Celem Włoch jest sprawdzenie, czy kompaktowa siłownia jądrowa, elektromagnetyczne katapulty i mieszane skrzydło załogowych oraz bezzałogowych statków powietrznych da się złożyć w coś, czego Europa jeszcze nie miała. Mowa o lotniskowcu o globalnym zasięgu, z bardzo dużym zapasem mocy elektrycznej i cyfrowym kręgosłupem pod operacje oparte na dronach. Innymi słowy, Rzym chce zbudować typowy lotniskowiec nowej generacji, który na dodatek będzie stworzony specjalnie pod nowoczesne maszyny lotnicze.
EMALS, drony i mini reaktory – kulisy cichego wyścigu Włoch o superlotniskowiec nowej generacji
Plan włoskiej marynarki sięga mniej więcej 2040 roku i świadomie unika dziś podawania gotowej odpowiedzi. Zamiast tego otwiera serię trudnych pytań, na które muszą odpowiedzieć analizy. Czy kompaktowe reaktory okrętowe zapewnią zryw mocy, którego potrzebuje katapulta EMALS bez paraliżowania reszty okrętu? Jakie samoloty będą definiować układ pokładu i model wylotów? W grę wchodzi stary dobry amerykański F-35C, przyszły F/A-XX lub nawet wersja brytyjsko-włosko-japońskiego myśliwca GCAP. Wreszcie czy taki lotniskowiec jądrowy będzie mógł regularnie zawijać do portów cywilnych w świetle europejskich przepisów bezpieczeństwa, utrzymując rozsądne koszty i wiarygodne skrzydło lotnicze?
Czytaj też: 220-kilogramowy gwarant bezpieczeństwa. Kolejne państwo w elitarnym klubie potężnego uzbrojenia
Wysiłek podejmowany przez Włochów wpisuje się pod program Portaerei di Nuova Generazione, a więc dosłownie lotniskowiec nowej generacji. Ewidentnie uzupełnia go program Minerva, rozpoczęty przez Dyrekcję Uzbrojenia Morskiego w 2023 roku, który to bada kompaktowe reaktory okrętowe o mocy około 30 MW termicznych na moduł dla okrętów podwodnych, niszczycieli i potencjalnie lotniskowców. Konsorcjum prowadzone przez Fincantieri z udziałem Cetena, Ansaldo Nucleare, RINA Services i Uniwersytetu w Genui analizuje podstawy techniczne i bezpieczeństwa, a w tym to, jak takie okręty mogłyby cumować w portach cywilnych bez nadzwyczajnych ograniczeń.
Czytaj też: Pobite gary. Chiny zaczęły widzieć to, czego nigdy nie powinny

Pod względem strategicznym sam moment dążenia do lotniskowca nowej generacji ma sens. Włochy na nowo doceniły wartość lotniskowców w realnych operacjach, utrzymując dwupokładową postawę dzięki Cavour i nowemu LHD Trieste, które to wspierają obecność i interoperacyjność włoskich sił w NATO. Cavour, wcielony do służby w 2009 roku i długi na 244 metrów, jest dziś zweryfikowany do operacji z myśliwcami F-35B STOVL, podczas gdy 245-metrowy Trieste służący od 7 grudnia 2024 rok pełni podwójną rolę desantową i lotniczą. Razem utrzymują włoski pokład w grze, ale żaden nie jest jednostką CATOBAR z katapultami dla cięższych statków powietrznych ani z budżetem mocy dla przyszłych systemów elektrycznych. Następca z napędem jądrowym zmieniłby ten stan rzeczy.

Sednem tego typu projektów jest zasilanie. Elektromagnetyczne katapulty EMALS wymagają bowiem dużych, powtarzalnych zastrzyków energii co mniej więcej 45 sekund, podczas gdy starsze parowe katapulty zużywają ogromne ilości przegrzanej pary na każdy strzał. EMALS zamienia tę instalację na wysokoenergetyczne magazyny obrotowe, energoelektronikę w stanie stałym i znacznie precyzyjniejsze sterowanie, które jest idealne do wspomagania startu zarówno cięższych, jak i lżejszych maszyn. Zalety? Znacznie gładsze przyspieszenie, mniejsze obciążenie płatowca, szybsze doładowanie i mniej personelu do utrzymania. Największą wadą jest jednak kwestia zapewniania takiej katapulcie potężnego systemu energetycznego.

Czytaj też: Przyleci, wysadzi, osłoni i wróci. Z-20T rozwiązuje problem, z którym armie świata męczą się od dekad
Innymi słowy, Włosi mają ambicje. Jeśli konceptualne prace oraz analizy zapewnią krajowi odpowiedzi, których wymaga opracowanie lotniskowca nowej generacji od podstaw, to finalnie Włochy dołączą do elitarnego klubu USA i Francji jako operatorzy lotniskowców jądrowych. Chiny również zmierzają w tym kierunku, ale między tymi dwoma państwami różnica tkwi w ambicji architektury, bo Włosi stawiają konkretnie na okręt z mniejszymi reaktorami i dużym zapasem mocy elektrycznej, który jest od początku projektowany pod współdziałanie ludzi i maszyn, wliczając w to te szóstej generacji.