Aparaty w Galaxy S26 Ultra bez rewolucji?
Aparaty w Galaxy S Ultra są zawsze tym, czym Samsung mocno się chwali, a klienci to doceniają, bo nie chodzi jedynie o czcze przechwałki. Najpotężniejszy smartfon z flagowej serii niezmiennie plasuje się w czołówce rankingów mobilnej fotografii, dlatego właśnie mamy zawsze wygórowane oczekiwania wobec kolejnych generacji. W serii Galaxy S25 model Ultra zyskał 50-megapikselowy aparat z obiektywem ultraszerokokątnym, który zastąpił poprzednią 12-megapikselową jednostkę. Dzięki temu otrzymaliśmy naprawdę imponujący zestaw:
- 200 Mpix, f/1.7, 24 mm (szerokokątny), 84°, 1/1.3”, 0,6 µm, wielokierunkowy PDAF, Laser AF, OIS
50 Mpix, f/1.9, 13 mm (utraszerokokątny), 120°, 0,7 µm, Dual Pixel PDAF
10 Mpix, f/2.4, 67 mm (krótki teleobiektyw), 1,12 µm, Dual Pixel PDAF
50 Mpix, f/3.4, 111 mm (teleobiektyw peryskopowy), PDAF, OIS

Warto tu jeszcze dodać, że przecieki przed premierą Galaxy S25 wskazywały na to, że obok aparatu głównego 200 Mpix znajdą się trzy aparaty 50 Mpix, ale do tego nie doszło. Dlatego spodziewaliśmy się, że takie ulepszenie Samsung zafunduje nam w 2026 roku. Niestety – raczej do tego nie dojdzie. Żeby tego było mało, gigant nie planuje również zmiany obecnego na pokładzie 50-megapikselowego teleobiektywu peryskopowego na coś nowszego, choć ten sensor pojawił się jeszcze w S24 Ultra.
Czytaj też: Galaxy S26 Pro – nowa nazwa, ale projekt jakby znajomy
Co jeszcze bardziej istotne – nie zrobi tego również w 2027 roku, co oznacza, że przez cztery lata ultraflagowiec będzie trwał przy tym samym module z 5-krotnym zoom optycznym z sensorem o rozmiarze 1/2,52 cala i pikselach 0,7 μm. Nie brzmi to dobrze. Jasne, w porównaniu z konkurencją, nawet debiutującym przed dwoma dniami iPhone’em, Samsung wciąż utrzymuje przewagę w zakresie zoomu optycznego, ale czy tak będzie również w kolejnych latach? Ciężko powiedzieć.
Czytaj też: Stabilne One UI 8 coraz bliżej. Samsung wydaje siódmą testową wersję dla swoich flagowców
Takie posunięcie budzi jednak uzasadnione wątpliwości. Konsumenci płacący kilka tysięcy złotych za flagowe urządzenia mają prawo oczekiwać regularnych ulepszeń. A takowych najwyraźniej Samsung nie chce tak łatwo wprowadzać i to nie tylko w tym zakresie – nadal nie wygląda, jakby gigant chciał przejść na ogniwa na bazie krzemu, które pozwalają konkurencji wyposażać swoje flagowce w baterie o pojemności 6000 mAh lub większej. Galaxy S26 Ultra pozostanie przy pojemności 5000 mAh, ale przynajmniej ładowanie przyspieszy do 65 W, a to zawsze coś.
Czytaj też: Samsung Flex zmienia zasady gry. Nie musisz kupować urządzeń Galaxy, po prostu je wynajmij
Tak czy inaczej, przecieki dotyczące Galaxy S26 Ultra i S27 Ultra rysują obraz smartfonów, które podążają ścieżką ewolucji, a nie rewolucji. Oczywiście, do oficjalnej premiery jeszcze sporo czasu, a plany firmy mogą ulec zmianie, więc dobrze jest podchodzić do nich z dużą dozą sceptycyzmu. Jedno jest pewne: jeśli plotki się potwierdzą, Samsung będzie musiał mocno popracować nad marketingiem, by przekonać konsumentów, że ulepszenia oprogramowania i innych podzespołów są warte tej samej ceny (lub wyższej), co zeszłoroczny model.