Armia robotów robi krok naprzód. Pierwszy żołnierz-robot to niczym Star Wars w rzeczywistości

Wojny rozgrywane nie przez ludzi, a maszyny – brzmi zbyt pięknie, aby było prawdziwe? Chociaż automatyka już na dobre zadomowiła się na froncie, to nadal nie doczekaliśmy się prawdziwego żołnierza-robota. To właśnie uległo zmianie wraz z premierą Phantom MK-1.
...

Kiedy większość firm zajmujących się robotyką humanoidalną skupia się na pokojowych zastosowaniach, jedna amerykańska spółka postanowiła pójść w zupełnie innym kierunku. W świecie, gdzie granice technologii przesuwają się niemal z dnia na dzień, pojawia się pytanie, czy jesteśmy dziś gotowi na roboty zaprojektowane wyłącznie z myślą o konflikcie zbrojnym? Ten pomysł uderza w trzy czułe punkty współczesnej obronności: koszt życia ludzkiego, tempo reagowania i odporność na zakłócenia.

Phantom MK-1 to pierwszy humanoidalny robot bojowy

San Francisco to miejsce, gdzie rodzą się najśmielsze pomysły technologiczne, ale nawet na tym tle startup Foundation wyróżnia się swoją wizją. Phantom MK-1 to pierwszy humanoidalny robot stworzony specjalnie do celów wojskowych, co stanowi wyraźne zerwanie z dotychczasową polityką branży. Robot mierzący 175 centymetrów wzrostu i ważący niecałe 80 kilogramów ma pełnić funkcję pierwszej linii obrony podczas współczesnych konfliktów. Jego zadania obejmują prowadzenie rozpoznania, rozminowywanie terenu oraz wykonywanie innych niebezpiecznych misji, które do tej pory wymagały bezpośredniego zaangażowania żołnierzy.

Przyszłość wojny to prawdziwe gry wideo. Powietrze, ląd, morze, wszystkie byłyby autonomiczne. W ciągu następnych 10 lat najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest to, że zaczniemy widzieć wiele aktywnych pól bitew, gdzie pierwszym ciałem wkraczającym byłyby humanoidy, a następnie ludzie, jeśli zajdzie taka potrzeba. – mówi Sankaet Pathak, CEO Foundation.

To stanowisko wyraźnie odróżnia Foundation od konkurencji. Spośród dziesiątek firm rozwijających humanoidalne roboty na świecie, tylko ta jedna otwarcie przyznaje, że jej celem jest stworzenie maszyny bojowej.

Co potrafi pierwszy robot-żołnierz Phantom Mk-1?

Phantom MK-1 osiąga maksymalną prędkość 1,7 metra na sekundę i może przenosić ładunki do 20 kilogramów. Konstrukcja robota została podzielona na dwie główne części o odmiennym przeznaczeniu. Górna sekcja stanowi centrum operacyjne, gdzie zintegrowano jednostki obliczeniowe, kamery, akumulatory oraz zaawansowane czujniki obsługujące 19 stopni swobody. To właśnie tutaj znajduje się “mózg” całej maszyny, który jest odpowiedzialny za analizę otoczenia i podejmowanie decyzji, więc naturalnie dolna część odpowiada przede wszystkim za mobilność i utrzymanie równowagi. Dzięki zaawansowanym, a nawet opatentowanym mechanizmom o 160-Nm momencie obrotowym i systemowi stabilizacji robot ma radzić sobie z poruszaniem po schodach, nierównym terenie oraz w ciasnych przestrzeniach. Ta cecha wydaje się kluczowa w warunkach bojowych, gdzie podłoże rzadko bywa idealnie równe.

Czytaj też: Przyleci, wysadzi, osłoni i wróci. Z-20T rozwiązuje problem, z którym armie świata męczą się od dekad

Phantom MK-1 wykorzystuje przede wszystkim kamery zamiast czujników LiDAR, przy czym liczba sensorów i kabli została maksymalnie zredukowana dla zwiększenia niezawodności. Takie podejście koncentrujące się na kamerach ma szczególne znaczenie w zastosowaniach militarnych, gdzie prostsza konstrukcja często oznacza większą odporność na uszkodzenia. Samo sterowanie robotem możliwe jest na dwa sposoby. Teleoperacja polega na wykorzystaniu gogli VR ze śledzeniem ruchów dłoni do kontrolowania maszyny i odtwarzania gestów operatora. Alternatywnie, bardziej złożone zadania mogą być realizowane przy użyciu dużych modeli językowych, które tłumaczą polecenia na konkretne ruchy całego ciała.

Czytaj też: 220-kilogramowy gwarant bezpieczeństwa. Kolejne państwo w elitarnym klubie potężnego uzbrojenia

Mimo zaawansowanych możliwości technologicznych robot nie będzie działał w pełni autonomicznie. Decyzje o kluczowym znaczeniu dla misji, a w tym te dotyczące użycia broni, pozostaną po stronie operatora-człowieka. Ta filozofia utrzymania człowieka w pętli decyzyjnej ma fundamentalne znaczenie zarówno z etycznego, jak i prawnego punktu widzenia.

Kontrowersje i perspektywy rozwoju

Decyzja Foundation o skoncentrowaniu się na zastosowaniach militarnych budzi uzasadnione wątpliwości. W dobie, gdy drony odpowiadają za większość ofiar na współczesnych polach walki, wprowadzenie humanoidalnych robotów bojowych może oznaczać kolejny etap w automatyzacji konfliktów zbrojnych. Trzeba jednak przyznać, że firma nie ogranicza swoich planów wyłącznie do celów wojskowych. Wśród jej projektów znajduje się również wdrożenie robotów w fabrykach, logistyce, a nawet w eksploracji Marsa. Tak szerokie podejście wydaje się rozsądne z biznesowego punktu widzenia, ponieważ rynek cywilny może zapewnić stabilne źródło przychodów na dalszy rozwój technologii, a ten wojskowy zapewnić kluczowy zastrzyk gotówki na początku przygody.

Czytaj też: Pobite gary. Chiny zaczęły widzieć to, czego nigdy nie powinny

Ambicje producenta są imponujące, choć mogą jednocześnie budzić pewien sceptycyzm. Foundation zamierza wyprodukować 10 tysięcy jednostek Phantom MK-1 do przyszłego roku, co stanowi niezwykle ambitny cel jak dla firmy założonej dopiero w 2024 roku. Na razie robot pozostaje w fazie prototypu. Aktualna cena wynosi 100 tysięcy dolarów, a ocena umiejętności przez Humanoid.guide to zaledwie 4 punkty na 10 możliwych. Szczególnie nisko oceniono nawigację i manipulację przedmiotami, bo w obu tych kategoriach maszyna otrzymała jedynie 2 punkty na 5. Jak więc taki robot będzie “strzelał” z broni?