Porsche łamie fundament swojej platformy. Spalinowe silniki wracają!

Miała być elektryczna rewolucja, a jest wielki, choć naturalnie nie całkowity, powrót do fundamentów. Wygląda bowiem na to, że Porsche wciśnie silniki spalinowe tam, gdzie nigdy ich być nie powinno.
...

Porsche cofa się z elektrycznej rewolucji. Silniki spalinowe wracają tam, gdzie nikt się ich już nie spodziewał

Jeszcze kilka lat temu można było odnieść wrażenie, że w świecie motoryzacji wszystko jest już rozstrzygnięte. Zwrot ku napędom elektrycznym wydawał się nie tyle scenariuszem na przyszłość, co politycznym i biznesowym obowiązkiem. Kolejne koncerny składały deklaracje o całkowitym odejściu od silników spalinowych, a daty graniczne zapisane w strategiach marek zaczęły funkcjonować jak nieodwołalne wyroki. W tym pejzażu Porsche wydawało się jednym z najbardziej konsekwentnych wyznawców elektryfikacji. Tym większym zaskoczeniem jest właśnie skala korekty, na którą zdecydowano się w Stuttgarcie.

Zamiast doprowadzić do końca scenariusz, w którym Boxster i Cayman stają się wyłącznie symbolami “nowego, elektrycznego Porsche”, marka dokonała kosztownego zwrotu. Platforma przygotowywana dla aut na prąd ma zostać przystosowana do montażu klasycznego silnika spalinowego umieszczonego centralnie. Nie jest to kosmetyka, lecz głęboka ingerencja w kręgosłup całej przyszłej gamy 718. U podstaw tej decyzji nie leży jednak nostalgiczna tęsknota za dźwiękiem boksera, ale chłodna analiza liczb i przepisów.

Popyt na auta elektryczne okazał się mniej stabilny, niż jeszcze niedawno zakładały prezentacje dla inwestorów, a ostateczna wersja norm Euro 7 pozostawiła producentom więcej przestrzeni, niż sugerowały pierwsze projekty. W połączeniu z unijną furtką dla e-paliw po 2035 roku oznacza to jedno: nagłe zamknięcie drzwi przed silnikami benzynowymi przestało być oczywistym ruchem, a inwestycja w ich kolejną generację znów zaczęła się spinać w arkuszach kalkulacyjnych.

Platforma elektryczna dostanie serce spalinowe

Najbardziej wymownym znakiem tej zmiany jest ingerencja Porsche w sam szkielet przyszłych modeli. Firma dokonuje bowiem poważnych modyfikacji platformy PPE Sport, która miała być domeną wyłącznie elektrycznych następców Boxstera i Caymana. Konstrukcja pierwotnie zaprojektowana wokół dużego akumulatora i silników elektrycznych ma zostać przystosowana do pomieszczenia centralnie umieszczonego, tradycyjnego silnika. Stanowi to bardzo niecodzienne posunięcie. Zwłaszcza że produkcja obecnej, czwartej generacji modeli 718 z jednostkami spalinowymi oficjalnie dobiegła końca.

Ta strategiczna korekta kursu, ogłoszona jesienią 2025 roku, ma swoją ogromną cenę, bo jest szacowana na 6,65 miliarda funtów (czyli blisko 35 miliardów złotych). Jak wyjaśnił wysoki rangą inżynier z ośrodka w Weissach w rozmowie z Autocar, rynek dyktuje warunki: “elektryczne Boxster i Cayman ryzykowały, że staną się niszą. Euro 7 zmieniło arytmetykę“. W efekcie elektryczne wersje nadal pojawią się w 2026 roku, ale nie będą już samotnymi reprezentantami nowej generacji.

Regulacje i rynek wymusiły zmianę kursu

Historia obecnej generacji 718 dobrze pokazuje, jak mocno prawo potrafi kształtować życie modeli sportowych. Wycofanie wersji 982 z europejskich salonów w połowie 2024 roku nie było skutkiem braku zainteresowania, lecz konsekwencją nowych wymogów cyberbezpieczeństwa. W efekcie samochody, które świetnie radziły sobie w testach i cieszyły się wciąż żywym popytem, musiały ustąpić miejsca zmianom, które na pierwszy rzut oka nie mają nic wspólnego z osiągami czy emisją spalin. Teraz te same regulacje stają się argumentem za tym, by wykorzystać starą platformę jako pomost między odchodzącą generacją a zupełnie nową architekturą.

Test Porsche Cayenne S Coupé. Ten silnik wyleczy Cię z elektromobilności

Czytaj też: Setki luksusowych Porsche nagle przestały działać w Rosji. Właściciele nie mogą odpalić swoich aut

Złagodzenie norm Euro 7 tylko wzmocniło ten efekt. Pierwotna wersja przepisów mogła w praktyce wyeliminować z rynku wysokoobrotowe jednostki benzynowe w niewielkich seriach, czyli dokładnie takie, które budują tożsamość marek sportowych. Ostateczny kompromis pozwolił producentom na oddech, ale nie cofnął zegara. Wciąż obowiązuje unijny horyzont 2035 roku, a e-paliwa pozostają rozwiązaniem obarczonym wysokimi kosztami i niewiadomymi co do skali produkcji. Porsche porusza się więc w przestrzeni między polityczną wizją a rynkowym pragmatyzmem, próbując nie dopuścić do sytuacji, w której sportowe modele staną się ofiarą zbyt gwałtownego przejścia na napęd elektryczny.

Za kulisami zmian strategii kryje się także fundamentalne pytanie o sens budowania równolegle kilku odrębnych platform. Z perspektywy księgowych najefektywniejsze byłoby powierzenie całej przyszłej gamy napędowi elektrycznemu i jednej, modułowej architekturze. Problem w tym, że klienci głęboko przywiązani do charakteru spalinowych modeli 718 niekoniecznie chcą stać się pionierami nowej ery. Stąd odważna, ale kosztowna decyzja: zamiast tworzyć kolejny “czysty” projekt dla silnika benzynowego, Porsche próbuje zmusić platformę PPE do pogodzenia dwóch światów. To rozwiązanie skomplikowane technicznie, wymagające kompromisów w zakresie masy, pakowania podzespołów czy chłodzenia, ale w zamian daje firmie elastyczność, której dziś najbardziej potrzebuje.

Czytaj też: Jednoczęściowa rama z aluminium trafiła do seryjnego auta. To może być większa rewolucja niż nowe baterie

Ten sam sposób myślenia widać w podejściu do innych modeli. Planowany następca spalinowego Macana, który otrzyma nową nazwę i pojawi się po 2028 roku, ma współistnieć w ofercie z elektrycznym Macanem. Z kolei przyszły, największy SUV marki, dotąd komunikowany jako projekt jednoznacznie elektryczny, coraz częściej pojawia się w kontekście wersji z silnikami benzynowymi. Porsche buduje więc “dwutorową” gamę, w której napęd elektryczny nie zastępuje od razu spalinowego, lecz z nim współistnieje – często w obrębie tej samej rodziny modelowej.

Inżynieryjne wyzwanie adaptacji platformy EV

Przerobienie platformy zaprojektowanej od podstaw dla napędu elektrycznego na wersję hybrydową to nie lada wyzwanie. Inżynierowie muszą znaleźć miejsce na elementy, które w pierwotnym założeniu nie istniały. Sztywna podłoga zastępująca konstrukcyjny akumulatora, przestrzeń na zbiornik paliwa, cały układ wydechowy i przewody… no cóż, to tylko część problemów do rozwiązania. Projekt jest skomplikowany i kosztowny, ale firma uznała, że i tak jest to bardziej opłacalne niż tworzenie zupełnie nowej, dedykowanej platformy tylko dla spalinowej generacji 718.

Głównym kandydatem na jednostkę napędową jest rozwinięta wersja znanego 4,0-litrowego, sześciocylindrowego boksera. W najbardziej sportowych wariantach, jak przyszły GT4 RS, moc może sięgać nawet 500 koni mechanicznych, a to utrzyma charakter tych aut w tradycji Porsche. Stanowi to wyraźny sygnał, że marka nie zamierza rezygnować z emocji, które daje tradycyjny, wysokoobrotowy silnik, przynajmniej nie w najbliższej przyszłości.

Harmonogram wprowadzania nowych wersji

Kalendarz premier będzie rozłożony w czasie, co jest zrozumiałe przy takiej zmianie planów. Elektryczne Boxstery i Caymany zadebiutują zgodnie z wcześniejszym harmonogramem około 2026 roku. Niedługo później, jeszcze na starej platformie, pojawią się wysoko wydajne wersje RS z silnikami benzynowymi. Dopiero około 2030 roku spalinowe i prawdopodobnie hybrydowe modele przeniosą się na nową, uniwersalną platformę PPE Sport.

Czytaj też: Tak kończy się pewna era na rynku motocykli. Yamaha stawia wszystko na jedną kartę

Taka taktyka dwutorowości nie dotyczy tylko małych roadsterów i coupé. Podobne podejście zastosowane zostanie przy innych modelach. Planowany jest na przykład następca pierwszej generacji Macana z napędem spalinowym, który ma pojawić się w 2028 roku pod nową nazwą. Elektryczny Macan pozostanie jedynym noszącym historyczną nazwę. Również przyszły, flagowy, trzyszeregowy SUV marki, początkowo planowany jako czysto elektryczny, najprawdopodobniej zaoferuje także warianty z silnikami spalinowymi.

Co to oznacza dla przyszłości?

Decyzja Porsche pokazuje, że transformacja motoryzacji nie będzie prostą historią z jednym słusznym scenariuszem i jasno wyznaczoną datą końca silników spalinowych. Nawet producent tak silnie zaangażowany w elektryfikację jak Porsche musi dziś godzić ze sobą trzy porządki: oczekiwania regulatorów, realną gotowość klientów oraz ograniczenia techniczne i finansowe własnych projektów. W tym sensie korekta kursu w przypadku 718 czy planów wobec Macana jest czymś więcej niż tylko zmianą w tabelkach z datami premier. Jest to sygnał, że epoka przejściowa potrwa dłużej i będzie bardziej złożona, niż jeszcze niedawno sugerowały deklaracje.