Czy implanty mózgowe nas zmienią?

Czego możemy się spodziewać po ich przekroczeniu? W jaki sposób technika stojąca za implantami się rozwinie i jak wpłynie na rozwój technologii pobocznych. Neuralink to w początkowym okresie przede wszystkim szansa na zmianę stylu naszej pracy z urządzeniami cyfrowymi i być może w ogóle pracy i spędzania czasu, nie tylko wolnego.
Człowiek z kablami podłączonymi do portów na jego karku.
Człowiek z kablami podłączonymi do portów na jego karku.

Dotyk króla Midasa

W 2016 r. Elon Musk, założył Neuralink Corporation, której głównym celem jest opracowanie inwazyjnego, wszczepialnego interfejsu łączącego ludzki mózg z komputerem (BCI). Na projekt do lipca tego roku przeznaczonych zostało 158 mln dolarów (z czego 100 mln dolarów wyłożył Musk). Postać Elona Muska może budzić kontrowersje, ale nie można mu odmówić po pierwsze fantazji, po drugie konsekwencji. Jego inne, wydawałoby się, że też ekstrawaganckie projekty takie jak Tesla, czy SpaceX okazały się niezaprzeczalnym sukcesem. Czy w przypadku Neuralink też tak będzie? Zdaniem wielu specjalistów, na sukces Neuralink trochę jeszcze poczekamy. Choć ostatnia lipcowa prezentacja pokazuje, że postęp jest. Choć zapewne nie tak jednak błyskawiczny, jak oczekiwano.

Neuralink pokazał w San Francisco interfejs mózg-komputer

Nie jest to jednak zaskakujące. W przypadku Tesli i SpaceX Musk miał do dyspozycji załogę doświadczonych inżynierów, pracujących już wcześniej nad problematyką samochodów elektrycznych oraz rakiet nowej generacji. W przypadku Neuralinku zespół jest nadal niepełny (na stronie cały czas trwa rekrutacja), a problematyka badań i wyzwań zupełnie wykracza poza to, nad czym pracowano dotychczas w jakichkolwiek laboratoriach. Jedyną znaną organizacją pracującą nad podobnym rozwiązaniem jest DARPA (Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych w Obszarze Obronności).

Carnegie Mellon: sterowanie maszynami za pomocą myśli bez wszczepiania chipów do mózgu

Wspomniane 158 mln dolarów robi wrażenie, ale to przecież początek prac. Zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że Muskowi, który do tej pory płacił za większość wydatków Neuralinku skończą się finansowe możliwości. Dlatego niektórzy komentujący lipcową konferencję prasową Neuralinku, uznali, że jej celem było nie tyle przedstawienie sukcesów, co pozyskanie inwestorów, oraz kolejnych osób, które mogłyby dołączyć do zespołu badawczego. Z drugiej strony nie można powiedzieć, że nic nie pokazano, ponieważ przedstawiono kilka ciekawych dokonań i urządzeń. Pokazano również sam interfejs, elektrody oraz urządzenie wszczepiające.

Fragment interfejsu
Układ odbierający sygnały z elektrod i przesyłający je do interfejsu Neuralink. (źr: Neuralink)

Nad czym głowią się tęgie głowy?

Projekt Neuralinku ogólnie rzecz biorąc skupia się na połączeniu mózgu z interfejsem komputerowym, takim jak Bluetooth, USB-C czy z jakimkolwiek innym, wprowadzonym w przyszłości. Celem jest umożliwienie sterowania funkcjami urządzeń cyfrowych za pomocą myśli. Proces ten ma wspomagać kolejny projekt Elona Muska związany z odpowiednią SI, która miałaby wspomagać tę komunikację.

Aplikacja Neuralink (źr: theverge.com)

Kolejnym celem ma być bowiem rozszerzenie inteligencji człowieka o możliwości SI. Elon Musk podczas lipcowej konferencji mówił o “symbiozie ze sztuczną inteligencją”. Wsparcie możliwości poznawczych ludzi zdrowych to jedno, ale pomoc osobom niepełnosprawnym to drugie. Pierwsze wydaje się kaprysem i fantasmagorią. Drugie, jest olbrzymią szansą dla osób niepełnosprawnych ruchowo i sparaliżowanych. Medycyna czyni bowiem cuda i ludzie wychodzą z życiem z wydawałoby się nieraz śmiertelnych wypadków, ale bardzo często pozbawieni są choć podstawowej samodzielności czy możliwości komunikacji. Jakimś rozwiązaniem jest np. Cyber Eye (przy okazji przypominamy, że stoi za tym wynalazkiem Politechnika Gdańska), ale interfejs mózg-komputer to przeskoczenie na zupełnie inny poziom. Jeśli bowiem z sukcesem zakończy się faza testów na ludziach (Neuralink wciąż będzie potrzebował na to zgody FDA, a o tę jeszcze nie wystąpił) będzie to też przełom w leczeniu osób sparaliżowanych w wyniku uszkodzenia rdzenia kręgosłupa. Opracowanie systemu elektrod łączących mózg z komputerem oraz produkcji elektrod łączących i przywracających przewodzenie impulsów w przerwanym rdzeniu kręgowym mogłoby skutkować przywróceniem władzy nad sparaliżowanymi kończynami. Nie każdy bowiem ma tyle szczęścia (jeśli można w takim przypadku mówić o szczęściu), co Dariusz Fidyka, któremu, dzięki pionierskiej operacji przeprowadzonej w 2012 r., udało się przywrócić władzę w nogach.

W jego przypadku rdzeń kręgowy nie został przerwany, lecz przecięty nożem, a to pozwoliło na przeprowadzenie skomplikowanej, lecz jak się potem okazało udanej operacji. Być może w przyszłości interfejs, nad którym trudzi się Neuralink pozwoli nie tyle połączyć uszkodzony i poszarpany rdzeń, co zapewni przewodnictwo impulsów nerwowych mimo uszkodzenia głównego przewodnika, stając się rodzajem pomostu nad nimi.

Sterowanie mózgiem, czy mózg sterowany?

Niewątpliwie możliwość leczenia ludzi z dzisiaj nieuleczalnych schorzeń i urazów, czy też sterowania wieloma przedmiotami za pomocą myśli to fantastyczna perspektywa. Wyobraźmy sobie choćby inteligentny dom, którym zarządzamy myślą albo komputer, do którego praktycznie nie potrzebujemy klawiatury. A nawet nie potrzebujemy nic mu dyktować. Pliki przesuwamy myślą, a teksty też wymyślamy. W dosłownym znaczeniu tego słowa. Tyle że pomysł wygląda dobrze, gdy mowa o interfejsie jednokierunkowym: mózg – maszyna. A co się stanie, kiedy pojawi się komunikacja dwustronna?

Przed Neuralink i innymi organizacjami stającymi za projektami łączenia mózgu, a docelowo świadomości ludzkiej z Siecią stoi ogromne wyzwanie związane z bezpieczeństwem i zachowaniem prywatności użytkowników. Nakłady na stworzenie zabezpieczeń z pewnością będą olbrzymie. Do spraw związanych z technikaliami zabezpieczeń dołączą też zagadnienia związane z etyką, religią oraz poszanowaniem praw jednostki. Potrzeba bezpieczeństwa będzie wprost proporcjonalna do niewątpliwej pokusy kontrolowania ludzi przez hakerów, rządy, a może samą SI:

Stworzenie interfejsów pozwalających nam na łączenie się z Siecią bez dodatkowych końcówek czy urządzeń przenośnych bez wątpienia wpłynie na ogromny rozwój gospodarczy związany przede wszystkim z usługami on-line, nowymi serwisami, a dla producentów sprzętu z odpowiednio wydajną infrastrukturą. Nie możemy zapominać również o odpowiedniej przepustowości Sieci – w tym o technologiach związanych z sieciami 5G. Awatary, skórki, wirtualne wyposażenie, cyberseks, plug-iny pozwalające na korzystanie z dodatkowych, czy zupełnie nowych światów, czy też wirtualnych pokoi dla VIP-ów. Generalnie rzecz biorąc, kto choć trochę interesuje się literaturą fantastyczną znajdzie takich przykładów setki, jeśli nie tysiące (my polecamy doskonałą książkę Iana McDonalda “Rzeka bogów”). Prawdopodobnie, jeśli znajdzie się tylko taka okazja, część osób przestanie prowadzić życie w świecie realnym, przenosząc się w stu procentach do sztucznie wykreowanego, wirtualnego świata. Kto będzie się nimi zajmował i kto będzie chronił ich doczesną powłokę, gdy będą podłączeni, tak jak np. przedstawiono to w filmie z 2009 r.:

Interfejsy neuralne to również łakomy kąsek dla rządów oraz organizacji militarnych. Czyż posłuszny i łatwy w sterowaniu obywatel nie jest najlepszą gwarancją niezmienności władzy? Jak za pomocą SI oraz AR można zwiększyć skuteczność odpowiednio zmotywowanego żołnierza? Czyż nie dlatego takim projektem zainteresowana DARPA prowadząc (a właściwie finansując) projekt w kierunku podobnego, aczkolwiek bezinwazyjnego systemu kontroli za pomocą myśli? Wystarczy tylko pomyśleć, że największym obecnie ograniczeniem w rozwoju samolotów myśliwskich jest ludzki organizm. Samoloty bojowe osiągnęły bowiem tak wysokie parametry aerodynamiczne, a co za tym idzie przeciążenia, że piloci już nie tylko w skrajnych momentach walki nie są w stanie fizycznie ich kontrolować. Mięśnie nie są w stanie przezwyciężyć sił związanych z przeciążeniami, a serce nie daje rady pompować krwi do mózgu (lub niej z niego odpompowywać). Ciśnieniowe kombinezony uciskowe nie są w stanie już skompensować tychże sił. Przez to broń nie osiąga swojego pełnego potencjału. Jednak siedzący w kokpicie pilot stanie się zbędny, jeśli będzie mógł sterować myśliwcem absolutnie zdalnie.

Z innej strony Neuralink i pokrewne technologie mogą stanowić punkt zwrotny w rozwijającej się już dzisiaj telemedycynie, dając znacznie lepsze możliwości diagnozowania czy nawet leczenia w czasie rzeczywistym dotychczas nieuleczalnych schorzeń, takich jak chorobach Parkinsona, Alzheimer, stwardnienie rozsiane i boczne oraz inne choroby neurodegeneracyjne. Wydaje się również, że systemy elektrod podłączonych w odpowiednich ośrodkach mózgu mogą służyć w celu terapii przewlekłego bólu, czy w ogóle anestezji. Implanty mózgowe to na pewno pierwszy krok w leczeniu niedosłyszenia i głuchoty (to już się dzieje, choć wyniki są dalekie od ideału) oraz uszkodzeń wzroku.

Soczewki, które pozwalają “zoomować” obraz za pomocą podwójnego mrugnięcia

Otwierają one również drogę do stosowania wielorakich implantów elektronicznych w pełni skomunikowanych z naszym systemem nerwowym i działających w czasie rzeczywistym. Widzenie nocne, telemetria, identyfikacja czy w końcu pełna „myślowa” komunikacja to zaledwie kilka idei. Możliwości zapewne jest znacznie więcej. A na sto procent zainteresowana byłaby nimi branża usług seksualnych.

Olbrzymie perspektywy oznaczają równie wielkie zagrożenia. Inwazyjne implanty, takie jak proponuje Neuralink mogą się okazać ostatecznie jednym z bardziej niebezpiecznych projektów. Biorąc pod uwagę bardzo pesymistyczny scenariusz zamiast społeczeństwa będziemy farmą marionetek zamkniętych w dystopijnym świecie, gdzie “real” miesza się z “wirtualem”, a wszystkim rządzi SI.

Rewolucja w protetyce: proteza sterowana myślami


Na następnej stronie: czy i jak interfejs BCI wpłynie na społeczeństwo.

Z mlekiem matki

Załóżmy, że zwycięży rozsądek, prawa jednostki będą chronione i nie trafimy do świata jak z “Matrixa” sióstr Wachowskich. Nawet wówczas interfejsy takie jak ten, nad którym pracuje Neuralink będą miały ogromny wpływ na to jak będzie rozwijać się gatunek ludzki oraz na to, w jaki sposób będziemy pracować, czy też spędzać wolny czas. Wpływ będą miały również na to, jak zmieni się nasza kultura, zwyczaje, mówiąc wprost: życie i świat.

Załóżmy też, że ludzie używają interfejsów neuralnych, tak jak dzisiaj używają choćby smartfonów i mediów społecznościowych. Zacznijmy od okresu prenatalnego. Psychologia prenatalna to nauka dość nowa, a zajmuje się kwestią odpowiedzi na pytanie „od kiedy człowiek” i „od kiedy życie” w ujęciu psychicznym. Zainteresowanym tematem polecamy świetny wykład nieżyjącego już niestety profesora Jerzego Vetulaniego.

Łono matki stanowi pierwszy ekosystem, w którym rozwija się mały człowiek, stanowiąc nie tylko miejsce zapewniające ochronę i substancje odżywcze, ale również bodźce rozwojowe. Nie tylko takie jak ciepło, czy dotyk. Okazuje się, że podczas ontogenezy człowiek doświadcza głosu matki i domowników, muzyki, rytmu kroków i bicia serca. Wraz z matką doświadcza smutku, gniewu i radości. Wróćmy do matki, wyobraźmy sobie kobietę komunikującą się przeważnie przez myślowy interfejs. Dziecko w stadium prenatalnym nie usłyszy jej głosu i nie będzie stymulowane. Jeśli ludzie będą porozumiewać się myślami zniknie wiele materialnych czy namacalnych bodźców. Jakie będą tego konsekwencje? Nie ma dzisiaj jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie.

Kolejnym, jeszcze ważniejszym okresem w rozwoju człowieka są pierwsze trzy lata życia. Są one tak ważne, że zarówno w medycynie, jak i w psychologii te trzy lata dzieli się na poszczególne miesiące, opisując kolejne kroki, które pokonują, dosłownie i w przenośni, nasze dzieci. Wtedy następuje okres rozwoju psychoruchowego, w tym integracji sensorycznej, pionizacja postawy, nauka mowy, opanowania potrzeb fizjologicznych oraz wyrażania swoich emocji oraz pragnień.

Ogromną rolę w rozwoju naszych dzieci gra oczywiście środowisko, rodzice, kontakt z rówieśnikami i możliwość doświadczania rzeczywistości. Dzieci obserwują i adaptują role społeczne, nawiązują trwałe więzy emocjonalne. Ludzie porozumiewający się poprzez Sieć za pomocą myśli będą dla swoich pociech mówiąc wprost nieosiągalni, niemi.

Czy w takim razie należałoby przyszłym rodzicom ograniczać możliwość implantów neuronalnych, a dzieciom pozwalać na nie od pewnego wieku? Czyż nie byłoby to dyskryminacją? W jakich okolicznościach należałoby zabraniać, a kiedy pozwalać? Kto miałby o tym decydować? Czy nie doszłoby wówczas do sytuacji, że cześć społeczeństwa staje się wykluczona z ogółu. Poza tym dochodzi kwestia kosztu. Mogłoby się okazać, że ludzi bogaci mają implanty umożliwiające im wszystko, a biedni w dalszym ciągu żyją wyłącznie w realu. Czy groziłoby to jeszcze większym rozwarstwieniem społecznym niż to, które obserwujemy obecnie? Można sobie wyobrazić, że implanty neuronalne, takie które nie pełnią funkcji diagnostycznej czy leczniczej, wstawiane będą ludziom po prostu po osiągnięciu nie tyle nawet pełnoletności, co dojrzałości emocjonalnej. Kto miałby to jednak oceniać i za pomocą jakich narzędzi? Choć ten sposób chroniłby w pewnej mierze dzieci i młodzież. Jednak co z rodzicami? Szczególnie tymi nieodpowiedzialnymi lub nie do końca czującymi swoją kluczową rolę w wychowaniu swoich potomków, a zarazem rolę co do ich przyszłości. Współcześni psychologowie wciąż pracują nad rozpoznaniem i opisaniem negatywnych symptomów związanych z social media oraz mówiąc ogólnie nad społeczeństwem informacyjnym. Wirtualizacja powoduje odłączenie ludzi od rzeczywistości, uzależnienia, problemy z poczuciem własnej wartości, czy depresję. A jak wyglądałby proces nauki i czy szkoła byłaby jeszcze w ogóle potrzebna?

Świat rzeczywisty jest o wiele mniejszy niż świat wyobraźni.

Friedrich Wilhelm Nietzsche

Bada się i coraz częściej również udowadnia, że możliwość ciągłego podłączenia wpłynie w ogromny sposób na spłycenie relacji międzyludzkich. Rodzice nie będą budowali świadomie swoich autorytetów u dzieci, zdając je w sposób trudno kontrolowany na trendy i mody w świecie wirtualnym. Nadmienię, że z psychologicznego punktu widzenia ludzkość boryka się z tym problemem już dzisiaj. Być może jeszcze na dość ograniczoną skalę, ale jednak. Social media zmieniają pracę mózgu zarówno naszego, jak i naszych dzieci. Powoduje depresję, uzależnia i potrafi budzić frustracje. Napotkać można przypadki erozji osobowości, paranoi i psychoz spowodowanych uzależnieniem od mediów społecznościowych.

Informacje nas zabiją

Zbrodnie wirtualnej namiętności

Zgodnie z założeniem, że wraz ze stworzeniem dwukierunkowego interfejsu mózgowego zaczną powstawać całe systemy i światy wirtualnej rzeczywistości, można założyć, że ludzie się na nie, mówiąc kolokwialnie, przesiądą. Z pewnością, zgodnie z obecnymi doświadczeniami badaczy, nastąpi wzrost relatywizacji w odbiorze rzeczywistości i w rozpoznaniu granicy – rzeczywistości i świata wirtualnego. Trudno również obecnie ocenić przyszłą siłę relacji przyjacielskich, służbowych czy jakichkolwiek innych wypracowanych w świecie wirtualnym. Czy będą one trwałe, mocne i zdrowe? Można sobie życzyć wyeliminowania agresji i działań socjopatycznych w sferze wirtualnej, ale to raczej pobożne życzenia. Szczególnie w wyimaginowanym systemie, który będzie dawał mocną dozę bezkarności. Głównie z powodu bezcielesności i bezwładności – głównym atrybutom wirtualnej rzeczywistości. Czy za zbrodnie dokonane w „wirtualu” będzie można karać?

Co to znaczy: „prawdziwe”? Jak możesz zdefiniować „rzeczywistość”? Jeśli mówisz o tym, co możesz poczuć, co możesz powąchać, spróbować lub zobaczyć, to rzeczywistość jest tylko elektrycznymi impulsami interpretowanymi przez twój mózg.

Morfeusz, “Matrix”, 1994 r.

Badania wskazują, że odpowiednio traumatyczne przeżycia mogą wpłynąć na osobę, niezależnie od tego, czy odbywają się one na polu rzeczywistym, czy wirtualnym. Badania osób grających w brutalne gry dały bardzo ciekawe rezultaty. Rozpoznano przynajmniej dwie dominujące grupy – osoby, które ulegały traumie podczas grania w brutalne gry polegające na mordowaniu współtowarzyszy. Objawiały się one koszmarami, lękami oraz nadpobudliwością w sytuacjach związanych skojarzeniowo z brutalną rozrywką. Druga grupa relatywizowała i trywializowała. Nie ulegała emocjom i mordowała z „zimną krwią”, zwracając uwagę wyłącznie na nagrodę w postaci punktów. Grupa ta poddana badaniu w rzeczywistości w odpowiednio dobranych warunkach wskazywała na zwiększoną odporność na brutalność w świecie rzeczywistym. Ci ludzie stanowią potencjalnie grupę, która byłaby w stanie stosować agresję nie tylko w grze, ale również w rzeczywistości wirtualnej. Wiedząc nawet, że za danymi awatarami stoją żywi ludzie.

Rozwój wirtualnych światów musiałby więc uwzględnić wirtualną policję oraz wirtualny kodeks etyczny, czy choćby prawo administracyjne i karne. Powraca wiec pytanie: czy karać za przestępstwa i zbrodnie zlokalizowane w przestrzeni wirtualnej. Jeśli tak, to jak i gdzie? W realu? Który sąd czy kodeks jest dzisiaj na to gotowy?

Inspirowany fantastyką, a także współczesną kinematografią nie mogę nie wspomnieć o opisanym lub zobrazowanym potencjalnie marnym losie ludzkości. Kluczem do tego losu zawsze był interfejs pomiędzy mózgiem, myślami i świadomością człowieka a wielką Siecią. Byliśmy źródłem energii, żołnierzami, nieśmiertelnymi bytami wędrującymi pomiędzy kolejnymi ciałami, jak w “Altered Carbon”. Człowiek w tych kreacjach zawsze stykał się z problemem własnego bytu, materialności i wartości podstawowych. Nie wolno o tym zapominać w kontekście badań nad połączeniem mózgu do jakiegokolwiek systemu. Tym razem system prawny powinien zdecydowanie nadążyć za technologią. Bez tego czeka nas jako społeczeństwo przynajmniej kryzys, jeśli nie coś gorszego.

Przed Neuralink jeszcze wiele lat badań, rozwoju i eksperymentów. Dzisiaj jeszcze mamy czas, żeby zastanowić się nad rzeczywistością, jaką przyniesie nam efekt końcowy tego projektu. Wielu futurologów uważa, że będzie to kolejne stadium rozwoju ludzkości. Erę rzeczywistości wirtualnej i nowej gospodarki związanej z przeniesieniem życia, pracy i rozrywki w toń rzeczywistości wirtualnej. Nie wolno nikomu zapomnieć jednak o naturze człowieka, tego skąd pochodzi, jak się rozwijał i czego do poprawnego rozwoju potrzebuje. Mam nadzieję, że system zostanie zracjonalizowany, będzie odpowiednio kontrolowany i zabezpieczony. Liczę na racjonalizm twórców oraz użytkowników i ich umiar w chęci zarówno zarobienia pieniędzy jak i korzystaniu z nowego rodzaju usług. | CHIP

Więcej:neuralink