O czym dokładnie mowa? Ano o tym, że bombowiec B-52H Stratofortress o sygnale wywoławczym “Torch52” został ujęty z dwoma nieznanymi pociskami pod prawym skrzydłem. Chociaż samolot nosił standardowe pomarańczowe oznaczenia testowe, charakterystyka przenoszonej broni wyraźnie wskazywała, że to coś więcej niż rutynowy sprawdzian. Kształt i cechy tych pocisków zdają się bowiem odpowiadać jedynemu dostępnemu publicznie renderingowi AGM-181 Long-Range Standoff, czyli nowej generacji nuklearnego pocisku manewrującego, który dotąd pozostawał w sferze domysłów i spekulacji.
Historyczne ujęcie nad Kalifornią. Nieznany pocisk pod skrzydłem bombowca B-52
Recchio, fotograf z dużym doświadczeniem w dokumentacji lotniczej, nie spodziewał się takiego odkrycia podczas rutynowej sesji zdjęciowej. Wraz z towarzyszącym mu kolegą nasłuchiwał komunikacji radiowej, gdy usłyszał sygnał “Torch52” wchodzący w strefę niskiego pułapu.
Usłyszeliśmy Torch52 na skanerze i spojrzeliśmy w górę w samą porę, by zobaczyć, jak wspina się […]. To zawsze przyjemność widzieć ciężki samolot na małej wysokości, ale kiedy Torch dotarł do naszej pozycji, wzniósł się już na około 1500 metrów – wciąż wystarczająco nisko, by zrobić przyzwoite zdjęcie – skomentował Ian Recchio, fotograf lotniczy.
Dopiero podczas szczegółowej analizy zdjęć Recchio i jego kolega dostrzegli coś niezwykłego. Dwa pociski zamontowane na zewnętrznych punktach mocowania Multiple Ejector Rack prezentowały cechy odmienne od wszystkiego, co wcześniej widzieli. Zwróciły ich uwagę charakterystyczne elementy konstrukcyjne, a w tym odwrócony ogon w kształcie litery T z trzema powierzchniami sterowymi, składane skrzydła umieszczone pod kadłubem oraz klinowy profil zarówno części nosowej, jak i tylnej.
Czytaj też: Roboty-psy z materiałami wybuchowymi w akcji desantowej Chin. Technologia zawiodła w najmniej oczekiwanym momencie
Wszystkie te detale niemal idealnie korespondują z renderingiem AGM-181A LRSO opublikowanym w czerwcu 2025 roku, który do tej pory stanowił jedyny publiczny wizerunek tej tajnej broni. Wizualizacja przedstawia trapezoidalny kształt ze specyficznym profilem klinowym, składanymi skrzydłami, pionowym statecznikiem na spodzie i delikatnie odchylonymi poziomymi powierzchniami sterowymi. Chociaż tożsamości broni nie da się potwierdzić z całą pewnością, to podobieństwa wydają się zbyt wyraźne, by uznać je za przypadkowe.

Czym jest pocisk AGM-181 LRSO? Technologia stealth nowej generacji
Pocisk AGM-181 Long-Range Standoff wyznacza nowy kierunek w amerykańskich systemach odstraszania nuklearnego. Jego konstrukcja o długości około 6 metrów, wykorzystuje zaawansowane materiały kompozytowe znacząco zwiększające właściwości stealth. Jest to zasadnicza różnica w porównaniu ze starzejącym się AGM-86B Air-Launched Cruise Missile, który pozostaje w służbie od lat 80. ubiegłego wieku.

Pocisk AGM-181 jest napędzany silnikiem strumieniowym i osiąga prędkości poddźwiękowe. Chociaż może się to wydawać anachronizmem w dobie rozwoju broni hipersonicznej, to takie rozwiązanie ma swoje uzasadnienie. Prędkości poddźwiękowe umożliwiają większy zasięg i lepszą kontrolę lotu, co w połączeniu z technologią stealth tworzy broń zdolną do przełamania nawet najbardziej zaawansowanych systemów obrony powietrznej.

Kluczowe ulepszenia obejmują radykalne zmniejszenie powierzchni odbicia radiolokacyjnego, co zostało osiągnięte poprzez zastosowanie specjalnych powłok absorbujących fale radarowe oraz precyzyjnie zaprojektowaną geometrię kadłuba. System wyposażono również w zaawansowane środki walki elektronicznej mogące zakłócać i dezorientować radary przeciwnika. Nawigacja i system celowania zaprojektowano z myślą o funkcjonowaniu w najbardziej wymagających środowiskach operacyjnych.
AGM-181 posiada też zdolność atakowania celów strategicznych z odległości znacznie przekraczających zasięg współczesnych zintegrowanych systemów obrony powietrznej. Oznacza to, że bombowce B-52H oraz przyszłe B-21 Raider będą mogły operować poza zasięgiem wrogiej obrony, wystrzeliwując pociski zdolne samodzielnie dotrzeć do wyznaczonych celów. Zresztą sama kompatybilność z obiema platformami czyni LRSO fundamentalnym elementem modernizacji amerykańskiej triady nuklearnej.
Program LRSO. Harmonogram i koszty zastąpienia starych pocisków
Program AGM-181 przeszedł długą drogę od fazy koncepcyjnej do pierwszych testów w locie. W 2020 roku Siły Powietrzne wybrały Raytheon na głównego wykonawcę, a rok później projekt wszedł w etap inżynierii, produkcji i rozwoju. Postępy okazały się stosunkowo szybkie, bo już w 2022 roku przeprowadzono dziewięć udanych głównych testów w locie, demonstrujących wszystkie kluczowe zdolności systemu. Te sprawdziany potwierdziły, że pocisk może bezpiecznie oddzielić się od bombowca B-52H, prawidłowo rozłożyć powierzchnie sterowe, uruchomić silnik i przeprowadzić kontrolowany lot. Otworzyło to drogę do kolejnych faz programu.
Czytaj też: Nowi pogromcy czołgów zmienią wojnę, a wyglądają, jak sprzęt rodem z Battlefielda 6

Decyzja dotycząca niskoseryjnej produkcji początkowej spodziewana jest w 2027 roku fiskalnym. Pełne wdrożenie operacyjne planowane jest na koniec obecnej dekady, co zbiega się w czasie z wycofaniem starzejących się pocisków AGM-86B zaplanowanym na 2030 rok. Pentagon zamierza nabyć około 1020 pocisków LRSO, które zastąpią obecny arsenał liczący 528 pocisków AGM-86B i tutaj właśnie wkraczają budzące pewne wątpliwości aspekty finansowe programu. Pod koniec 2022 roku całkowity koszt szacowano na około 16 miliardów dolarów (około 64 miliardów złotych), ale najnowsze wyliczenia wskazują na koszt jednostkowy wynoszący około 14 milionów dolarów (około 56 milionów złotych) za pocisk, zamiast początkowo planowanych 10 milionów dolarów. Oznacza to wzrost o 40 procent, choć przedstawiciele Sił Powietrznych USA utrzymują, że program pozostaje w ramach przyjętego budżetu i harmonogramu.
Warto odnotować, że Siły Powietrzne podjęły decyzję o rezygnacji z prac nad konwencjonalną wersją LRSO. Oznacza to, że do zadań nieatomowych wykorzystywane będą pociski AGM-158B JASSM-ER i AGM-158D JASSM-XR. Takie podejście pozwala skoncentrować zasoby na doskonaleniu wariantu nuklearnego, który stanowi priorytet w kontekście strategicznego odstraszania.
Kontekst geopolityczny, czyli “cicha” odpowiedź na nowy rosyjski pocisk
Termin uchwycenia LRSO na zdjęciach trudno uznać za przypadkowy. Test nad Kalifornią odbył się zaledwie kilka dni po ogłoszeniu przez prezydenta Rosji Władimira Putina nowych testów rosyjskiego pocisku manewrującego o napędzie jądrowym. To broń oparta na zupełnie innej filozofii konstrukcyjnej, która jest teoretycznie zdolna do nieograniczonego zasięgu dzięki miniaturowemu reaktorowi jądrowemu napędzającemu silnik strumieniowy. Sama widoczność testu LRSO w idealnych warunkach fotograficznych mogła być celowym zabiegiem. Lot w świetle dziennym, na stosunkowo niskiej wysokości, a do tego w rejonie znanym z obecności fotografów lotniczych… no cóż, to wszystko sugeruje, że Siły Powietrzne USA mogły zaaranżować to “przypadkowe spotkanie” celowo.
Czytaj też: Tani jak Shahed, zabójczy jak pocisk manewrujący. Chiński Feilong-300D może wywrócić światowy porządek
Pojawienie się LRSO w przestrzeni publicznej, nawet w tak ograniczony sposób, niesie znaczenie wykraczające poza aspekty techniczne. To namacalny dowód, że amerykańska triada nuklearna przechodzi największą modernizację od dziesięcioleci. Nowe bombowce B-21 Raider, modernizowane okręty podwodne klasy Columbia, nowe międzykontynentalne pociski balistyczne Sentinel – i teraz LRSO jako kluczowy element tej układanki.