
Gravelowe rowery od lat próbują pogodzić sprzeczności. Mają być szybkie na asfalcie i pewne w terenie, lekkie jak szosówki, a zarazem wytrzymałe jak turystyczne potwory. W ramach nowej wersji swojego kultowego HoBootlega na rok 2026 włoska marka Cinelli postanowiła podejść do tego tematu w sposób dość radykalny. Nie jest to kolejna delikatna aktualizacja, ale odważna próba połączenia filozofii starej szkoły z wymaganiami najtrudniejszych szlaków.

Sercem tego nowego roweru pozostaje stal, a więc materiał, który wielu uważa za relikt przeszłości. Cinelli stawia jednak na jego zalety, czyli wytrzymałość, łatwość naprawy w każdym zakątku świata i specyficzny, wybaczający błędy komfort jazdy. Jednocześnie projektanci nadali maszynie geometrię, która bliższa jest współczesnym hardtailom górskim niż klasycznym rowerom turystycznym. Tak oto powstała hybryda, która deklaruje się jako niezniszczalny, samowystarczalny towarzysz podróży.
Stalowy gravel z prześwitem jak w MTB. HoBootleg Geo 2026 zabija potrzebę posiadania drugiego roweru
Wchodząc w szczegóły, rama HoBootleg Geo 2026 została wykonana z rur Columbus o podwójnym cieniowaniu, co oznacza wzmocnienie w newralgicznych punktach przy zachowaniu odpowiedniej wagi. Nowoczesność objawia się w agresywnej geometrii. Krótki mostek, szeroka kierownica i sztyca bez offsetu mają gwarantować precyzyjne prowadzenie w trudnym terenie, a z przodu pracuje karbonowy widelec Columbus Futura Adventure z ciekawym mechanizmem flip chip, umożliwiającym regulację w zakresie od 45 do 50 milimetrów. Rama jest jednocześnie przygotowana pod montaż widelca amortyzowanego, co pokazuje, że producent traktuje poważnie górskie zapędy tej konstrukcji.
Czytaj też: Brytyjczycy twierdzą, że zbudowali najszybsze koła rowerowe na świecie. Testy w tunelu pokazują coś niewiarygodnego

Z ciekawych rozwiązań warto wskazać gwintowany suport BSA czy przerzutki w standardzie UDH, które ułatwiają serwisowanie w podróży, a do tego półzintegrowane prowadzenie linek dla sztycy gravelowej oraz przygotowanie pod dynamo w widelcu. Są to rozwiązania, które jeszcze kilka lat temu byłyby nie do pomyślenia w tego typu rowerze. Podobnie zresztą, jak ogromny prześwit, pozostający najbardziej dyskusyjną cechą HoBootleg Geo, jako że pozwala na montaż opon o szerokości aż trzech cali, czyli około 76 milimetrów. Standardowo rower wyposażony jest w opony WTB Ranger 29 × 2.25”, ale potencjał jest znacznie większy.

Jeśli chodzi o przygotowanie do podróży, Cinelli postawiło na maksymalizm. Widelec oferuje potrójne mocowania, a na ramie znaleźć można punkty na bagażnik, pięć miejsc montażowych na dolnej rurze, dwa na rurze podsiodłowej oraz uchwyty na błotniki. Jest to więc prawdziwy raj dla miłośników bikepackingu.
HoBootleg Geo 2026 to gravel czy już niespecjalnie?
HoBootleg Geo wpisuje się w szerszy trend przesuwania gravelu w stronę coraz trudniejszego terenu. Przez lata za standard uważało się opony w okolicach 40 milimetrów, później 45 czy 50. Tutaj mówimy o przestrzeni na trzy cale, bardziej typowej dla lekkiego MTB niż dla roweru określanego w katalogu jako gravel. Otwiera to zupełnie inne scenariusze użytkowania, bo od zimowych wypadów po rozjeżdżonym błocie, przez miękkie szutry z koleinami, po kamieniste ścieżki, na których wiele klasycznych gravelówek zaczyna się po prostu męczyć.
Czytaj też: Waży tylko 180 gramów i kosztuje fortunę. Nowe siodełko rowerowe ukrywa sekret pod białą powierzchnią

Takie podejście ma jednak swoją cenę. Rower zdolny przyjąć bardzo szeroką oponę zazwyczaj wymaga innej konstrukcji tylnych widełek i okolic suportu, co wpływa na odczuwalne poczucie szosowej lekkości na twardym podłożu. Jest to już więc sprzęt projektowany z myślą o stabilności z bagażem i pewności prowadzenia w sytuacjach, gdy ścieżka zamienia się w szlak. Dzięki temu HoBootleg Geo może stać się ciekawą alternatywą dla osób, które do tej pory wybierały lekkiego górala pod baranka lub próbowały na siłę dopasowywać klasyczny gravel do coraz bardziej wymagających tras.
W tym kontekście stalowa rama przestaje być tylko sentymentalnym wyborem. Jej naturalna elastyczność i możliwość naprawy w praktycznie każdym warsztacie na świecie dobrze wpisują się w filozofię “roweru na koniec świata”. Cinelli nie udaje tutaj ultralekkiej maszyny do wyścigów, a zamiast tego świadomie idzie w kierunku trwałości i przewidywalności pod obciążeniem.
Od 13 tysięcy złotych za kompletny rower
Cinelli HoBootleg Geo jawi się więc jako rower dla bardzo konkretnego odbiorcy. To nie jest pierwsza gravelówka dla kogoś, kto dopiero zaczyna przygodę z szutrem i raczej nie będzie najlepszym wyborem dla osób, które 90 procent czasu spędzają na gładkim asfalcie. Jest to bardziej propozycja dla tych, którzy lubią pakować rower po samą kierownicę, wyjeżdżać z domu o świcie i wracać kilka dni później. Trzycalowy prześwit i geometria inspirowana górskimi hardtailami sprawiają, że HoBootleg Geo z premedytacją przesuwa granice tego, co jeszcze możemy nazwać gravelem.

Czy to odważny krok w dobrą stronę, czy zbyt dalekie odejście od pierwotnej idei? Tego nie rozstrzygnie żadna specyfikacja. Dziś jedno jest pewne: Cinelli nie próbuje przypodobać się wszystkim naraz. Proponuje rower, który albo pokochasz, albo uznasz za przesadę. Za gotowy model HoBootleg Geo 2026 z kompletnym osprzętem trzeba zapłacić cenę rzędu 2500 euro, co po przeliczeniu daje około 13 tysięcy złotych. Za tę kwotę otrzymujemy maszynę z 11-biegową grupą Shimano CUES z hydraulicznymi hamulcami tarczowymi, kołami WTB ST na piastach Shimano i wspomnianymi oponami. Wyposażenie uzupełniają komponenty marki Cinelli oraz siodełko Selle Royal, a sam frameset można kupić za około 1300 euro.