Test Endorfy Thock V2 – świetna klawiatura w niedorzecznie niskiej cenie

Czy na dobrą klawiaturę mechaniczną trzeba wydać duże pieniądze? Zazwyczaj tak, choć jest wiele godnych uwagi wyjątków. Endorfy Thock V2 to coś więcej, niż chlubny wyjątek. Do momentu, w którym poznałem jej cenę byłem przekonany, że składa się ona z jednej cyfry więcej.
...

Endorfy Thock V2 wygląda jak klawiatura premium. Jest pełna ciekawych detali

Masło maślane, ale już wyjaśniam, co mam na myśli. Endorfy Thock V2 to bardzo dobrze wykonana klawiatura i mam tu na myśli elementy widoczne, jak i niewidoczne.

Widoczne to sztywny plastik, który otacza metalową płytkę, która znajduje się pod przyciskami. Tak, to jest faktycznie metal, dzięki czemu z jednej strony mamy tu wrażenie obcowania ze sprzętem z wyższej półki, a z drugiej konstrukcja jest dzięki temu sztywniejsza. Trzeba się konkretnie spiąć, żeby chociaż minimalnie ją wygiąć.

Chciałem napisać, że klawiatura jest lekka, ale twarde dane temu przeczą. 800 gramów to całkiem sporo, choć całość wydaje się znacznie lżejsza. Najważniejsze jest jednak to, że miękkim gumkom na spodzie wzorowo trzyma się blatu. Gumki mamy też na rozkładanych stopkach, a te mamy dwie, pozwalające na dopasowanie kąta nachylenia.

Mamy tu jeszcze dwa elementy, które bardzo pozytywnie wpływają na pozytywny, wizualny odbiór klawiatury. Pierwszy to pokrętło do regulacji głośności w prawym, górnym rogu. Co prawda mocno przypomina te, które znajdziemy m.in. w sprzętach Gloriousa, co nie zmienia faktu, że to ładnie wyglądający i bardzo użyteczny element. Do tego metalowy. Bardzo ładnie wygląda też wygrawerowane w metalu logo Endorfy na dolnej krawędzi klawiatury.

Elementy niewidoczne działające na korzyść konstrukcji to specjalne płytki umieszczone wewnątrz obuowy, ale o nich porozmawiamy za moment, bo mają one bezpośredni związek z komfortem użytkowania i dźwiękami wydawanymi przez klawiaturę.

Jeśli chodzi o małe, pozytywne elementy, to widać w nich dbałość o szczegóły. W zestawie mamy bardzo solidny kabel w grubym oplocie, który ma specjalnie wycięcia we wtyczce. Dzięki temu idealnie dopasowuje się do wcięć w obudowie klawiatury. Kabel możemy poprowadzić centralnie z tyłu obudowy lub skierować go do lewego lub prawego boku.

Podobnie wygląda to w przypadku klucza do demontażu przycisków i odbiornika USB, które są umieszczone na spodzie obudowy. Odbiornik trzyma się na magnes, a klucz też ma lekkie wcięcie, które idealnie wpasowuje go pod zatrzask na obudowie. Małe rzeczy, a cieszą.

Czytaj też: [WIDEO] Przyglądamy się DJI Osmo Pocket 3. Najlepszy technologiczny gadżet?

Endorfy Thock V2 z przełącznikami Endorfy Yellow to mistrzostwo świata i okolic

W opisie klawiatury na stronie producenta możemy przeczytać, że w jej wnętrzu znajdują się trzy warianty pianek akustycznych – PORON i EPDM oraz IXPE. Jeśli ktoś z Was wie, bez szukania w sieci, co to jest, dajcie znać w komentarzu.

Sam musiałem poszukać informacji i teraz wiem, że PORON to mikrokomórkowa pianka poliuretanowa o wyższej gęstości i twardości, z dobrą amortyzacją i odpornością mechaniczną, używana do uszczelniania, izolacji i amortyzacji. EPDM to kauczuk etylenowo-propylenowo-dienowy. Odporny na warunki atmosferyczne, ozon, chemikalia, to pianka elastyczna, z dobrą izolacją termiczną i akustyczną, wykorzystywana do uszczelnienia, izolacji i elastycznych amortyzatorów. No i IXPE, czyli napromieniowana skrzyżowana pianka polietylenowa. Zamniętokomórkowa, lekka, odporna na wilgoć, z dobrą izolacją termiczną i akustyczną, wysoką sprężystością, używana w motoryzacji, budownictwie i opakowaniach ochronnych. Po cholerę nam to w klawiaturze?

Producent zapewnia, że wykorzystanie tych pianek do wypełnienia wnętrza redukuje pogłos i efekt pudła w trakcie pisania. No i coś faktycznie w tych zapewnieniach jest, bo klawiatura wydaje bardzo przyjemne dźwięki. Ale może po kolei. Mamy tu przełączniki Endorfy Yellow, stworzone we współpracy z marką Gateron. Są to przełączniki liniowe, wymagające 49 gramów siły nacisku, co jest mniej więcej środkową wartością na tle rynku. Punkt aktywacji jest dosyć niski i wynosi 1,8 mm, a całkowity dystans, jaki pokonują klawisze to 3,6 mm.

To tyle teorii. W praktyce korzystanie z Endorfy Thock V2 jest bardzo wygodne i klawiatura idealnie trafiła w mój gust. Dźwięk wydawany przez klawisze jest ciepły, bez mechanicznego kliknięcia. Najbliżej jest mu do bardzo energicznego strzelenia palcami. To bardzo przyjemny dla ucha dźwięk, które daje ogromną satysfakcję korzystania z klawiatury. Nie jest to dźwięk głośny, choć w niedużym mieszkaniu raczej unikałbym pisania w nocy, bo może to mimo wszystko obudzić domowników. Co do zapewnień producenta, rzeczywiście nie ma tutaj pogłosu, dźwięk nie rozchodzi się po blacie biurka, wydobywa się dosłownie z wnętrza klawiatury. Trudno jest coś więcej powiedzieć o brzmieniu, więc podsumujmy to tak, że raczej mało kto będzie zawiedziony.

Szybkie przełączniki i bardzo dobrze wyczuwalny skok przekładają się na wygodne granie w gry oraz pisanie. W zasadzie już po wyjęciu z pudełka byłem w stanie pisać bezwzrokowo i nie miałem tu najmniejszych problemów, jakie zazwyczaj pojawiają się przy korzystaniu z nowej klawiatury. Na moją korzyść na pewno było też to, że na co dzień korzystam z klawiatury w rozmiarze 75%. Endorfy Thock V2 występuje też w wariancie 100%, TKL (80%) oraz 60%.

Warto dodać, że mamy tu hot-swap, więc przełączniki możemy łatwo wymienić na inne, jeśli będziemy mieć taką potrzebę. Przełączniki żółte występuje w wariantach bezprzewodowych. W przewodowych mamy czerwone Endorfy Red. W zestawie znajdziemy dwa takie przełączniki do przetestowania, a także klasyczne klawisze ESC oraz Enter w kolorze szarym. Osobiście zdecydowanie wolę widoczne na zdjęciu niebieskie, wyglądają zwyczajnie lepiej, choć to oczywiście kwestia gustu.

Jedyny minus jest taki, że nie polecam używania Endorfy Thock V2 bez podkładki pod nadgarstki. Klawiatura jest dosyć wysoka, klawisze są umieszczone wysoko i wycięcie nadgarstków bez podkładki jest wysokie i to na dłuższą metę zwyczajnie nie jest zdrowie.

Czytaj też: Test Logitech MX Master 4 – zachwytom nie ma końca. Czy to faktycznie tak dobra myszka?

Funkcje Endorfy Thock V2 – co jeszcze ta klawiatura potrafi?

Endorfy Thock V2 trafił do mnie w wariancie bezprzewodowym, co już wiecie po opisie przełączników. Klawiatura może działać z czterema urządzeniami jednocześnie – trzema Bluetooth oraz jednym przez odbiornik USB. Pomiędzy nimi przełączamy się za pomocą skrótów na klawiszach 1-4.

Skrótów domyślnie mamy sporo. Standardowo pod przyciskami F1-F11, do tego mamy też kilka skrótów do sterowania podświetleniem. Tutaj zatrzymajmy się na moment. Klawiatura oferuje podświetlenie ARGB z możliwością indywidualnego podświetlenia każdego przycisku. Domyślnie mamy do wyboru kilkanaście gotowych ustawień, a swoje własne możemy wprowadzić za pomocą aplikacji Endorfy dostępnej wyłącznie na Windowsa. Co nie oznacza, że klawiatura nie działa na Mac-u. Owszem działa i sam do pisania używałem jej właśnie głównie na sprzęcie Apple i nic mi nie wybuchło. Tak, da się, choć oczywiście układ przycisków mamy tu typowo windowsowy.

W aplikacji możemy nie tylko praktycznie dowolnie zmienić podświetlenie, ale też możemy tworzyć skróty i modyfikować skróty oraz dodawać makra, co bywa przydatne w grach. Na możliwości personalizacji nikt nie powinien narzekać.

Podświetlenie jest niestety niezbyt dobrze widoczne w jasnym otoczeniu. W zasadzie dopiero w przyciemnionym otoczeniu da się zauważyć, że czcionki na klawiszach są przezroczyste, inaczej jest to niewidoczne. Choć pewnie nie zabraknie fanów właśnie takiego, dyskretnego podświetlenia.

Deklarowany czas pracy Endorfy Thock V2 z aktywnym podświetleniem to 20 godzin przy połączeniu radiowym. Śmiem twierdzić, że da się ten wyniki poprawić. Akumulator o pojemności 2500 mAh wystarcza mi z powodzeniem na mniej więcej tydzień pracy po ok 5-6 godzin dziennie.

Dosłownie w tym momencie przypomniałem sobie o jednej, bardzo ważnej kwestii. Klawiatura jest zawsze gotowa do działa. Wystarczy wcisnąć dowolny przycisk i działa. Wybudzanie jest błyskawiczne, za co ogromny plus.

Czytaj też: Recenzja Sennheiser Profile Wireless. Takiego mikrofonu jeszcze nie widzieliście

Endorfy Thock V2 to bardzo dobra, świetnie wyceniona klawiatura

Chwalę tę Endorfy Thock V2, ale tu naprawdę trudno jest na coś narzekać. Jeśli miałbym się przyczepić czegokolwiek, to szpara pomiędzy metalową płytką a krawędziami obudowy jest nieco większa w dolnej, niż górnej części obudowy. Za to rozchodzi się idealnie symetrycznie z lewej i prawej strony, więc może tak miało być?

Trudno powiedzieć, natomiast łatwo jest stwierdzić, że Endorfy Thock V2 to świetna klawiatura. Dobrze wykonana, ze wzorowo działającymi przełącznikami wydającymi bardzo satysfakcjonujący dźwięk, zwyczajnie bardzo wygodna i dająca dużo satysfakcji z użytkowania.

A to wszystko za 319 zł, bo właśnie tyle Endorfy Thock V2 kosztuje w testowanym wariancie. Najtańszy wariant 60% z kabelkiem kosztuje zaledwie 189 zł, a najdroższy pełnowymiarowy i bezprzewodowy 369 zł, co nadal jest świetną ceną. Więc nie pozostaje mi nic innego jak zdecydowanie – polecić!