Budują elektryczne supersamochody, a teraz stworzyli swój wyjątkowy rower elektryczny

Firma Rivian słynie ze swoich elektrycznych samochodów o wysokiej wydajności, ale nie zamyka się tylko na auta. Potwierdziło to niegdyś narodzenie się firmy spin-off o nazwie ALSO, która celuje bezpośrednio w bardziej osobiste pojazdy elektryczne. Owocem prac tamtejszych specjalistów jest właśnie zaprezentowany rower elektryczny TM-B, który nie jest kolejnym typowym e-bike.
...

Firma Rivian słynie ze swoich elektrycznych samochodów o wysokiej wydajności, ale nie zamyka się tylko na auta. Potwierdziło to niegdyś narodzenie się firmy spin-off o nazwie ALSO, która celuje bezpośrednio w bardziej osobiste pojazdy elektryczne. Owocem prac tamtejszych specjalistów jest właśnie zaprezentowany rower elektryczny TM-B, który nie jest kolejnym typowym e-bike.

Zanim przejdziemy do twardych danych, warto zatrzymać się przy intencji. TM-B to wprawdzie konkretny model, ale jest on prezentowany jako platforma, a nie jedna, zamknięta konfiguracja elektrycznego roweru. W efekcie stała jest tylko rama, a górna sekcja, kokpit, tryby oprogramowania i konfiguracja napędu mogą się zmieniać, co gwarantuje możliwość tworzenia przeróżnych e-bike. Nie jest to więc kolejny rower od marki samochodowej, który powstał ot jako sposób na dorobienie sobie na boku poprzez współprace z rowerowymi gigantami na rynku.

Zasięg ponad 160 km i brak łańcucha. Rivian wymyślił elektryczny rower na nowo

ALSO podkreśla, że sercem maszyny jest DreamRide, czyli szeregowy hybrydowy system “pedal-by-wire”. Jego obecność sprawia, że korby nie napędzają tarczy łańcuchowej, która obraca zębatkę z tyłu, bo zamiast tego generują prąd, a oprogramowanie dawkuje następnie tę moc do silnika trakcyjnego przez pasek z włókna węglowego Gates, co pozwala symulować zmianę biegów i kontrolę kadencji bez mechanicznych przekładni. W efekcie użytkownik może wybrać, jak rower będzie się zachowywał, gwarantując albo stałą kadencję w automatycznym trybie, albo ręcznie wirtualne przełożenia.

Czytaj też: Czy MET właśnie zrobił najfajniejszy i najbezpieczniejszy kask rowerowy?

Tego typu mechanizm to odważny ruch w typowym rowerze, bo rodzi on pytania o sprawność pod obciążeniem i naprawialność, ale też odblokowuje zachowania niemożliwe dla analogowych napędów rowerowych. ALSO podaje moment na kole do poziomu nawet 180 Nm, mnożnik wspomagania do 10x w wyższych wersjach i maksymalną prędkość wspomagania 45 km/h. Jest zresztą też opcja manetki, ale jej aktywacja przynosi efekt tylko do prędkości 32 km/h. Innymi słowy, to e-bike stworzony bardziej do USA niż do Europy, ale pamiętajmy, że TM-B to tylko ekosystem, więc nagięcie go do prawa to pewnie prosta kwestia.

Podczas jazdy naturalnie nie tylko “jedziemy” my, ale też silnik, który wszelkie braki energetyczne z naszego pedałowania uzupełnia z wyjmowanego akumulatora zbudowanego w wersji Standard lub Large. ALSO deklaruje do 97 km na mniejszym pakiecie i do 161 km na większym, szybkie doładowania przez USB-C do 240 watów i dobicie od 0 do 80 procent w maksymalnie 135 minut w przypadku pojemniejszego magazynu energii. Hamowanie rekuperacyjne zwraca trochę energii do tego akumulatora na zjazdach, uzupełniając zastosowane na obu kołach hamulce hydrauliczne.

Czytaj też: Jak dbać o łańcuch rowerowy? Ten sposób wydłuży żywotność nawet trzykrotnie

Warstwa oprogramowania tego modelu jest naturalnie bardzo rozbudowana. Pięciocalowy ekran „Portal” w okolicy rury sterowej wybudza się automatycznie, paruje z aplikacją i steruje trybami jazdy, nawigacją, zabezpieczeniami i aktualizacjami OTA. Rower sam blokuje tylne koło i akumulator, gdy odejdziesz, wysyła alerty o niepokojącej aktywności, śledzi pozycję GPS i stawia na widoczność bardzo jasnymi, zintegrowanymi światłami oraz oświetleniem w okolicy korb, które celowo podświetla poruszające się nogi, by wyglądały “bardziej ludzko” dla kierowców.

Czytaj też: Stalowy potwór rowerowy z Brna. Vysoko chowa napęd w ramie i wywraca enduro do góry nogami

Ponieważ TM-B zachowuje się bardziej jako mały pojazd elektryczny z perspektywy naszego prawa, to jego aktualna konfiguracja nie nadaje się kompletnie na publiczne drogi europejskie. Ceny są z kolei wysokie, bo bazowa edycja została wyceniona na 4000 dolarów, wariant Launch Edition i Performance na 4500 dolarów, czyli odpowiednio 14580 i 16400 zł. Na dostawy poczekamy z kolei do 2026 roku, bo cała trójka będzie wpadać na rynek w różnych porach. Firma zapowiada też wsparcie serwisowe przez ekosystem Riviana na wybranych rynkach, a to akurat świetna wiadomość. Nie wiemy jednak nic a nic o wadze tego e-bike nawet mimo oficjalnej prezentacji, podczas gdy nietypowy napęd budzi obawy co do rzeczywistej wydajności.