Jak naprawić bałagan w osi czasu Map Google? Społeczność ma lepsze narzędzie niż gigant

Czy kiedykolwiek próbowałeś odtworzyć swoją podróżną historię, tylko po to, by odkryć, że brakuje w niej kluczowych fragmentów? Wielu użytkowników Map Google mierzy się z tym problemem od miesięcy, a winowajcą okazuje się fundamentalna zmiana w sposobie przechowywania danych. Co ciekawe, rozwiązanie nie przyszło od samego Google, ale od… zwykłego użytkownika. Problem dotyka szczególnie tych, którzy przez lata dokumentowali swoje podróże w Mapach. Nagle okazało się, że dane sprzed i po 2024 roku nie chcą się ze sobą połączyć, tworząc niekompletną historię. To tak, jakby połowa twoich wspomnień z podróży nagle zniknęła – frustrujące, prawda?
...

Koniec zmory podzielonej historii lokalizacji. Społeczność ratuje Mapy Google

Oś Czasu w Mapach to świetna funkcja. Pozwala nie tylko na sentymentalny spacer po wspomnieniach, ale też jest przydatna do bardziej prozaicznych celów, takich jak śledzenie kosztów podróży, czy znajdowanie miejsc, w których jeszcze nie byliśmy. Problem powstał, gdy Google zmieniło sposób przechowywania danych lokalizacji, co spowodowało, że starsze dane (z chmury) i nowsze dane (lokalne) przestały być ze sobą kompatybilne. Jest to również uciążliwe dla osób, które próbują obejść problem z uszkodzonymi kopiami zapasowymi poprzez łączenie danych z kilku kont Google.

Na szczęście z pomocą przyszedł Brandon Scivolette, który stworzył darmową aplikację internetową do konwersji danych z Google Maps Timeline. Jego narzędzie rozwiązuje problem niekompatybilności, umożliwiając scalenie starych i nowych plików w jeden spójny zbiór. Najważniejszą zaletą apki jest fakt, że wszystkie operacje odbywają się lokalnie w przeglądarce użytkownika. Oznacza to, że twoje dane lokalizacyjne nigdy nie opuszczają urządzenia, co stanowi kluczową kwestię dla ochrony prywatności.

Czytaj też: Zamiast szukać, będziemy generować filmy. Gemini z funkcją „Sparkify” pojawi się w Google TV

Proces jest stosunkowo prosty – wystarczy przesłać wszystkie pliki z historią lokalizacji do aplikacji, która automatycznie scali i przekonwertuje dane. System usuwa przy tym duplikaty i niepotrzebne informacje, optymalizując końcowy plik. Gotowe dane można pobrać w trzech formatach dostosowanych do różnych potrzeb. Format CSV sprawdza się idealnie przy pracy z Google My Maps, KML współpracuje z innymi narzędziami mapowymi jak Google Earth, zaś JSON służy do tworzenia kopii zapasowych.

Aplikacja oferuje także zaawansowane funkcje czyszczenia danych. Można usunąć segmenty aktywności takie jak jazda samochodem czy chodzenie, pozostawiając tylko rzeczywiste miejsca zatrzymania. To znacznie redukuje rozmiar pliku i ułatwia tworzenie czytelnych map. Druga funkcja inteligentnie identyfikuje zduplikowane wizyty w tych samych lokalizacjach, zachowując rekord z największą ilością szczegółów.

Czytaj też: Mercedes i Google pokazują przyszłość. Gemini w samochodzie to zupełnie nowy poziom rozmowy

To kolejny przykład sytuacji, gdy społeczność użytkowników wychodzi naprzeciw problemom, z którymi nie radzą sobie wielkie korporacje. Choć rozwiązanie Scivolette jest funkcjonalne i skuteczne, zastanawiające jest, dlaczego Google nie zapewnił płynnego przejścia między systemami przechowywania danych.

Dla użytkowników korzyści są oczywiste – mogą wreszcie stworzyć kompletne mapy swoich podróży, łącząc lata historii lokalizacji. To szczególnie cenne dla osób dokumentujących swoje przygody czy prowadzących blogi podróżnicze. Aplikacja radzi sobie także z limitem 2000 rekordów w Google My Maps, optymalizując dane tak, by zmieścić się w ograniczeniach. Choć narzędzie działa znakomicie, pozostaje pytanie o długoterminowe utrzymanie takiego rozwiązania.

Czytaj też: Google wrzuca rękawicę Microsoftowi. Gemini Enterprise celuje w królestwo Copilota

Czy Google w końcu wprowadzi własny system łączenia danych? Na razie społeczność użytkowników ponownie udowodniła, że potrafi być bardziej responsywna niż technologiczni giganci.