
Na szczęście koreański gigant najwyraźniej słucha opinii testerów, bo najnowsza, druga wersja beta systemu przywraca te funkcje na miejsce. Jest jednak jeden mały haczyk: nie znajdziecie ich tam, gdzie były wcześniej.
Gdzie się podziało „Jedno ujęcie”? Nowy dom starych funkcji
Jeśli zainstalowaliście drugą betę One UI 8.5 i nadal nie widzicie ikony Single Take w głównym menu aparatu, spokojnie – funkcje te nie wyparowały, po prostu zmieniły adres zameldowania. Samsung zdecydował się na dość nietypowy ruch i przeniósł je do aplikacji Camera Assistant. Wcześniej oba tryby były integralną częścią standardowej aplikacji aparatu w telefonach Galaxy. Teraz, aby je odzyskać, należy wykonać kilka kroków:
- Pobrać (lub zaktualizować) aplikację Camera Assistant z Galaxy Store.
- W ustawieniach aplikacji odnaleźć sekcję Additional modes (Dodatkowe tryby).
- Tam znajdziecie przełączniki, które pozwolą ponownie „wstrzyknąć” Single Take i Dual Rec do głównego interfejsu aparatu.
Czytaj też: Oppo Reno 15 FS 5G po cichu wchodzi do Europy, ujawniając cenę i specyfikacje
Dla przypomnienia: Single Take to ten genialny tryb, który pozwala kręcić krótki film, a telefon sam wycina z niego najlepsze klatki, nakłada filtry i tworzy gotowe do wrzucenia na social media klipy. Z kolei Dual Rec umożliwia jednoczesne nagrywanie wideo z dwóch kamer (np. przedniej i tylnej), co jest zbawienne dla vlogerów.
Dlaczego Samsung utrudnia nam życie?
Można się zastanawiać, po co to całe zamieszanie z przenoszeniem funkcji do zewnętrznej aplikacji. Odpowiedź jest dość prozaiczna: minimalizm i optymalizacja. Standardowa aplikacja aparatu w telefonach Samsunga przez lata stała się niezwykle przeładowana. Dla przeciętnego użytkownika, który chce po prostu zrobić zdjęcie obiadu lub dziecka, dziesiątki trybów w dolnym pasku to tylko niepotrzebny szum informacyjny.
Czytaj też: Seria POCO M8 na horyzoncie. Nadchodzi nowy król opłacalności, ale nie od razu
Przeniesienie Single Take i Dual Rec do Camera Assistant sugeruje, że Samsung postrzega te narzędzia jako funkcje dla entuzjastów. Zamiast zaśmiecać interfejs każdemu, firma pozwala „profesjonalistom” samodzielnie zdecydować, co chcą mieć pod ręką. To logiczne podejście, choć dla osób przyzwyczajonych do starego układu może być na początku irytujące. Warto przy okazji zauważyć, że aplikacja staje się coraz ważniejszym ogniwem w ekosystemie giganta, służąc jako swoisty panel sterowania dla zaawansowanych ustawień, których nie znajdziemy w podstawowym menu.