
Nowy produkt firmy Repente, czyli siodełko Nomad 3D, stanowi ciekawe połączenie obu światów. Zamiast eksponować technologię, ukrywa ją pod gładką, jednolitą powłoką. To podejście może przekonać tych, którzy do tej pory podchodzili do drukowanych siodełek z rezerwą, a to głównie ze względu na charakterystyczny dla nich industrialny wygląd.

Gładka powierzchnia siodełka Nomad 3D skrywa zaawansowaną technologię
Kluczową innowacją w siodełku Repente jest zastosowanie gładkiej, zamkniętej warstwy z materiału TPU, która pokrywa całą jego górną część. Efekt jest zaskakująco klasyczny, bo siodełko prezentuje się jak model z tradycyjną, jednolitą okładziną i dopiero w odpowiednim świetle można dostrzec delikatny zarys charakterystycznej struktury ukrytej pod spodem. To rozwiązanie ma oczywiste plusy użytkowe. Przede wszystkim rozwiązuje problem z czyszczeniem, ponieważ kurz i błoto nie mają gdzie się wbijać, więc wystarczy przetrzeć siodełko wilgotną szmatką. Drugą istotną kwestią jest ochrona materiału spodenek rowerowych, które przy otwartych strukturach bywają narażone na przetarcia o wystające krawędzie komórek.
Czytaj też: Zapomnij o tradycyjnych oponach rowerowych. Ten model toczy się o 40% lżej

Pod jednolitą, perłowo-białą powierzchnią kryje się precyzyjnie zaprojektowane, drukowane wypełnienie. Konstrukcja dzieli się na trzy strefy o różnej gęstości. Najtwardszy materiał umieszczono w rejonie podparcia kości kulszowych, gdzie nacisk jest największy. Obszar pod tkankami miękkimi charakteryzuje się większą elastycznością, co pozwala na lepsze rozłożenie obciążenia. Nie zabrakło też centralnego kanału redukującego ucisk na najbardziej wrażliwe obszary krocza, co jest standardem w siodełkach wyższej klasy. Całość została oparta na pełnej skorupie z karbonu UD oraz szynach z tego samego materiału o owalnym przekroju. Przy wymiarach 260 mm długości i 142 mm szerokości, producent deklaruje wagę na poziomie 180 gramów, co plasuje je wśród jednych z najlżejszych propozycji na rynku.



Na tle innych siodełek drukowanych w 3D propozycja Repente wyróżnia się właśnie tym, że pierwsze skrzypce gra tu odczucie użytkownika, a dopiero w drugiej kolejności chęć eksponowania technologii. Większość konkurencyjnych konstrukcji opiera swoją narrację na widocznej, skomplikowanej strukturze, która ma być wizualnym dowodem na zaawansowanie rozwiązania. W Nomad 3D to odwrócono, bo gładka warstwa TPU pełni nie tylko funkcję praktyczną, ale też estetyczną. W codziennym użytkowaniu gwarantuje więc nie tylko wszystkie korzyści znane z siodełek 3D, ale też praktyczność i klasyczny wygląd.
Warto też zwrócić uwagę na to, dla kogo realnie powstają takie produkty. Zestaw wymiarów 260 × 142 mm, płaski profil oraz nacisk na anatomiczny kanał w centrum jasno sugerują grupę docelową, bo kolarzy, którzy spędzają dużo czasu w pozycji pochylonej, czy to na szosie, czy na gravelu, a przy tym szukają kompromisu między wyścigową sztywnością a komfortem długiego dystansu. Repente nie próbuje bowiem udawać siodełka dla wszystkich. W praktyce jest to sprzęt skrojony pod osoby, które są gotowe świadomie dobrać ergonomię do własnej pozycji na rowerze, a nie tylko kierować się wagą.



Czytaj też: Drogi, ciężki i… idealny? Stworzyli elektryczny rower dla ludzi, którzy nienawidzą komunikacji miejskiej
RLS w tym kontekście przestaje być tylko ciekawostką konstrukcyjną. Modułowa platforma RLS najnowszej generacji oznacza możliwość osobnej wymiany skorupy i szyn oznacza, że siodełko z założenia ma żyć dłużej niż typowe modele jednorazowe. Dla kogoś, kto intensywnie trenuje, startuje w wyścigach i traktuje rower jako narzędzie na wiele lat, to nie jest drobny detal, tylko odczuwalna różnica w kosztach eksploatacji i ilości generowanych odpadów. Wymiana uszkodzonego elementu zamiast wyrzucania całego siodełka dobrze wpisuje się też w podejście “napraw, nie wyrzucaj”.
Modułowa konstrukcja RLS i dostępność siodełka rowerowego.
Sam pomysł łączenia zaawansowanego druku 3D z gładką powłoką jest bardzo przekonujący. Pokazuje, że technologia addytywna może ewoluować w kierunku rozwiązań bardziej dopracowanych i przyjaznych dla przeciętnego użytkownika, nie tracąc przy tym swoich podstawowych zalet, czyli precyzyjnego dostosowania do anatomii i redukcji wagi. Siodełka drukowane w 3D z pewnością nie są jednak dla wszystkich, a to głównie ze względu na cenę, która zwykle odpowiada ich niszowemu charakterowi. Nomad 3D firmy Repente nie rozwiązuje tego problemu, ale może otworzyć nowy segment.

Czytaj też: Ultralight Pro to mechanik w tubce. Nowy stojak rewolucjonizuje serwisowanie rowerów w podróży
Siodełko rowerowe Nomad 3D zostało bowiem wycenione na około 349 euro, co stawia je w jednym szeregu z najbardziej zaawansowanymi siodełkami na rynku. Jest to poziom, na którym użytkownik ma pełne prawo oczekiwać nie tylko świetnych parametrów i niskiej masy, ale również dopracowania detali, trwałości i realnych korzyści z modularnej budowy. Repente wprost komunikuje, że to nie jest gadżet dla każdego, lecz produkt dla kolarza, który świadomie inwestuje w kluczowy punkt kontaktu z rowerem i chce maksymalnie wykorzystać potencjał wysokiej klasy ramy czy kół.