Na papierze wszystko się zgadza: niska rama do wsiadania w biegu, komplet akcesoriów, hamulce hydrauliczne i bateria, której pojemność bardziej kojarzy się z turystyką niż z dojazdami do pracy. Overfly Eos nie próbuje czarować egzotyką podzespołów, tylko sprytnie składa znane klocki w rower gotowy do jazdy od razu po wyjęciu z kartonu. Dlatego też kluczowe pytanie brzmi inaczej niż zwykle, bo nie “czy to działa”, tylko “jak często naprawdę trzeba będzie szukać gniazdka”.

Polski rower elektryczny wjeżdża do miasta. Zasięg ma jak skuter, a cena nie boli
Polski producent gra rowerem Eos w otwarte karty. Zamiast wyścigu na waty i watogodziny mamy tutaj propozycję skrojoną specjalnie pod miasto. Dlatego też Eos wyróżnia się przede wszystkim obietnicą pokonania naprawdę długich dystansów na jednym ładowaniu. W świecie, gdzie większość rowerów elektrycznych oferuje zasięg oscylujący wokół 60-80 kilometrów, deklarowane 120 kilometrów brzmi niemal rewolucyjnie. Musimy jednak pamiętać, że dopiero w zderzeniu z realnym ruchem ulicznym, temperaturą i stylem jazdy wyjdzie, czy Eos to faktycznie tego typu wół roboczy, czy raczej maratończyk na papierze. Warto od razu podkreślić, że firma Overfly przygotowała dwie wersje akumulatorów objętych 3-letnią gwarancją, bo podstawową o pojemności 557 Wh oraz pojemniejszy wariant 672 Wh i to właśnie ta druga opcja umożliwia osiągnięcie deklarowanego zasięgu 120 kilometrów po 9-godzinnym procesie ładowania.
Czytaj też: Tanie koła rowerowe z włókna węglowego. Mavic psuje rynek czy ratuje portfele?


Podstawę roweru Overfly Eos stanowi aluminiowa rama o rozmiarze 17 cali z podwójną rurą środkową i charakterystycznym niskim przekrokiem, który ułatwia codzienne użytkowanie w warunkach miejskich. Całość opiera się na 28-calowych kołach z oponami CST o przekroju 2.0 cala, co z kolei powinno zapewnić stabilność na różnych nawierzchniach. Napęd stanowi zaś silnik 48-V Shengyi zlokalizowany w piaście tylnego koła i generujący moment obrotowy na poziomie 50 Nm z pięcioma poziomami do wybrania z poziomu kontrolera na kierownicy z wyświetlaczem LCD. Taki silnik nie bije więc rekordów, ale do miejskiej jazdy będzie idealny. Tyczy się to również hydraulicznych hamulców tarczowych Tektro o średnicy 160 mm.
Czytaj też: Budują elektryczne supersamochody, a teraz stworzyli swój wyjątkowy rower elektryczny


Układ uzupełniają sprawdzone komponenty, a w tym 8-biegowy wolnobieg Sunrace oraz przerzutka Shimano Altus, które w tej klasie cenowej wydają się rozsądnym wyborem. Komfort jazdy poprawia zaś przedni amortyzator SR Suntour XCM32-ATB o skoku 100 mm, który powinien poradzić sobie z typowymi miejskimi nierównościami. Warto jednocześnie podkreślić, że producenci często oferują rowery w podstawowej konfiguracji, wymagającej dokupienia dodatkowych akcesoriów, ale tutaj sytuacja wygląda bardziej przychylnie dla użytkownika. Standardowe wyposażenie obejmuje komplet oświetlenia, błotniki, osłonę łańcucha, a nawet przedni i tylny bagażnik.


Czytaj też: Stworzyli najfajniejszy i najbezpieczniejszy kask rowerowy? Ten kask, który oddycha razem z Tobą
Wersja z mniejszym akumulatorem kosztuje 7498 złotych, a model z magazynem energii o pojemności 672 Wh to wydatek rzędu 7998 złotych. Różnica 500 złotych za dodatkowe kilometry zasięgu może być opłacalna dla osób regularnie pokonujących dłuższe trasy bez możliwości łatwego podładowania między przejażdżkami. Cena plasuje jednak Eos w średnim segmencie rynku, gdzie konkurencja jest szczególnie zacięta, wiec trudno przewidzieć, czy taki e-bike podbije serca polskich rowerzystów.