
Najnowszy przeciek, pochodzący z chińskiej agencji regulacyjnej 3C, niemal zamyka dyskusję: nadchodzący ultraflagowiec dostanie długo oczekiwaną aktualizację prędkości ładowania. To będzie pierwszy taki skok od czasów Galaxy S20 Ultra z 2020 roku. Gigant szykuje się na powrót do gry o najszybsze smartfony na rynku, a potwierdzenie tej funkcji na dwa miesiące przed planowaną premierą jest wyjątkowo ekscytujące.
60 W na pokładzie Galaxy S26 Ultra — koniec z powolnym ładowaniem
Najważniejsze doniesienie pochodzi z witryny chińskiego regulatora 3C, gdzie pojawiła się certyfikacja modelu Galaxy S26 Ultra. To właśnie tam użytkownik X @ZionsAnvin natknął się na kluczowe dane, potwierdzające numer modelu SM-S948, który jest typowy dla serii Ultra (SM-S9x8), a także na obsługę ładowania przewodowego z mocą 60 W (specyfikacja: 20V/3A). To bardzo silny sygnał, że Samsung zamierza w końcu zaoferować swoim użytkownikom wyraźnie szybsze uzupełnianie energii.

Wiarygodność tego przecieku wzmacnia fakt, że wcześniej firma południowokoreański gigant po cichu umieściła ładowarkę 60 W na swojej stronie internetowej. To sprawia, że możliwość długo oczekiwanego zwiększenia prędkości ładowania w Galaxy S26 Ultra wydaje się już niemal pewna. W świecie, gdzie flagowce potrzebują kilkudziesięciu minut na pełne naładowanie, skok z obecnych, niższych standardów do 60 W jest krokiem w dobrą stronę.
Czytaj też: Pełna kontrola z nadgarstka. Możesz teraz sterować dronem DJI Neo 2 z poziomu Apple Watch
Oczywiście idealnie nie jest, bo przecież chińskie topowe modele ładują się z prędkością 100 albo nawet 120 W, ale to zawsze krok do przodu. Miejmy nadzieję, że w tych okolicznościach ładowanie podstawowego S26 też przyspieszy, bo do tej pory Samsung oferuje w nim jedynie 25 W, co jest obecnie nawet poniżej poziomu przeciętnego budżetowca.
Czytaj też: Dzięki tej aktualizacji Twój OnePlus 15 stanie się jeszcze lepszy i bezpieczniejszy
Wracając jeszcze do ultraflagowca. Oprócz turbodoładowania baterii, certyfikacja 3C potwierdza również inną, zaawansowaną funkcję: łączność satelitarną. Nie jest to duże zaskoczenie, ponieważ poprzednik, Galaxy S25 Ultra, już wspierał funkcjonalność opartą na satelitach.
Czytaj też: Chrome na iPhone dostaje sztuczną inteligencję. Google zmieniło sposób przeglądania internetu
Pytanie, które teraz zadają sobie analitycy i fani, brzmi: czy Samsung ograniczy się do utrzymania obecnego poziomu łączności, czy też wprowadzi ulepszone funkcje satelitarne lub ulepszoną łączność w swoim najnowszym flagowcu? Może to oznaczać szybszą komunikację awaryjną lub szerszy zakres usług satelitarnych, z których użytkownicy będą mogli korzystać bez dostępu do tradycyjnej sieci komórkowej. Tego jednak dowiemy się zapewne dopiero podczas premiery. Ta, wedle źródeł, odbędzie się na początku lutego.