Elektryczny supermotocykl, który zawstydza spalinowe modele. Lightfighter V3-RS zjada V2 liczbami

Czy elektryczne maszyny mają szansę w bezlitosnym świecie wyścigów motocyklowych? Kalifornijski startup zdaje się udzielać na to pytanie coraz śmielszej odpowiedzi, choć droga do prawdziwej rewolucji wciąż wydaje się daleka. Pod maską tych pozornie zwyczajnych motocykli kryje się technologia, która stopniowo przekonuje nawet najbardziej zatwardziałych sceptyków. To nie są już prototypy pokazowe, ale maszyny zdolne do realnej rywalizacji na torze.
...

154 KM, 181 kg i zero biegów. Lightfighter pokazuje, po co jest prąd na torze

Aktualnie flagowym motocyklem firmy Lightfighter jest model V3-RS, który rozwija moc 154 koni mechanicznych i zapewnia dostęp do 162 Nm momentu obrotowego przy wadze zaledwie 181 kg. Druga wersja, V3-RH nazywana potocznie “elektrycznym chuliganem”, to już model typu naked o mocy 135 KM z wyższą kierownicą. Został zaprojektowany z myślą o kwalifikacjach do profesjonalnej serii MotoAmerica Super Hooligan, a tak się składa, że pod koniec czerwca 2025 roku Brenden Ketelsen na V3-RS wygrał ośmiookrążeniowy wyścig AFM na torze Thunderhill Raceway East, osiągając czas 1:50.026. Zaś w 2024 roku Jayson Uribe ustanowił rekord okrążenia dla motocykla elektrycznego na legendarnym torze Laguna Seca z czasem 1:30.794.

Czytaj też: Dacia dorosła, nie sprzedając duszy. Odświeżone samochody to powrót do podstaw

Dla porównania Ducati Panigale V2 oferuje tej mocy 120 KM, ważąc praktycznie tyle samo. Różnica staje się szczególnie odczuwalna podczas dynamicznych manewrów na torze. Sercem tej nowej maszyny jest specjalnie zaprojektowany silnik chłodzony cieczą, który został opracowany przez firmę we współpracy z Parker Hannifin. Nietypowe rozwiązanie techniczne obejmuje przekładnię redukcyjną 2:1, która podwaja moment obrotowy przed dotarciem do koła napędowego, podczas gdy akumulator o pojemności 12,5 kWh od Farasis Energy pozwala na około siedem minut jazdy z pełnym obciążeniem silnika.

Motocykl Lightfighter V3-RS

Deklarowane 12,5 kWh i około 7 minut energii na jazdę z pełną mocą oznacza średni pobór rzędu 107 kW, a więc niemal tyle, ile wynosi szczytowa moc 154 KM. Skoro wyścigi AFM trwają dłużej, Lightfighter ma w nich wygrywać nie brutalną mocą dostępną non stop, tylko zarządzaniem energią, a więc hamowania i częściowym odpuszczaniem manetki gazu. Taktyczne odpuszczanie gazu ma obniżać średni pobór, a rekuperacja odda sumarycznie kilka procent do akumulatora. Musimy też pamiętać, że elektryk daje natychmiastowy moment i nie wymaga zmiany biegów, a sam brak tradycyjnej skrzyni biegów i mniejsza praca hamulców dzięki rekuperacji to mniej elementów do serwisowania między rundami.

Czytaj też: Wielu czekało na ten motocykl. Super Cruiser wreszcie zadebiutował i napełnia dumą Amerykanów

Warto też pamiętać o innej cesze elektrycznych pojazdów, a mianowicie tym, że dobry system zarządzania mocą pozwala na niemal dowolne programowanie charakterystyki jazdy. Efekt? Ten sam motocykl może zachowywać się jak łagodna maszyna dla początkujących lub ekstremalny superbike dla weteranów toru. Przełączanie między mapami mocy odbywa się w locie za pomocą zaawansowanego systemu Motec M130. To o tyle ważne, że Lightfighter wierzy, że elektryczne motocykle mogą przyciągnąć do wyścigów młodsze pokolenie, wychowane na e-rowerach i małych elektrycznych pojazdach.

Czytaj też: BMW idzie pod prąd. Ten samochód tankujesz jak benzynę, a jedziesz jak elektrykiem

Zespół planuje limitowaną produkcję w 2027 roku w segmencie premium, koncentrując się na budowaniu rozpoznawalności marki poprzez sukcesy wyścigowe. W 2026 roku V3-RH ma oficjalnie wystartować w klasie Roland Sands Super Hooligan w ramach MotoAmerica we współpracy z zespołem Orange Cat Racing, więc zabawa dzieje się głównie w USA.