowej odsłonie, Virtual Boxing wykorzystujący efekt głębi, przestrzenna wersja kultowego puzzla V-Tetris, futurystyczna gra bokserska Teleroboxer, oraz jedyne tytuły z Mario stworzone specjalnie na tę platformę — Mario Clash i Mario’s Tennis.
Czytaj też: Wielkie gry na małej konsoli. Nintendo Switch 2 odświeża Zeldę i czaruje Cyberpunkiem

Do tego dochodzi Classic Pinball, symulator flippera w trzech wymiarach. Te produkcje reprezentują praktycznie całą wartościową bibliotekę oryginalnej konsoli, bo Virtual Boy przez cały swój żywot doczekał się zaledwie 22 gier na całym świecie. Kto wie, może ciepłe przyjęcie powrotu Virtual Boya pozwoli mu na nowe życie…
Nie wszystko jest takie kolorowe, jak moglibyśmy chcieć
Entuzjazm jednak warto temperować świadomością technologicznych ograniczeń. Gry będą dostępne wyłącznie w monochromatycznej wersji, co oznacza charakterystyczne czerwone grafiki na czarnym tle. To dość archaiczne rozwiązanie jak na współczesne standardy, choć może stanowić część nostalgicznego uroku całego przedsięwzięcia — a przynajmniej dla tej części graczy, którzy urodzili się w latach osiemdziesiątych. Oryginalny Virtual Boy używał czerwonych diod LED głównie z powodu ograniczeń technologicznych lat 90., a Nintendo postanowiło zachować tę estetykę — ale na pytanie, czy z nostalgii, czy z lenistwa, musimy odpowiedzieć sobie sami.

Czytaj też: Recenzja Donkey Kong Bananza. Bananowa rozwałka, w której się zakochacie
Jeśli projekt spotka się z ciepłym przyjęciem, może otworzyć drogę do tworzenia nowych, ekskluzywnych gier stereoskopowych 3D. Nie ma wątpliwości, że współczesne konsole dysponują wystarczającą mocą obliczeniową i lepszymi ekranami, by dostarczyć bardziej zaawansowane doświadczenia. To też naprawdę ładna historia, bo powrót Virtual Boy po 30 latach jasno pokazuje, że nawet największe porażki mogą otrzymać drugie życie we właściwym momencie. Pozostaje tylko pytanie, czy gracze rzeczywiście tęsknili za monochromatycznymi doświadczeniami 3D, czy to kolejna fala retro-manii w branży.