Wielki producent pokazał mały rowerowy gadżet, który uratuje Ci życie

Najwięcej wypadków z udziałem rowerzystów nie dzieje się w nocy, a w ciągu dnia, czyli wtedy, gdy ruch jest największy. Trudno się temu dziwić, bo jazda rowerem po mieście to wszechobecne zagrożenia, czające się zwłaszcza wśród tysięcy samochodów. W takich scenariuszach bycie zauważonym to często kwestia życia lub zdrowia, a pewna firma postanowiła nam w tym pomóc.
...

Trek zdecydował się odpowiedzieć na wyzwania bezpieczeństwa rowerzystów w miastach, wprowadzając na rynek odświeżone wersje swoich znanych kompaktowych świateł. Ion 100 R oraz Flare R City to nie tyle przełom, ile raczej konsekwentne udoskonalanie rozwiązania, które potwierdziło swoją przydatność w praktyce. Przyjrzyjmy się więc temu, co tak naprawdę zmienił producent i czy te nowości mają szansę realnie poprawić nasze bezpieczeństwo na drodze.

Zadbaj o bezpieczeństwo na rowerze. Stań się widoczny na drodze

Ion 100 R oraz Flare R City zostały zaprojektowane z myślą o maksymalnej praktyczności. Przedni Ion 100 R waży jedynie 35 gramów i generuje światło o jasności 100 lumenów, podczas gdy tylny Flare R City zamyka się w 38 gramach, rozświetlając się z natężeniem 35 lumenów. Tak niskie wartości i różnice nie biorą się znikąd, bo te światła służą głównie do bycia widocznym przez innych uczestników ruchu, a nie do oświetlania sobie drogi podczas nocnych wypraw. To akurat nie uległo zmianie w ramach nowej generacji.

Czytaj też: Shimano ich rozczarowało, więc wzięli rowerowe sprawy w swoje ręce

Najważniejszą zmianą jest zastosowanie pojemniejszych akumulatorów, bo zamiast dotychczasowych ogniw o pojemności 250 mAh producent sięgnął po magazyny energii o pojemności 350mAh. W praktyce przekłada się to na około 28% dłuższy czas pracy w porównaniu z poprzednią generacją, a w zależności od wybranego trybu, światła mogą działać od 4 godzin przy pełnej mocy, przez 10 godzin w popularnym trybie dziennego migania i aż do 24 godzin w ustawieniu oszczędnościowym.

Czytaj też: Ten rower zmienia kolor w zależności od światła. Mondraker stworzył gravel marzeń dla wybranych

Dodatkowo oba modele zyskały boczne elementy świetlne, które znacząco poprawiają widoczność z boku, co stanowi całkiem przemyślane uzupełnienie, bo w miejskiej dżungli zagrożenie może nadejść z każdej strony. Miłą niespodzianką jest też upragnione porzucenie kłopotliwych złączy micro USB na rzecz nowoczesnego USB-C, które ładuje akumulatory do pełna w 2 godziny. Samo używanie świateł na co dzień jest prozaiczne, jako że producent zadbał o bardzo intuicyjną obsługę. Przednie światło ma przezroczystą soczewkę z zielonym wskaźnikiem stanu naładowania, podczas gdy tylne wyróżnia się czerwoną soczewką i czerwonym wskaźnikiem. Sam montaż jest również ułatwiony, a to dzięki kompatybilności z systemem Blendr oraz istniejącymi mocowaniami Trek. W efekcie światła można zamontować nie tylko na kierownicy czy sztycy, ale też na torbie rowerowej lub nawet kasku.

Czytaj też: To się nazywa rewolucja! ENGWE pokazał dwa nowe rowery elektryczne z “magicznym przyciskiem”

Czy potrzebujesz Ion 100 R oraz Flare R City?

Statystyki, do których odwołuje się Trek, ogłaszając swój nowy produkt, są dość niepokojące. Aż 80% wypadków z udziałem rowerzystów zdarza się w ciągu dnia. Jest to jednak tylko zmyślnie ułożona narracja, bo przecież to normalne, że wypadki zdarzają się najczęściej wtedy, kiedy rowerzystów na drogach jest najwięcej. Jak więc uchronić się od ryzyka? Ponoć już samo używanie świateł dziennych może zmniejszyć ryzyko kolizji nawet o 33%, bo widoczność rowerzysty wzrasta wtedy o aż 240%. Cena? Około 160 złotych za pojedyncze światło lub 310 zł za cały komplet. Patrząc na te nowości jako całość, trudno jednak mówić o rewolucji, bo jest to raczej ewolucja w dobrym kierunku, a wszystkich zmian po prostu nie da się nie docenić.