Pokazali najbardziej elitarną wersję swojego samochodu. W te szczegóły nie uwierzysz

W segmencie hipersamochodów elektrycznych większość marek wciąż próbuje przekonać zamożnych klientów, że prąd może być równie ekscytujący jak benzyna. Rimac od lat robi coś zupełnie innego: zamiast udowadniać, że elektryczny hipersamochód “też może”, buduje wokół swojej działalności środowisko ludzi, których nie trzeba w ogóle przekonywać. Widać to po najnowszym Nevera R Founder’s Edition.
...

W świecie elektrycznych hipersamochodów pewna chorwacka marka konsekwentnie udowadnia, że nie trzeba mieć stuletniej historii, aby budować legendę i lojalną społeczność. Ostatni ruch Mate Rimaca pokazuje, że dla wąskiego grona najbardziej zaangażowanych klientów oferuje się coś więcej niż tylko ekstremalną technologię i oszałamiające osiągi. Chodzi o dostęp do samego serca marki. Sprzedaż limitowanej serii dziesięciu egzemplarzy Nevera R Founder’s Edition w ciągu zaledwie siedmiu dni to sygnał, który warto przeanalizować. Jest to bowiem nie tylko potwierdzenie zapotrzebowania na ultraekskluzywne pojazdy, ale też dowód na skuteczność strategii budowania relacji z klientem na zupełnie innym poziomie.

Zakup to bilet do członkostwa w grupie, która ma realny głos

Zakup samochodu tego typu to w istocie wykupienie biletu wstępu do najbardziej zamkniętego kręgu. Podstawą jest karta firmowa zapewniająca bezpośredni dostęp do siedziby Bugatti Rimac. Jest to jednak zaledwie przedsmak całego pakietu przywilejów. Obejmuje on między innymi pierwszeństwo w otrzymywaniu zaproszeń na premierowe pokazy nowych produktów firmy oraz możliwość uczestnictwa w oficjalnych sesjach bicia rekordów prędkości. Właściciele edycji założycielskiej mają nawet zagwarantowane spotkania z Mate Rimacem i jego zespołem, podczas których mogą zabrać głos w sprawach strategicznych. Oferuje się im także możliwość współdecydowania o kierunku rozwoju przyszłych modeli.

Czytaj też: Porsche łamie fundament swojej platformy. Spalinowe silniki wracają!

Zważywszy na te obietnice, żadnym zaskoczeniem nie jest fakt, że proces personalizacji każdego egzemplarza to rytuał, w którym klient współpracuje bezpośrednio z samym założycielem oraz szefem designu, Frankiem Heylem. Do wyboru są ręcznie wykonywane elementy wnętrza, unikalne lakiery oraz szeroka paleta materiałów wykończeniowych. Charakterystycznym znakiem rozpoznawczym tej edycji jest jednak dwukolorowe malowanie nadwozia oraz asymetryczna tapicerka foteli, która jest inspirowana prywatnym autem Mate Rimaca.

Gdy samochód jest gotowy, założyciel firmy osobiście przywozi go nowemu właścicielowi. Jego rola się na tym nie kończy, ponieważ asystuje także podczas specjalistycznego szkolenia z prowadzenia, które przeprowadza zawodowy zespół testowy Rimaca. Przy mocy sięgającej 2107 koni mechanicznych, taka lekcja wydaje się nie ekstrawagancją, a rozsądnym i koniecznym krokiem.

Czytaj też: Ktoś wsadził dwa silniki do motocykla. Ten szalony japoński chopper wygląda jak rzeźba na kołach

Na tle tego wszystkiego parametry techniczne Nevera R przestają być jedynym narzędziem budowania prestiżu, choć nadal pozostają spektakularne. Cztery silniki elektryczne, przyspieszenie do 100 km/h w 1,66 sekundy i 431 km/h prędkości maksymalnej to nie są liczby, które da się zignorować i to nawet jeśli ktoś należy do wąskiego grona ludzi przyzwyczajonych do najszybszych aut świata. Kluczowe jest jednak to, że Rimac nie sprzedaje tych parametrów w oderwaniu od całej otoczki. Wręcz przeciwnie – możliwość wzięcia udziału w oficjalnych próbach bicia rekordów z udziałem własnego egzemplarza zamienia tę suchą tabelkę z osiągami w osobiste doświadczenie, które trudno porównać z tradycyjnym odbiorem samochodu w salonie.

Elektryczny hipersamochód, którego właściciel wreszcie wykorzysta

Historia Nevera R Founder’s Edition pokazuje, że rynek hipersamochodów elektrycznych zaczyna rozwarstwiać się na dwie kategorie. Z jednej strony są bowiem producenci, którzy próbują przekonać klientów przede wszystkim liczbami z katalogu, a z drugiej tacy jak Rimac, którzy traktują te liczby jako punkt wyjścia do zbudowania długotrwałej relacji. Dziesięć sprzedanych egzemplarzy w tydzień to w skali rynku zaledwie statystyczny szum, ale w skali marki jest to sygnał o ogromnym znaczeniu, bo oto właśnie Rimac potwierdził, że ma wśród klientów osoby, którzy chcą nie tylko kupić samochód, lecz świadomie uczestniczyć w kształtowaniu jego następcy.

Czytaj też: Lekki, a potężny. Najbardziej szalony motocykl z silnikiem Wankla właśnie trafił na sprzedaż

Rimac pokazuje producentom z wyższej półki, że ekskluzywność nie musi oznaczać wyłącznie kolejnych limitacji czy numerowanych plakietek. Może polegać na wpuszczeniu klienta za kulisy, oddaniu mu części symbolicznej kontroli i uczynieniu go kimś więcej niż tylko nabywcą. Podkreśla to fakt, że ceny tego modelu nadal nie znamy i najpewniej pozostanie ona tajemnicą już na zawsze. W tym sensie Nevera R Founder’s Edition jest czymś więcej niż drogim, szybkim elektrykiem. To poligon doświadczalny dla nowego typu relacji między producentem a najbardziej wymagającym klientem.