Kiedy myślimy o miejskiej mobilności, często pojawia się dylemat między ekologią a praktycznością. Brytyjska marka Brompton od lat próbuje pogodzić te dwa światy za pomocą swoich kultowych rowerów składanych, a ich najnowsza elektryczna propozycja zdaje się być kolejnym krokiem w tej ewolucji. Co więc wyróżnia nowy model na tle coraz bardziej zatłoczonego rynku rowerów elektrycznych? Okazuje się, że odpowiedź kryje się w liczbie, która może zrewolucjonizować nasze wyobrażenie o przenośności, bo waga rzędu 14,1 kilograma z akumulatorem to wynik, który stawia nowe standardy w kategorii składanych elektryków. Dla porównania poprzednie modele marki były cięższe o ponad kilogram, co w codziennym użytkowaniu ma niemałe znaczenie.

Tytan, włókno węglowe i inteligentny napęd w najlżejszym rowerze elektrycznym firmy Brompton
Podstawa konstrukcyjna T Line Electric opiera się na sprawdzonym już modelu T Line, który wcześniej wyznaczał kierunek w dążeniu do minimalizacji wagi. Sam rower bez akumulatora waży zaledwie 11,2 kilograma, a to dzięki połączeniu tytanowej ramy, widelca z włókna węglowego oraz korby i karbonowej sztycy ze stalową osłoną. Tytan zapewnia wytrzymałość porównywalną ze stalą przy znacząco mniejszej masie, podczas gdy elementy z włókna węglowego dodatkowo redukują wagę bez utraty sztywności konstrukcji. Różnica rzędu kilku kilogramów może wydawać się nieistotna z punktu widzenia “typowego rowerzysty”, ale dla osób regularnie przenoszących rower po schodach lub korzystających z komunikacji publicznej każdy zaoszczędzony gram przekłada się na codzienny komfort użytkowania.
Czytaj też: Dangerholm zrywa z rowerową nudą. Ten nowy gravel wygląda, jak UFO

Brompton podjął decyzję o ujednoliceniu systemu napędowego w całej gamie elektrycznej. W efekcie wszystkie modele (C Line Electric, P Line Electric i nowy T Line Electric) wykorzystują ten sam silnik e-Motiq umieszczony w tylnej piaście, który zastąpił dotychczasowe rozwiązania z napędem w przednim kole. Jednostka ta oferuje 250 watów nominalnej mocy oraz 24-Nm momentu obrotowego, a więc niespecjalnie dużo na tle innych e-bike, ale najpewniej wystarczająco do pokonywania typowo miejskich tras. Kluczową rolę w kwestii przyjemności z jazdy odgrywa tutaj czujnik momentu obrotowego, który dynamicznie dopasowuje moc silnika do siły nacisku na pedały.
Czytaj też: Elektryczny rower czy motocykl? Yamaha nie pyta, Yamaha rewolucjonizuje

Najciekawszą cechą nowego układu napędowego jest jego zdolność do adaptacji. Przez pierwsze 100 kilometrów system analizuje styl jazdy użytkownika, a następnie dokonuje drobnych korekt co każde 6 kilometrów, personalizując całe doświadczenie. Aplikacja Brompton Electric nie tylko monitoruje ten proces, ale także przewiduje zasięg, który w przypadku T Line Electric może sięgać nawet 90 kilometrów na jednym ładowaniu wymiennego, 345-Wh akumulatora, który jest umieszczony w przypinanym plecaku na kierownicy. Rozwiązanie to umożliwia łatwe ładowanie akumulatora w domu lub biurze, niezależnie od miejsca przechowywania roweru.

Czytaj też: Zobaczą cię na szlaku i będą zazdrościć. Rower enduro bez łańcucha
Miejski elektryczny rower składany T Line Electric pozycjonowany jest w segmencie premium, a to znajduje odzwierciedlenie w cenie, która sięga aż 6799 euro, czyli około 29000 zł. Przedsprzedaż rozpoczęła się 21 października w sklepach Brompton i na stronie internetowej marki, a ogólna dostępność u 1500 akredytowanych sprzedawców na całym świecie ruszyła 28 października. W ogólnym rozrachunku Brompton T Line Electric stanowi kolejny etap ewolucji miejskiej mobilności, łącząc sprawdzoną konstrukcję składaną z nowoczesnymi technologiami elektrycznymi. Ten e-bike nie udaje, że jest “dla wszystkich”, bo w praktyce jest to precyzyjnie zaprojektowane narzędzie dla tych osób, które łączą rower z transportem publicznym, codziennie mierzą się ze schodami i windami, a przy tym chcą, żeby ich rower zachowywał się jak naturalne przedłużenie nóg, a nie skuter z pedałami.